Było już późno, kiedy leżąc w łóżku, po dopełnieniu reszty obowiązków, odczytałem wiadomość od Marcina. Minęła dłuższa chwila, zanim skojarzyłem, o co może mu chodzić. Kompletnie zapomniałem o napisanej przeze mnie piosence. Nie zdawałem sobie również sprawy z tego, że umieściłem ją właśnie tam. On nie miał się o niej dowiedzieć! Przynajmniej nie teraz i nie w takich okolicznościach. W każdym razie, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Z tego, co pisał, mogłem stwierdzić, że spodobała mu się, a to najważniejsze. Przynajmniej nie wpadłem na pomysł, by zaśpiewać mu balladę pod oknem. To się ceni! W pewnym sensie można powiedzieć, że byłem dość oryginalny w tym, co robiłem.
Pisząc z nim, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mimo to, wiedziałem, że nie powinienem odciągać go w ten sposób od nauki. Chcąc, by ten w końcu wziął się w garść, zdecydowałem się nagiąć rzeczywistość. Poinformowałem go o mojej rzekomej senności oraz o tym, że zdecydowałem się położyć do spania ciut wcześniej, nakłaniając go przy tym do pracy nad sobą. Mijało się to jednak z prawdą, gdyż w tamtym czasie oglądałem telewizję, relaksując się przed stresującym początkiem tygodnia. Miałem nadzieję, że chociaż on postępuje tak jak powinien. Nie zdziwiłbym się, gdyby jednak robił wszystko, oprócz uczenia się. Pod tym względem większość nastolatków jest do siebie podobna- co do tego nie ma wątpliwości.
Leniuchując przed telewizorem, przełączając kanał po kanale, znudzony sięgnąłem po telefon. Na jego wyświetlaczu standardowo zauważyłem wiele wiadomości. Jedna z nich przyciągnęła szczególnie moją uwagę. Widząc jej treść, poczułem spory niepokój.
„Uważaj na to, z kim się spotykasz, bo ktoś może wykorzystać to przeciwko Tobie.”
Przeczytałem tę wiadomość kilka razy, nie do końca rozumiejąc, o czym owa osoba pisze. Nie posiadała zdjęcia profilowego, co uniemożliwiło mi skutecznie rozpoznanie jej. Zastanawiałem się nad tym, czego mogła ona dotyczyć. Po krótkiej chwili na myśl przyszła mi moja relacja z Marcinem. Ostatnimi czasy nie byliśmy zbytnio uważni, a nasze mało subtelne gesty mogły zostać przyuważone.
Początkowo postanowiłem to zignorować, mając nadzieję, że jest to jedynie zwykła, nic nie znacząca wiadomość.
Szybko okazało się jednak, że nie jest to przypadek. Już po chwili otrzymałem kilka innych, których treść niepokoiła mnie coraz bardziej.„Powinniście być bardziej ostrożni.”
„Ciekawe, co na to media.”
„Na twoim miejscu szukałbym prawnika.”
W obawie przed tym, że wszystko wyjdzie na jaw, zdecydowałem się odpisać nieznajomemu. Bałem się również tego, że podobne teksty wysyłane są pod adresem nastolatka, na co nie mogłem pozwolić.
Ja: „Nie rozumiem, o czym mowa. Nie życzę sobie, by mnie Pan nękał tymi wiadomościami.”
Bicie mojego serca znaczenie przyspieszyło. W momencie zrozumiałem, że to nie są głupie żarty. Zdałem sobie sprawę, że coś złego wisi w powietrzu.
„Jasne, że sobie nie życzysz. Zacząłeś się bać? To dobrze. Pamiętaj, że jest jeszcze ktoś.”
Po odczytaniu tej wiadomości, odebrało mi mowę. Ktoś ewidentnie próbował mnie zastraszyć. Możliwe, że zależało mu na zniszczeniu mojej kariery. Fakt faktem, na jej początku nie byłem zbyt lubiany. Myślałem nawet o tym, by zakończyć ją po roku.
Nie mogłem pozwolić, by jakaś wrogo nastawiona do mnie osoba zniszczyła wszystko, na co pracowałem latami. Wykluczone było też to, bym dawał przyzwolenie na jakiekolwiek ingerowanie w życie Marcina. Obiecałem sobie, że będę go chronić.Nie pozwolę go skrzywdzić.
Ja: „Jeszcze jedna taka wiadomość, a zgłoszę to tam, gdzie należy. Jeśli dowiem się, że wypisujesz takie rzeczy do tego chłopaka, to przysięgam, że odpowiednio zareaguję. ”
Chcąc odzyskać spokój, napisałem pierwsze, co przyszło mi na myśl. Nie była to najlepsza decyzja, gdyż nie od dziś wiadomo, że nikt z tym nic nie zrobi. Pisząc to, prawdopodobnie jedynie ośmieszyłem się, nic tym nie osiągając. Tak funkcjonowało prawo, na które nie było rady.
„Próbuj.”- uzyskałem w odpowiedzi, czego mogłem się spodziewać.
Byłem przerażony. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Nie chciałem niepokoić tym Marcina, więc postanowiłem ułożyć sobie wszystko w głowie samemu. Nie musiał o tym wiedzieć. Wystarczy, że ja nie mogłem usiedzieć w miejscu.
Chodziłem po pokoju, zastanawiając się, czy powinienem zareagować w szczególny sposób. Nie wiedziałem, czy owa osoba dysponowała jakimikolwiek dowodami w tej sprawie, więc nie mogłem podejmować gwałtownych ruchów. Musiałem być ostrożny, by nie skierować podejrzeń na swoją osobę. Wciąż łudziłem się, że jest to jedynie głupi żart, co stawało się coraz bardziej niewiarygodne.
Próbując zebrać myśli do kupy, udałem się pod prysznic, gdzie spędziłem co najmniej pół godziny. Usiłowałem wyprzeć z siebie negatywne emocje. Niestety, wszelkie próby kończyły się fiaskiem.
Zrezygnowany, po wyjściu z łazienki, położyłem się ponownie na łóżku z zamiarem pogrążenia się we śnie. Ku mojemu niezadowoleniu, mimo ogromnych starań, nie potrafiłem tego zrobić. Myślami cały czas wracałem do wydarzeń sprzed chwili, do tych okropnych treści. Rozmyślałem przez dłuższy czas, aż w końcu mnie olśniło. Przypomniałem sobie tego specyficznego mężczyznę, którego mijaliśmy, wychodząc z łazienki. Ten człowiek chwilę później obserwował mnie i moich rodziców. To on musiał być nadawcą tych wiadomości. Co do tego nie miałem cienia wątpliwości.
Przez resztę nocy nie zmrużyłem nawet oka. Nie byłem w stanie odprężyć się, wiedząc, że ktoś usilnie starał się mnie zastraszyć, a kto wie, może nawet zniszczyć życie.Nad ranem, kiedy słońce wdarło się przez żaluzje do mojego pokoju, postanowiłem wyczołgać się spod pierzyny i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza wraz z Weedym. Miałem nadzieję, że chociaż to pomoże mi się odprężyć lub chociaż postawi mnie na nogi. Byłem w błędzie, gdyż będąc na zewnątrz dostawałem paranoi. Rozglądałem się na wszystkie strony w obawie, że byłem obserwowany. Przemęczenie dawało się we znaki.
Po kilku minutach wróciliśmy do domu. Zapełniłem miski, należące do mojego psa, a sam zrobiłem sobie kawę, by się rozbudzić. Następnie rzuciłem się w wir pracy, by nie myśleć o tym, co miało miejsce wcześniej. Oznaki zmęczenia były widoczne na mojej twarzy, przez co wychodziłem niekorzystnie na zdjęciach. Po sesji zdjęciowej, udałem się na obiad z przyjaciółmi, którzy na chwilę pomogli mi zapomnieć o problemach. Moją sielankę przerwały wibracje telefonu, które stały się niepokojące. Niepewnie sprawdziłem, powiadomienia, po czym odetchnąłem z ulgą.
Marcin: „Dostałem 5 z polskiego! Cieszę się, bo to znaczy, że rodzice pozwolą mi się z Tobą spotkać.”
Czytając treść tej wiadomości, uśmiechałem się. Tęskniłem za czasami, kiedy to uczęszczałem do szkoły. Dla większości dzieci jest to istny horror, jednak z czasem człowiek tęskni za tymi latami. Cieszyłem się, że mogłem przeżyć to w pewien sposób jeszcze raz wraz z chłopakiem.
Ja: „To super, gratuluję! Oby tak dalej. Teraz, kiedy odzyskałeś swój zeszyt, nauczysz się porządnie na sprawdzian z matematyki.”
Marcin: „Dam radę, I guess. A co u ciebie? Wszystko ok?”
Ja: „Tak, wszystko w porządku. Przepraszam cię, porozmawiamy później, dobrze? Mam sporo pracy.”
Skłamałem. Oszukałem go zarówno z tym, że nic mnie nie trapi, jak i odnośnie rzekomej pracy, podczas gdy miałem przerwę.
Byłem na siebie wściekły, jednak wiedziałem, że nie mogę pozwolić, by moje problemy odbijały się na nim.Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tkwimy w tym razem.
Bolał mnie fakt, że ta specyficzna relacja powstała między nami, jest źródłem wielu kłopotów. Chciałem dla niego jak najlepiej, chociaż przysporzyłem mu problemów. Pragnąłem go chronić, a jednocześnie narażałem go na niebezpieczeństwo.
Zacząłem zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego.

YOU ARE READING
You're everything I have
FanfictionPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...