Zaufaj

166 13 10
                                    

Podszedłem do Marcina wraz z moimi rodzicami, chcąc przedstawić im ten wielki talent. Widząc jego zakłopotanie, moje usta opuścił chichot. To było niesamowicie urocze. Zatrzymaliśmy się tuż przed nim. Przedstawiłem im mamę i tatę chłopaka, po czym oczy wszystkich zebranych skupione były właśnie na nim.

- No a to jest Marcin- mówiąc to, wykonałem gest ręką, wskazując na jego osobę.

- Miło nam ciebie poznać. Widzieliśmy program, jesteś wspaniały- komplementował ojciec, na co chłopak zaczerwienił się.

- Dziękuję...- wydukał, zerkając na mnie poszukując pomocy, na co ja wzruszyłem rękoma.

- O jeju... Jesteś taki uroczy. Wyglądasz jak nasz syn za młodu!- zawołała moja mama, która nie mogła oderwać wzroku od nastolatka.

Nie dziwiłem się jej.

- Jaki uroczy? To młody mężczyzna. Chciałaś powiedzieć „przystojny"- upomniał ją ojciec, po czym wszyscy wybuchlismy śmiechem, poza onieśmielonym Marcinem.

- Dobra. Co Wy na to, byśmy wszyscy uczcili zakończenie tej trasy na kolacji?- wyszedłem z inicjatywą, spoglądając na każdego z nich.

- Nie chcielibyśmy wam przeszkadzać. To wasze chwile, spędźcie je w gronie rodzinnym- odezwała się mama Marcina.

- Kochana, my, kobiety, powinnyśmy się trzymać razem. Z chęcią poznamy was bliżej- odparła moja, zachęcając ją tym samym do uczestnictwa.- Nie każcie się prosić.

- Więc?- zapytałem, patrząc na ojców.

- Skoro kobiety się zdecydowały, to my nie mamy nic do powiedzenia- zaśmiał się tata Marcina.

Wiedziałem już wtedy, że nasi rodzice znajdą wspólny język zupełnie tak, jak my. Ruszyli przodem, śmiejąc się i rozmawiając na temat swoich synów. Nie podejrzewałem ich nawet o to, że będą w stanie wstrzymać się z opowiadaniem śmiesznych i kompromitujących historii z naszym udziałem. Liczyłem jednak na to, że zdecydują się robić to wewnątrz lokalu. Niestety na upokorzenia przyszła pora wcześniej. Przewróciłem oczami i objąłem ramieniem chłopaka, który milczał dłuższy czas.

- Miałeś wracać do domu. Co tu robisz? - zapytałem patrząc na niego kątem oka.

- Wiedziałem, że ten koncert jest dla ciebie mega ważny, dlatego chciałem na nim być i okazać ci wsparcie. To źle?- Spojrzał na mnie zmartwiony.

- Żartujesz? Naprawdę to doceniam. Uwielbiam cię.

- Przesadzasz- odpowiedział krótko, widocznie zawstydzony.

Potargałem mu włosy, wykazując się nadmiarem energii. Byłem naprawdę szczęśliwy. Nie dość, że mogłem śpiewać dla moich rodziców, to jeszcze osoba, do której żywię silne uczucia, niespodziewanie również się tam zjawiła. Miałem ochotę wyściskać wszystkich, jednak musiałem opanować swoje emocje, co przyszło mi z trudem.

- Nie jesteś zmęczony? - zapytał nagle, na co ja spojrzałem na niego zdziwiony.

- Ja? - zapytałem wskazując palcem na siebie, po czym parsknąłem śmiechem.

Złapałem go pod pachami, po czym uniósłem i zakręciłem się kilka razy wokół własnej osi, krzycząc z nadmiaru pozytywnej energii. Wywołałem tym samym spojrzenia wszystkich przechodniów, łącznie z naszymi rodzicami.

- Czy tak wygląda zmęczony człowiek?- zapytałem trzymając go w górze, na co ten zareagował śmiechem.

W końcu postawiłem go z powrotem na ziemi, a on nie odrywał ode mnie wzroku.

You're everything I have   Where stories live. Discover now