Po wyjściu chłopaka, w moim domu zrobiło się strasznie pusto. To nieprawdopodobne, jak szybko minęły te dni w jego towarzystwie. Niestety, Marcin ma szkołę, więc jego częstsze przyjazdy byłyby kłopotliwe. Nie chciałem go od niej odciągać. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo edukacja jest ważna. W końcu sam nie ukończyłem szkoły przez trasę koncertową, więc sam doświadczyłem negatywnego oddziaływania kariery. Nie mogłem pozwolić, by ten popełnił moje błędy. Przed nim jeszcze całe życie, a ja dopilnuję, by przeżył je jak najlepiej, chroniąc go od całego zła.
Brzmi ironicznie w ustach dorosłego faceta, który parę godzin temu właśnie tego chłopca obdarowywał pocałunkami pod wpływem alkoholu. Czy tego żałowałem? Nie. Czy bym yo powtórzył? Również nie. Obawiałem się jedynie, że całe to zajście mogło źle wpłynąć na jego psychikę. Mimo widocznej dojrzałości, jest on wciąż dzieckiem.
Mimo wszystko zdołałem odczuć już jego brak, kiedy siedziałem w salonie całkowicie osamotniony. Mogłem zauważyć, że nawet Weedy posmutniał. Nic dziwnego, polubił tego chłopca. Ba, kto by nie polubił?- To co...- westchnąłem, klepiąc miejsce obok siebie, które czworonóg zaraz zajął.- Zostaliśmy sami.
W odwecie na te słowa, Weedy położył głowę na moich kolanach. Widocznie nie byłem jedynym, który tęsknił za młodym.
Sam byłem zdziwiony tym, ile wydarzyło się przez te dwa dni. To zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej. Niepokoiło mnie jednak kwitnące między nami uczucie. Nigdy nie przypuszczałbym, że poczuję coś do 10 lat młodszego chłopca. Mógłbym przysiąc, że owa różnica wieku nie była odczuwalna. Mimo to podświadomie czułem, że moje zachowanie jest nieodpowiednie, a ja powinienem odciąć się od niego, w celu uniknięcia wszelkich nieprzyjemnych konsekwencji. Cóż, nie mogłem. Obiecałem mu, że zawsze będę i słowa dotrzymam, choćby nie wiem co.To tylko kilka lat. Co to dla mnie? Biorąc pod uwagę to, że nigdy nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby, śmiem twierdzić, że mógłbym poczekać nawet dłużej. Pozostaje kwestia tylko tego, czy właśnie jemu nie odwidzi się to wszystko. Co prawda zdołałem już bardzo dobrze go poznać i nie wydaje mi się, by nie był pewien swoich słów i rzucił je na bezmyślnie na wiatr. Zawsze jednak trzeba brać to pod uwagę. Wiem to z doświadczenia.
Marcin wyznał mi miłość. A co ja do niego czuję? Coś silnego. Nie chciałbym używać tych dwóch słów, których młodzi używają na prawo i lewo, lecz w jego przypadku mógłbym się o to pokusić. Ten chłopak nie był jak wszystkie dziewczyny spotkane przeze mnie do tej pory. W żadnym stopniu nie przypominał również chłopaków, z którymi miałem do czynienia. Był niepowtarzalny. Kumulacja jego cech oraz zamiłowanie do muzyki, dusza artysty niesamowicie przyciągały mnie do niego.
Postanowiłem się rozerwać, komponując kolejną piosenkę. Moja głowę wciąż zaprzątał ten chłopak. Nie potrafiłem przestać o nim myśleć, przez co mogło wydawać się, że nie jestem zdolny do normalnego funkcjonowania. Zacząłem więc tworzyć piosenkę właśnie o Marcinie. Przyszło mi to niespodziewanie łatwo. Spędziłem nad nią całe trzy godziny, usiłując sprawić, by była doskonałą. Nie zamierzałem jej nikomu przedstawiać. Powstała jedynie dla mnie. Rozważałem pokazanie jej nastolatkowi, jednak stwierdziłem, że poczekam z tym do momentu, kiedy osiągnie wystarczający wiek.
Po czasie ciężkiej pracy, która mimo spowodowanego u mnie zmęczenie, wywołała również satysfakcję i radość, udałem się na krótki spacer z psem, podczas którego obserwowałem innych ludzi. Cóż, była niedziela. Większość po całym tygodniu pracy spędzają wolne chwilę z najbliższymi. Zazdrościłem im. Sam nie miałem możliwości spotykania się z rodzicami od tak. Odkąd się wyprowadziłem, widywaliśmy się coraz rzadziej. Wbrew pozorom nasze relacje w żaden sposób na tym nie ucierpiały. Bardzo ich kocham i chciałbym spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Praca, koncerty oraz odległość skutecznie mi to uniemożliwiały. Wiedziałem jednak, że nie mają mi tego za złe i cieszą się razem ze mną. Lepszych rodziców nie mogłem sobie wymarzyć. Jedynie z moim bratem spotkałem się dość systematycznie. Tego dnia jednak odwołał spotkanie, tłumacząc, że ma urwanie głowy. Rozumiałem to w stu procentach, gdyż wielokrotnie to ja zajmowałem to stanowisko.
Cóż, szykował się samotny wieczór. Tylko ja i moje dziecko.W końcu po upływie blisko godziny, weszliśmy z powrotem do mieszkania. Położyłem się na łóżku i od razu sięgnąłem po telefon. Nie dotykałem go wiele godzin. W tym czasie otrzymałem wiele wiadomości w tym jedną od Marcina.
Marcin: „Dziękuję za wszystko. Mam nadzieję, że wszystko w porządku i czujesz się już lepiej. :)”
Uśmiechnąłem się i natychmiastowo wziąłem się za odpis.
Ja: „Tak, Twoje śniadanie postawiło mnie na nogi. To ja dziękuję.”
Odłożyłem telefon obok siebie, a sam przytuliłem poduszkę, uśmiechając się w dalszym ciągu szeroko.
To nieprawdopodobne jak ten chłopak na mnie działa. Czuję się jakbym na powrót stał się nastolatkiem. Żałowałem, że już nim nie jestem. Wtedy wszystko zdawało się być prostsze.
Już po chwili usłyszałem wibracje, dobiegające z mojego urządzenia.Marcin: „Nie strasz mnie tak, głupku!!! Nie odpisujesz, nie odbierasz i nie oddzwaniasz tyle czasu! Martwiłem się.”
Zobaczylem kolejna wiadomość, a następnie sprawdziłem rejestr połączeń. Jak to możliwe, że nic nie słyszałem?
Ja: „Sorki, nic kompletnie nie słyszałem. To coś ważnego?”
Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Już po kilku sekundach wyświetliła się na ekranie.
Marcin: „Zostawiłem u Ciebie zeszyt do matematyki. Mógłbyś wziąć go, jak będziesz jechał w trasę?”
Kiedy to zobaczyłem, zirytowałem się. Pytałem kilka razy, czy na pewno wszystko ma. Od razu zadzwoniłem do niego, w celu ułatwienia rozmowy.
- Halo?
- Pytałem, czy na pewno wszystko masz- zaatakowałem go bez pardonu.
- To, co najważniejsze, zabrałem. Jak chcesz, ten zeszyt możesz spalić.
- Nie żartuj sobie. Nie potrzebujesz go na już? Jutro idziesz do szkoły.
- Nic się nie stanie, jeśli raz go „zapomnę” z domu. Nieważne czyjego- zaśmiał się do słuchawki.
- Nie chcesz, by Ci go przywieźć?
- Nie będziesz tyle jechał. Bez przesady. To tylko zeszyt.
Przez chwilę milczałem. Zdałem sobie sprawę z tego, że dramatyzuję. Możliwe, że szukałem jedynie wymówki, by móc się z nim zobaczyć. Oczywiście, nie przyznam się do tego nawet przed samym sobą.
- Racja. Dobra, chcesz coś jeszcze?
- Tak.
- Co?
Nie odpowiedział od razu, kazać mi dość długo czekać na odzew.
- Albo nie, już nic. Miłego wieczoru! Cześć!
- No, pa...- odpowiedziałem lekko zdezorientowany, jednak ten nie był w stanie tego usłyszeć, gdyż rozłączył się, nie czekając na moją reakcję.
Nie myśląc nad tym długo, wziąłem się za przeglądanie instagrama, gdzie nagrałem kilka relacji. Uwielbiałem utrzymywać kontakt z moimi fanami, którzy są absolutnie najlepsi. Potem oglądałem zdjęcia, które jakiś czas temu zamieściłem na swoim profilu. Zauważyłem wtedy, że na znacznej ilości, a nawet większości ostatnich postów, widnieje nie kto inny, jak Marcin. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Na samo wspomnienie tamtych dni, na mojej twarzy malował się uśmiech. Nie wspominając o przyspieszonym biciu serca na widok tej konkretnej osoby.
„Chciałbym trwać u twojego boku, zmieniać z tobą świat... Nieważne czy już dziś, teraz, czy dopiero za kilka lat.”— zanuciłem wers, dopiero stworzonej przeze mnie, piosenki.
Zaraz oszaleję. Nie potrafię wytrzymać nawet chwili bez myślenia o tym nastolatku. Czyżbym mógł śmiało powiedzieć, że jestem w nim zakochany? Nie. To jest niedorzeczne. Być może już zwariowałem...
Ciekawe, co teraz robi....
No właśnie, ciekawe.
Mam pytanko: opisywać, co każdy z nich robi przez czas rozłąki (wypadałyby 2 rozdziały bez ich bezpośredniej interakcji), czy przejść już do trasy?

YOU ARE READING
You're everything I have
FanficPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...