Kopę lat

152 14 2
                                    

W momencie, kiedy usłyszałem charakterystyczny dźwięk, zamarłem. Dopiero reakcja Marcina zmusiła mnie do działania, jakim było nagłe odsunięcie się. Czułem się jak w transie i nie do końca wiedziałem, co takiego się wydarzyło. Już po chwili moim oczom ukazali się rodzice chłopaka. Wstałem więc z miejsca i jak na zawołanie stanąłem przed nimi z uśmiechem.

- Dzień dobry... Wieczór!- przywitałem ich nieco chaotycznie w ich własnym domu.

Brawo, Dawid.
Niemal od razu usłyszałem cichy chichot chłopaka, który uniósł się na kolanach na kanapie, by obserwować całe zajście.

Jego rodzice przyglądali mi się chwilę w milczeniu. Z pewnością nie spodziewali się gościa po powrocie z pracy, o tak późnej porze. Na ich twarzach malowało się zdziwienie, które zostało zastąpione przez radość.

Ci ludzie są genialni.

- Matko Święta, nie przypuszczałam, że jeszcze kiedyś cię zobaczę- zaczęła mama chłopaka, która podeszła do mnie, by mnie przytulić.

- A jednak. Nie da się mnie tak łatwo pozbyć - zaśmiałem się.

- Fakt, jak najgorsza zaraza- usłyszałem żartobliwy komentarz Marcina, który przyglądał się wszystkiemu z rozbawieniem.

Zmierzyłem go złym spojrzeniem, na co on odpowiedział, posyłając mi całusa.

- A właśnie! Mam coś dla Państwa- oznajmiłem i skierowałem się do przedpokoju, gdzie zostawiłem prezenty.- Proszę, to dla pani.- Podarowałem pani Ewelinie czekoladki, za które otrzymałem buziaka w policzek, a następnie swoje kroki skierowałem w stronę ojca chłopaka.- A to oddaje w ręce głowy rodziny, Pana domu- powiedziawszy z uśmiechem podałem mu whisky.

- To miłe z twojej strony. Dziękuję bardzo. Skoro dostałem taki prezent, może napijemy się razem? - zaproponował, powodując i mnie lekkie zaklopotanie.

- Jestem samochodem... Przepraszam, może innym razem- próbowałem się wykręcić, jednak ten nalegał.

- A może jednak? Nie daj się prosić.

- Przestań naciskać na tego biednego chłopaka- wtrąciła się jego żona, chcąc przynieść mi ratunek.

- Nie mogę, naprawdę... Prowadzę- powtarzałem, jednak ten pozostawał na to głuchy.

- Możesz u nas przenocować. Mamy sobie dużo do opowiedzenia... A ja chętnie napiłbym się w dobrym towarzystwie. Jak chłop z chłopem. Marcin jest jeszcze za młody...

Spojrzałem na nastolatka, który wyglądam na zażenowanego postawą ojca. Nie próbował nawet w jakikolwiek sposób wpłynąć na niego.

- No dobra, niech będzie... Najwyżej wezmę taksówkę- poddałem się w końcu, na co mężczyzna zareagował uśmiechem.

- To siadaj wygodnie, ja zaraz wszystko przygotuję- oznajmił i skierował swoje kroki do kuchni.

Zająłem miejsce obok chłopaka, który patrzył na mnie ze współczuciem.

- Przepraszam za mojego ojca- powiedział cicho.

- No co ty. Masz wspaniałego ojca- zapewniłem go z uśmiechem, który zaraz odwzajemnił.

Jego mama wróciła do nas i usiadła po stronie Marcina, na którego spojrzała dość wnikliwie.

- A ty co taki małomówny? - zapytała, przybliżając się do niego.

Wszystko to obserwowałem kątem oka. Widziałem również to, jak brunet chwyta za golf, który zaraz naciągnął tak wysoko, jak tylko mógł, ukrywając pozostawiony przeze mnie ślad. Sprawiał wrażenie zawstydzonego. Wyglądał zupełnie tak, jakby szykował się do ucieczki.

You're everything I have   Where stories live. Discover now