Po wyjściu mężczyzny oparłem się o drzwi, uśmiechając się jak głupi do sera. On naprawdę pokonał tyle kilometrów, by zwrócić mi zwykły zeszyt. Zdawałem sobie sprawę z tego, że był to najzwyklejszy pretekst do tego, by móc się ze mną zobaczyć. Ta myśl sprawiała, że stawał się on w moich oczach jeszcze bardziej idealny, niż było to możliwe. Wiedziałem również, że za wszelką cenę starał się mi pokazać, że mogę na nim polegać zawsze, niezależnie od sytuacji, co wielokrotnie dał mi odczuć. Darzylem go ogromnym zaufaniem. W pewnym momencie zapomniałem nawet o wszystkich wątpliwościach, jakie do niedawna krążyły po mojej głowie. Upewnił mnie w przekonaniu, że jestem dla niego kimś więcej oraz że mnie nie skrzywdzi.
Rozweselony ruszyłem w stronę salonu, gdzie czekając na rodziców, zająłem się nauką. Po przeczytaniu lektury, a raczej dokładnym zapoznaniu się z jej treścią za pomocą opracowania, zabrałem się za matematykę. W tym celu zdecydowałem się skorzystać z zeszytu, który przywiózł mi Dawid. W przyszłym tygodniu czekał mnie sprawdzian, więc musiałem przejrzeć zawarte w nim wcześniejsze tematy, by zrozumieć te, których nie było mi dane tam zapisać. To było dla mnie nie lada wyzwaniem, gdyż z powodu ostatnich zawirowań w moim życiu, nie potrafiłem się skupić na nauce. Nie ma się czemu dziwić. Miałem o wiele więcej pracy niż moi rówieśnicy, którzy i tak narzekali na nadmiar zajęć.
Westchnąwszy, otworzyłem zeszyt, z którego podczas przeglądania poszczególnych stron wypadła kartka. Nie przypominałem sobie, bym ją tam wkładał- stąd moje zdziwienie. Bez wahania, rozłożyłem ją i zacząłem czytać widniejący na niej tekst, którego było dość sporo. Rozpoznałem na niej pismo Dawida, które nie było mi obce. Po zapoznaniu się z jej zawartością, na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Wyglądało na to, że napisał piosenkę o mnie. Słowa nie mogą opisać tego, jak w tamtej chwili się czułem. Jednocześnie byłem tak wzruszony, że miałem ochotę się rozpłakać, zaś z drugiej strony chciałem skakać pod sufit.- Więc to dlatego fatygował się tutaj z Warszawy...- powiedziałem sam do siebie, nie potrafiąc zmienić mimiki twarzy.
Przyłożyłem tę kartkę papieru do serca, wzdychając głośno. Pierwszy raz w życiu czułem się w ten sposób. Byłem w nim po uszy zakochany. Wydawało mi się, że on odwzajemnia moje uczucia. W końcu który dorosły facet zdobyłby się na coś takiego? Bez wątpienia od rozpoczęcia programu łączyło nas coś innego, co powoli się rozwijało. Z początku nie sposób było określić, czym jest ta dziwna relacja, jednak po czasie wszystko stało się jasne.
Zdecydowałem się nazwać ją prawdziwą miłością.
To zupełnie jak z kwiatami. Póki nie rozkwitną, ze zwyczajnych pąków nie przeobrażą się w piękny kwiat, nie jesteśmy w stanie określić jego, ani jego znaczenia. Do tego potrzeba cierpliwości i czasu. Wiedziałem, że są to kluczowe wartości w naszym życiu. Ja jednak cierpiałem na myśl o tym, jak długo będę musiał ukrywać się ze swoimi uczuciami. Obawiałem się, że uschnę jako pąk, zawodząc tym samym Dawida, który pokładał we mnie ogromne nadzieje. Był dla mnie wszystkim i w żadnym wypadku nie chciałem go stracić. Dla niego byłem gotów poświęcić lata swej młodości. Musiałem dojrzeć wcześniej niż inne kwiaty.
Ktoś mogły powiedzieć, że oboje zachowujemy się nieprzyzwoicie, niepoważnie. Ja odbieram sobie beztroskie dzieciństwo, a młody mężczyzna naraża siebie na wyrok, co również może odbić się negatywnie na jego życiu. My jednak mając siebie byliśmy stuprocentowo szczęśliwi, ponieważ wiedzieliśmy, że mamy wszystko. Nikt ani nic nie mogło wpłynąć na naszą decyzję. Zdrowy rozsądek, odpowiedzialność i logiczne myślenie przegrywały w starciu z uczuciem, jakie nas łączyło.
