Tajemnice.

2.2K 149 69
                                    

[MARINETTE P.R.W.]

Budzik zaczął wydawać z siebie dźwięki, informując mnie że już 6:20.

Nie spałam pół nocy. Myślałam długo nad tym co powiedziałam Kotu, i nad tym co on powiedział mi.

- Mari. Marinette wstawaj.-usłyszałam głośnik nad uchem.
- Nie idę dzisiaj do szkoły.
- Dlaczego?
- Pewnie mam wory pod oczami, a do tego jeszcze ten ślad na brzuchu...
- Marinette nie możesz zamknąć się w pokoju i ukrywać się przed światem.
- Wiem Tikki..-usiadłam.-., ale nie mam jakoś siły, aby się do tej budy zebrać. Spałam tylko 4 godziny.
- Masz jeszcze ponad godzinę, aby się wyszykować. Znajdź w sobie motywację i wstawaj.
- Jasne.-przetarłam oczy i wstałam na mięciutkim dywanie.- Muszę wsiąść sobie chłodniejszy prysznic, żeby się obudzić.-uśmiechłam się.

Stanęłam przed szafą i przez krótką chwilę myślałam co na siebie ubrać.

Po moim namyśle, postanowiłam na białe jeansy z wysokim stanem, które mają dziury na kolanach. Natomiast górną częścią będzie jasnoniebieska bluza z kapturem i kieszenią na brzuchu.

Udałam się do łazienki, w której umyłam się, później ubrałam i uczesałam. Na koniec zrobiłam sobie lekki makijaż.

Gdy wróciłam do pokoju, spojrzałam na telefon, który pokazywał 7:13 i tylko 23%.

- Marinette mam pytanie.-odezwała się Tikki.
- Jakie?
- Oddałaś Miracula, które wzięłaś wczoraj?

Nie odpowiedziałam, tylko przybyłam piątkę z moim czołem.

- Nie. Oddam po szkole.
- Tylko ich nie zgub.
- Spokojnie, nie zgubię.

Westchnęłam, po czym podeszłam do półki i zaczęłam pakować się do szkoły. Większość książek mam w szafce szkolnej, więc w plecaku znalazły się tylko 4 książki i 5 zeszytów.

Gdy już wszystko spakowałam, wzięłam jeszcze portfel, klucze i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do kuchni, gdzie o dziwo była moja mama.

- Cześć córeczko.
- Hej mamo.
- Chcesz naleśniki?
- Nie.-wzięłam do ręki jabłko.- Kupię sobie coś w szkole.
- No dobrze.

Schowałam jabłko do mniejszej kieszeni w plecaku, po czym wzięłam się za ubieranie moich Vansów.

- Kochanie nie jest za zimno już na taki ubiór? W końcu to już październik.
- Nie, nie jest jeszcze aż tak bardzo zimno.

Moja mama tylko wzruszyła ramionami i wróciła do kuchni, a ja wyszłam z domu, zabierając jeszcze moją kurtkę w moro.

Do szkoły przyszłam pieszo, lecz przed szkołą wstąpiłam do apteki, po tabletki na ból brzucha.

Przed szkołą nie było dużo ludzi, co mnie zdziwiło, bo zawsze jest ich tu pełno.

Starając się nie rzucać w oczy, weszłam do szkoły i skierowałam się w stronę szatni, zostawiając tam kurtkę, a później w stronę szafek.

Po wzięciu wszystkich potrzebnych mi rzeczy udałam się pod salę, w której miałam mieć lekcje, ale nikogo tam nie było, a za chwilę dzwonek.

Bez wahania poszłam zobaczyć na zastępstwa. Może jakieś mamy.

I też tak jest.

Mamy zastępstwo z Panią Bustier, czyli z naszą wychowawczynią. Pani Bustier uczy literatury francuskiej, poezji oraz innych języków, ale mam nadzieję że zrobi nam wolną godzinę.

Przed pójściem pod salę, poszłam jeszcze do sklepiku po sok pomarańczowy. Pod sklepikiem stał Nino z Maxem.

- Siemka.-przywitałam się.
- Hej.-Max jako pierwszy odpowiedział.
- Siema Marinette, nie widziałaś gdzieś przypadkiem Aly'i?
- Nie, myślałam że będzie z tobą.-stwierdziłam, po czym kupiłam w sklepiku to, co miałam kupić.
- Może jest koło szafek?
- Byłam tam.-odkręciłam butelkę z sokiem.- Nie ma jej.
- Może się spóźniła? Chodź idziemy sprawdzić.

Is this love? ||MIRACULUM|| [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz