Nie wiedziałem, czemu to zrobiłem. Co stało się z moim racjonalnym myśleniem? Miałem w tamtej chwili jeden, wielki mętlik. Przecież ten chłopak ma dopiero 14 lat, a co za tym idzie, jest o wiele za młody, bym mógł się nim interesować w ten sposób. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Stałem przed umywalką, opierając o nią ręce. Przyglądałem się swojemu odbiciu lustrzanym, nie dowierzając w to, co zaszło między mną, a Marcinem. Spuściłem głowę, nie chcąc dłużej na siebie patrzeć. Wiedziałem, że istotnym czynnikiem, wpływający na cały bieg wydarzeń, było prawdopodobnie nadmierne spożycie alkoholu przeze mnie. Gdybym zachował umiar, nie postawiłbym się przed taką sytuacją.Po chwili poczułem obecność chłopaka, przez co odwróciłem się przez ramię.
- Przepraszam... To moja wina. To ja zacząłem- odezwał się nieśmiało.
- Mimo wszystko, to ja jestem tutaj dorosły i nie powinienem do tego dopuścić.
Nastała cisza, w której nastolatek zbliżył się do mnie, stając tuż obok. Położył dłoń na mojej i usiłował wymusić na mnie kontakt wzrokowy.
- Dlaczego nie powinieneś? Ja...
- Ja mogę mieć przez to problemy- przerwałem mu, rzucając mu poważne spojrzenie.- Jesteś nieletni, a do tego nie ukończyłeś nawet 15 roku życia.
- Ale ja... Kocham cię- powiedział cicho, niemalże nieusłyszalnie.
Wydawało mi się, że się przesłyszałem. Pochyliłem się ponownie, uciekając przed jego spojrzeniem. Co prawda powtarzał mi to wielokrotnie, ale nigdy nie brałem tego na poważnie. W końcu to tylko nastolatek. Sam pamiętam, co wówczas działo się w mojej głowie. Mimo tego, że był dojrzalszy, niż ja wtedy oraz w jego ustach brzmiało to prawdziwie, ja podchodziłem do tego sceptycznie. Nie chciałem więc w żaden sposób tego komentować, jednak domyśliłem się, że ten czeka na jakąkolwiek odpowiedź.
- Marcin...- zacząłem, odwracając się w jego stronę.- Jesteś młody. Ja też kiedyś byłem. W twoim wieku nie raz wydawało mi się, że jestem na zabój zakochany. Prawda okazywała się być zupełnie inna.
- Ale ja nie jestem tobą- skwitował, mając poniekąd rację.
- Po prostu powinieneś znaleźć sobie kogoś w swoim wieku.
- Ale ja chcę tylko ciebie.
- Jestem za stary.
- Nie przeszkadza mi to.
- Mogę odpowiadać za to karnie- powiedziałem unosząc głos, na co młodszy jedynie odwrócił wzrok.
- Ja naprawdę ciebie kocham- wymamrotał raz jeszcze i zostawił mnie samego.
W tamtej chwili zdałem sobie sprawę z powodu, dla którego obdarzyłem tego chłopaka uczuciem.
Doszedłem do wniosku, że wiek, jest tylko liczbą. Marcin był dojrzalszy niż wiele osób w moim wieku. Łączyło mnie z nim coś niezwykłego. Przy nim czułem się jak w niebie. Jego obecność sprawiała, że problemy nie miały znaczenia, a najdrobniejsze rzeczy cieszyły jak nigdy. Ponadto czułem, że przy nim mogłem odzyskać straconą niewinność.
Jedyną przeszkodą było prawo, które zakazywało takiego związku. Na to nie było rady.
Czułem się źle z tym, że spowodowałem takie zawirowanie w jego życiu. Być może zawdzięcza mi wiele dobrego, lecz prawda była taka, że moja osoba była przyczyną jego łez i cierpienia, na co nie chciałem patrzeć.
Westchnąłem ciężko, nie wiedząc, co powinienem zrobić. Stałem w tej samej pozycji dłuższą chwilę, rozważając wszystkie aspekty, analizując wydarzenia, próbując znaleźć najlepsze rozwiązanie. W końcu zdobyłem się na odwagę, by ponownie zacząć rozmowę na ten temat z siedzącym w salonie chłopakiem. Nie mogłem tak tego zostawić. Obaj chcieliśmy wiedzieć, na czym stoimy. Skierowałem więc kroki w jego stronę, po czym klęknąłem na przeciwko niego. Położyłem dłoń na kolanie nastolatka starając się uzyskać kontakt wzrokowy, jednak młody cały czas tego unikał.- Marcin...- zacząłem spokojnie.- Doceniam to, że to właśnie mnie obdarzyłeś tym uczuciem. Musisz jednak wiedzieć, że różnica wieku odgrywa tutaj istotną rolę. Gdyby ktoś dowiedział się o naszym... Pocałunku, mógłbym nawet mieć wyrok- wyjaśniłem, prawdopodobnie koloryzując sprawę.
- Ja wiem... Zdaję sobie z tego sprawę. Nic nie poradzę na to, że zakochałem się właśnie w tobie.
- Wiem. Uwierz mi, że jeśli byłbyś odrobinę starszy, na pewno inaczej bym do tego podszedł.
Zauważyłem, jak jego wargi drżą zupełnie tak, jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Hej...- Pogłaskałem go po głowie.- Może za jakiś czas pomyślimy nad tym jeszcze raz. Na tą chwilę nie mogę Ci nic obiecać.
- Jakiś czas... - powtórzył cicho.- Co masz przez to na myśli?
- Powiedzmy, że chodzi mi o to, kiedy osiągniesz wiek, w którym nie będę musiał bać się o konsekwencje prawne, o to, że mnie zapuszkują- zaśmiałem się lekko, po czym spoważniałem.- Jeśli po osiągnięciu tego wieku dalej będziesz czuł to samo w moim kierunku, będziemy mogli spróbować. Obiecuję, że na ciebie zaczekam. Chyba, że wolisz odwiedzać mnie za kratkami.
Na ostatnie słowa Marcin widocznie rozpogodził się, ukazując mi swój piękny uśmiech.
- Naprawdę?- zapytał pełen nadziei.
- Naprawdę. Tymczasem powinniśmy kłaść się spać. Zaraz zastanie nas ranek, a pamiętaj, że jutro przyjeżdżają po ciebie rodzice.
- Tak, pamiętam.
- I pamiętaj, że lada moment rozpoczynam trasę, a twoja obecność jest obowiązkowa.
- Tak jest!
- Dobra. Zmykaj przygotować się do spania, a ja ogarnę tutaj ten pierdolnik.
Poleciłem, a sam zacząłem zbierać puste butelki po alkoholu, pozostałe śmieci, a naczynia wstawiłem do zmywarki. Chłopak w międzyczasie poszedł pod prysznic, by zmyć z siebie brud dzisiejszego, ciężkiego dnia.
Posłałem łóżko, by miał gdzie wygodnie się wyspać, a sam ponownie przygotowałem sobie kanapę, udostępniając mu wygodę.
Wtedy zauważyłem, jak ten wychodzi z łazienki i owinięty ręcznikiem skierował swe kroki do stojącego pod ścianą plecaka. Obserwowałem go, podziwiając jego drobne ciało, po którym spływały krople wody. Wyglądał wówczas tak uroczo, zwłaszcza z tymi mokrymi loczkami, że nie sposób było spuścić go z oczu, nawet mimo usilnych prób. Ten dzieciak widocznie mnie prowokował wiedząc o tym, że mam do niego słabość. Nawet, jeśli nie robił tego celowo, nie zmienia to faktu, że skutecznie!
Udało mi się jednak powstrzymać wszelkie nieprzyzwoite myśli i położyłem się na sofie. Zamknąłem oczy w oczekiwaniu na wolną łazienkę. Obok mnie położył się mój psiak, którego od razu przytuliłem. Poczułem się błogo. Nawet usłyszawszy, jak Marcin zwalnia łazienkę, nie znalazłem w sobie siły, by się do niej udać. Najzwyczajniej w świecie zaniemogłem. Powoli odpływałem, kiedy nagle poczułem, jak ktoś opatula mnie kocem. Chłopak najprawdopodobniej myślał, że już dawno zasnąłem. Czułem jego spojrzenie na sobie, jednak w żadnym stopniu nie przeszkadzało mi to. Wydawało mi się, że pochyla się nade mną, aż nagle poczułem delikatne usta na swoim policzku w okolicy ust. Nie zareagowałem na to w żaden sposób, udając, że śpię. Nie musi wiedzieć o tym, jak faktycznie było.- Dobranoc- powiedział dość głośno, po czym wyprostował się.- Kocham cię- dodał znacznie ciszej, kierując się w stronę łóżka, po drodze gasząc wszystkie światła.
Wyglądało na to, że ułożył się do snu.
Moje myśli przez chwilę jeszcze krążyły wokół jego osoby. W końcu zmęczony dzisiejszymi wydarzeniami, sam zasnąłem.
Ten dzień z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo.

YOU ARE READING
You're everything I have
FanficPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...