Już w wieku czternastu lat byłem przekonany o tym, że to właśnie Dawid jest osobą, u której boku chcę spędzić resztę życia- jakkolwiek płytko by to nie brzmiało.Przeczytałem napisaną przez bruneta piosenkę jeszcze kilka razy, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie zauważyłem nawet, kiedy do domu weszli moi rodzice. Zorientowałem się dopiero wtedy, gdy stanęli tuż przede mną.
- A ty co się tak cieszysz? - zapytała uśmiechnięta mama, która przyjrzała mi się dokładnie.Machinalnie schowałem kartkę z tekstem tak, by uniemożliwić im zobaczenie czegokolwiek. Widziałem ich zdezorientowane spojrzenia, co wprawiło mnie w zaklopotanie.
- Ja... Cieszę się, bo w końcu coś rozumiem- kłamałem im bezpośrednio w oczy, z czym czułem się paskudnie.
Nienawidzę kłamać.
- To świetnie. Czyli klasówkę napiszesz śpiewająco? - zapytał dymny ze mnie ojciec.
- Ta... Tak mi się wydaje- wydukałem, czując się nieswojo.- A jak film? Fajny? - spytałem, próbując zmienić niewygodny dla mnie temat.
- Może być- rzuciła beznamiętnie matka, po czym usiadła obok mnie.
- Żartujesz sobie? Był genialny! Żałuj, że nie poszedłeś. Spodobałby ci się- zapewniał mnie tata, nawiązując tym samym sprzeczkę ze swoją żoną.
Żałować? Nie miałem czego. W tym czasie spędzałem wspaniałe chwilr z człowiekiem, którego kocham. Byłbym głupcem, narażając się na utratę takiej szansy. W końcu kto wie, kiedy będziemy mogli to powtórzyć.
- Ta... Na pewno. Może obejrzę kiedyś na internecie.
- Daj spokój, zanudzisz się- stwierdziła kobieta, dolewając tym samym oliwy do ognia.
Wiedziałem, że ich kłótnia nie potrwa zbyt długo, a zaraz będę mógł zobaczyć ich w swoich ramionach. Z tego powodu postanowiłem nie ingerować w zaistniałą między nimi sytuację.
Zazdrościłem im.Obserwując ich udane małżeństwo, wyobrażałem sobie czasy, w których to będę mógł mieszkać razem z Dawidem, zyskując tym samym możliwość spędzania z nim całego, wolnego czasu. Tak, to było jedno z moich największych marzeń.
Brzmi jak obsesja? Możliwe. Nie poradzę jednak na to nic. Usiłowałem opamiętać się, jednak nie przychodziło mi to łatwo. Musiałem oswoić się z tym wszystkim, co również było dość ciężkie. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, o czym wielokrotnie się już przekonałem.- Dobra, to ja was zostawiam. Idę do siebie- oznajmiłem, uciekając do swojej jaskini.
Kiedy tylko znalazłem się w pokoju, zignorowałem wszystkie zadane lekcje i uruchomiłem laptopa. Tam zauważyłem wiele nowych wiadomości, od nieznanych mi osób. Na wszystkie starałem się odpisywać, gdyż jak zwykle pragnąłem utrzymać bliski kontakt ze swoimi fanami- zupełnie tak jak Kwiatkowski.
Wtedy zauważyłem treść jednej z nich, która wprawiła mnie w osłupienie.„Wiem coś, co wolałbyś zatrzymać tylko dla siebie...”
Postanowiłem ją zlekceważyć, nie biorąc pod uwagę ewentualnego zagrożenia. Pomyślałem, że jest to jedynie głupi dowcip bądź próba odegrania się za coś. Złych i głupich ludzi nie brakuje w internecie. Nie chcąc dłużej rozmyślać nad tym, napisałem do Dawida w celu podziękowania za to, co dla mnie zrobił, napisał, bagatelizując kompletnie całe zajście.
Wtedy nie wiedziałem, jak bardzo się myliłem.

YOU ARE READING
You're everything I have
FanfictionPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...