Umowa i Plan.

1.6K 110 90
                                    

- Ucieknijmy.
- Co?
- Ucieknijmy.-powtórzył.
- Zaraz, zaraz..po co uciekać skoro..-nie dane było mi skończyć.
- Bo Gery i jego banda mogą nam zrobić krzywdę. Nie rozumiesz?
- Ale to TY..-wskazałam na niego palcem.-..się u niego zasłużyłeś nie JA.-teraz pokazałam na siebie.
- Tak, ale ty też jesteś w niebezpieczeństwie.
- Ciekawe przez kogo.-spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Tak wiem, że przeze mnie.. przepraszam Mari..
- Przepraszam raczej nic tu nie da.-westchnęłam.- Do kiedy masz mu oddać hajs?
- Do południa jutro.
- Co!?
- Przepraszam bardzo, ale tu jest szpital, więc proszę nie krzyczeć, ani się nie kłócić.-wtrąciła się pielęgniarka, która akurat obok nas przechodziła.
- Przepraszam.-przeprosiłam ją.
- Mari musimy uciekać.-odezwał się szeptem niebieskooki.
- Chodź na zewnątrz.

Wraz z chłopakiem wyszliśmy na szpitalny parking. Luka cały czas gadał, że musimy już iść, wyjechać z miasta i tym podobne. Natomiast ja myślałam nad tym co zrobić, aby tego uniknąć.

- Marinette słuchasz mnie?
- Zadzwoń do Gerego. Porozmawiam z nim i..
- Nie. On nie da już więcej czasu. Marinette musimy zwijać.
- Daj mi dokończyć.-rozkazałam.- Pogadam z nim aby dał ci więcej czasu, a wzamian zapłacimy mu więcej o 4 lub 5 tysięcy.
- Nie zgodzi się na to.-stwierdził od razu.- A nawet jeśli to na pewno nie będzie to 4 albo 5 tysięcy, tylko więcej.
- Zadzwoń do niego, to się przekonamy.

Luka nie chciał odpuścić, ale gdy w końcu udało mi się go namówić, wybrał numer Gerego i podał mi telefon.

-(Czego chcesz? Zajęty jestem. Jeśli masz hajs to może znajdę dla ciebie chwilkę.)-usłyszałam po 4 sygnale zachrypnięty głos.
- Witam. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie chwilę, ponieważ mam propozycję.
-(Kto mówi i jaką propozycję? Szybko. Daje ci 2 minuty.)
- Marinette Chang. Słuchaj. Wiem że Luka wisi ci 21 tysięcy i do jutra ma termin.
-(No i co?)
- Jeśli dasz mu jeszcze 2 tygodnie odda ci te pieniądze, a nawet i więcej.
-(Chciałby.)-zaczął się śmiać.
- Naprawdę. Za 2 tygodnie będziesz miał hajs.
-(No dobrze..zgadzam się, ale tylko dlatego, że masz ładną buźkę panno Marinette. Ostatnie 2 tygodnie i ani dnia więcej i to już nie 21 a 25 tysięcy.)
- Dobrze.

Gery się rozłączył, a ja spojrzałam na Lukę, który był spięty i oczekiwał tego co mu powiem.

- Udało się.-uśmiechnęłam się szeroko do niego.

Ten niespodziewanie podszedł do mnie i przytulił mnie mocno, prawie mnie miażdżąc.

- Luka..dusisz.
- Przepraszam.-odsunął się i chwycił za kark.- To..ile mu wiszę?
- Wisimy mu 25 tysięcy..
- No to jesteśmy w dupie.-rzekł i zrezygnowany usiadł na krawężniku.
- Hej..-podeszłam do niego.-..damy radę. Zdobędziemy te pieniądze.-usiadłam obok, ale on wstał.

Odpalił szluga i odwrócił się do mnie tyłem. Wstałam i znów do niego podeszłam. Położyłam mu rękę na ramię, aby na mnie spojrzał.

- Damy radę.-powtórzyłam.
- Jak Mari, jak!? Skąd weźmiesz 25 tysięcy? Z banku? No co ty, tam będą jeszcze większe odsetki i tak dalej.-zaciągnął się dymem.
- Mam już plan jak można trochę zarobić.
- Jaki?
- Daj mi szluga to się dowiesz.

Chłopak się zaśmiał i wyciągnął paczkę papierosów w moją stronę. Wyciągnęłam jednego i odpaliłam zapalniczką, którą wcześniej mi też dał.

- A więc? Jaki masz plan?
- Mam nadzieję, że dobry.
- No ej! Powiedz mi.
- Umiesz tańczyć, albo śpiewać?
- Śpiewam sam dla siebie.-odparł sucho.
- A tańczyć?
- Zaraz, zaraz..o czym ty myślisz?
- No moglibyśmy tańczyć na różnych akcjach, czy imprezach. Na przykład na weselach, urodzinach albo po prostu w klubach.

Is this love? ||MIRACULUM|| [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz