Urok Mazur

307 11 2
                                    

Obudziłem się pierwszy, jednak nie miałem serca poruszyć się, widząc, jak ten śpi. Pozostałem w tej samej pozycji, pozwalając, by młodszy w dalszym ciągu wtulał się w moją klatkę piersiową. Mógłbym trwać tak całą wieczność. Bijące od tak drobnego ciała ciepło było niesamowite. Mało brakowało, bym pod jego wpływem ponownie zamknął oczy. Nie znałem godziny, ale chciałem wykorzystać nasz pobyt w tym miejscu jak najlepiej, dlatego z niecierpliwością oczekiwałem, aż Marcin w końcu wstanie. Minęło dość sporo czasu, zanim chłopak otworzył ciężkie powieki, a następnie odchylił się, by na mnie spojrzeć. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, a on sam nieobecny. Przywitałem go z uśmiechem na twarzy, zaś nastolatek przeciągnął się ziewając, po czym uniósł się na łokciach.

- Dzień dobry- wybełkotał zaspany, co ledwo zrozumiałem.

- To co? Robię śniadanie i idziemy na spacer.

Na te słowa brunet natychmiastowo wrócił do poprzedniej pozycji, chowając twarz w poduszkę. Nie potrzebowałem słów, by wiedzieć, co ma na myśli. W odpowiedzi parsknąłem śmiechem, wiedząc, jak niechętnie podchodzi do pomysłu spacerowania przez wzgląd na mój wczorajszy upór i niedogodne warunki pogodowe. Cóż, dziś miało być zupełnie inaczej. Zachmurzone niebo i porywisty wiatr zostały zastąpione przez słońce i lekkie podmuchy. Na zewnątrz było pogodnie i ciepło. Aż żal byłoby nie skorzystać z takiej pogody. Z tą myślą pochyliłem się nad nim, składając pocałunek na czubku jego głowy i popędziłem do kuchni z zamiarem przygotowania śniadania.

- Wstawaj- ponagliłem go, wychylając się z drugiego pomieszczenia, a sam zająłem się przyrządzeniem omletów, gdyż było to pierwszą potrawą, jaka przyszła mi na myśl.

Kątem oka mogłem zauważyć, jak ten mozolnie wstaje z łóżka i idzie do łazienki zapewne chcąc wziąć prysznic. Nic dziwnego, że była to pierwsza rzecz, jaką robił po przebudzeniu. Marcin nienawidził spać w ubraniach zwłaszcza wtedy, kiedy nie umył się przed tym. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, dlatego wydłużyłem maksymalnie czas, jaki chciałem poświęcić na przygotowanie dania. Ku mojemu zdziwieniu chłopak kąpał się znacznie dłużej, niż przypuszczałem, zmuszając mnie do siedzenia przy nakrytym stole samemu. W końcu po około pół godziny opuścił toaletę i usiadł na przeciwko mnie.

- O jejku, zrobiłeś śniadanie? - zapytał retorycznie, uśmiechając się promiennie.- Dlaczego nie jesz?

- Czekałem na ciebie- odparłem beznamiętnie.

- Mogłeś powiedzieć, pospieszyłbym się.

- Nie szkodzi. Najwyżej zjemy zimne omlety. - Wzruszyłem ramionami, śmiejąc się przy tym, po czym zacząłem zajadać się przyrządzonym przeze mnie śniadaniem.- Smakuje ci?

- Tak, jest świetne- odparł, przez co spojrzałem na niego niedowierzając w jego słowa. Doskonale wiedziałem, że tym razem nie popisałem się, a jedzenie było bez smaku.

No tak... Zapomniałem dodać sól.

- Nie kłam.

- Nie kłamie. - Spojrzał na mnie poważnie, sprawiając wrażenie przestraszonego. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem.

- Nie kłamiesz? A więc lubisz jest niedoprawione?- zapytałem złośliwie, co tylko pogłębiło jego konsternację.

- Właśnie zastanawiałem się, czy to tylko moje wrażenie- zaśmiał się nerwowo.- Nieważne, cokolwiek zrobisz, dla mnie zawsze będzie wyśmienite- dodał posyłając mi uśmiech, a następnie wziął kolejnego gryza.

- To, co mówisz, jest kochane, ale nie jedz tego. Zrobię kanapki- oznajmiłem, po czym wstałem od stołu, zabierając oba talerze i wyrzuciłem ich zawartość do śmietnika. To zdecydowanie nie było nawet zjadliwie.

You're everything I have   Where stories live. Discover now