Akt II, Scena 5

252 48 11
                                    

(Juliusz, Adam)

Pokój Adama

Juliusz

A więc po rozmowie jakże przyjemnej,

Możemy zakosztować mojego ciasta

Malinowe upiekłem tobie

Adam

Skąd wiedziałeś, że kocham maliny?

Juliusz

Nie wiedziałem wcale

Po prostu je miałem

Do siebie

Przecież nie powiem, że pamiętam wiersz

Jeszcze z czasów naszego przedszkola

W którym opisywał co kochał jeść

A na pierwszym miejscu były maliny

Brzmi to jak wspomnienia zakochanej dziewczyny

A jam jest poważnym młodym mężczyzną

Adam

W każdym razie trafiłeś wspaniale

Juliusz

Do siebie

Cóż sie dzieje, serce mi bije jak oszalałe

Głośno

Jedzmy zatem, smacznego

Biorą kawałki ciasta i zaczynają jeść, im więcej jędzą tym bardziej senni i nietrzeźwi się stają

Adam

Ohoho, Julek masz piękną tę koszulę

Pasuje ci do oczu

Juliusz

Ja to zawsze lubiłem twoje włosy

Adam pada na podłogę i zasypia

Juliusz

Ale ze mnie gapa, zjadłem ciasto

A sam dodałem do niego pigułkę

Co mnie tak rozproszyło...?

Również pada na podłogę i zasypia   

Jak to jest być poetą? Dobrze? || SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz