Różnica wieku była sporą przeszkodą na drodze do prawdziwego szczęścia. Od początku zobowiązani byliśmy przestrzegać różne ograniczenia. Musieliśmy również żyć w ukryciu, co było nie lada wyzwaniem. Nie wiadomo, jak ludzie zareagowaliby na wieść o naszym związku. Nie chcieliśmy wywoływać skandalu ani narażać się na utratę dobrego imienia. Bałem się również, że przez taką relację z nastolatkiem, Dawid zostanie zlinczowany, a być może nawet utraci pozycję trenera w programie. Nie mogłem na to pozwolić, więc zachowywałem ostrożność. Było nam ciężko. Nie było jednak mowy o tym, byśmy się poddali. Byłem pewien, że razem zdołamy przejść przez to bez szwanku. W końcu mamy siebie.
- Masz na myśli moment, w którym skończę 18 lat? - zapytałem, by się upewnić.
- Powiedzmy. Dobrze by było, gdybyś chociaż szkołę skończył.
- O to się nie martw- zapewniłem, posyłając mu uśmiech.
Dla niego chciałem być jak najlepszą wersją siebie. Chciałem, by był że mnie dumny i nie musiał się martwić.
- Ale najpierw musielibyśmy powiedzieć o wszystkim twoim rodzicom.
- Wiem- westchnąłem spoglądając na niego.- Ale na to jeszcze za wcześnie. Dopiero dowiedzieli się, że ich syn jest homoseksualny. Nie chcę ich denerwować.
- Racja, nie chcemy ich wpędzić do grobu- zażartował, patrząc na mnie przez chwilę, by zaraz skupić się na drodze. W oddali widziałem już blok, w którym mieszkałem.
Niestety.
Dlaczego? Po prostu.
Nie chciałem się z nim żegnać. Chciałem móc wrócić wraz z nim i cieszyć się jego obecnością i poczuciem ciepła oraz bezpieczeństwa, jakie mi ofiarował.
Widząc moją nietęgą minę, sam popadł w rozmyślenia. Kiedy już znaleźliśmy się na parkingu, położył dłoń na moim kolanie i zbliżył się do mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Co prawda zrobiło się już widno, ale widoczność nie była najgorsza, dlatego obawiałem się, że ktoś nas przyuważy. Nieco zestresowany rozejrzałem na wszystkie strony i dopiero nie widząc nikogo na horyzoncie, zwróciłem się do niego.- Wyjedźmy gdzieś- zaproponował, powodując moje zdziwienie.
- My? Gdzie? - zapytałem, gdyż to było jedynym, co przyszło mi na myśl.
- Na Mazury! - odparł entuzjastycznie.- Tylko ja i Ty. No i oczywiście Weedy. Co ty na to?- pytał z dziecięcą radością.
Grzech takiemu odmówić.
- Chętnie, ale ja mam szkołę..
- Wiem, dlatego pojedziemy na weekend. Wyjechalibyśmy w piątek rano, a nauczycielom powiesz, że jedziesz na koncert.
- No nie wiem... Oni i tak za mną nie przepadają. Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Nie muszą cię lubić. Nie mają również prawa działać na twoją niekorzyść. W razie czego, ja się tam przejdę.
Widząc jego nadzieję i podekscytowanie nie miałem serca, by nie wyrazić zgody. Cóż, fakt faktem, ostatnie słowo mieli moi rodzice, jednak byłem pewien, że się zgodzą. W końcu rzadko wyjeżdżałem w innym celu, niż koncertowym. Sami wielokrotnie namawiali mnie na krótkie wakacje, bym mógł odpocząć, ale ja wolałem pracować.
- Zapytam się rodziców- oznajmiłem, kładąc dłoń na jego ręce.
- Jak coś, to mają mój numer, niech dzwonią. Błagam, chcę spędzić z tobą trochę czasu z dala od tego chaosu. Błagam.
- Wiesz przecież, że ja też. Jak dla mnie moglibyśmy jechać nawet teraz.
- Teraz, to lepiej zmykaj do domu, bo inaczej na pewno cię nie puszczą- zaśmiał się, jednak cały czas pozostawał we mnie wpatrzony.

YOU ARE READING
You're everything I have
FanfictionPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...