Nasz związek

175 15 8
                                    

Całą uprzednią noc spędziłem na myśleniu o tym chłopaku. Jak to możliwe, by taki nastolatek był w stanie tak zawrócić dorosłemu mężczyźnie w głowie? Nie rozumiałem tego. Nie potrzebowałem tej wiedzy do szczęścia. Potrzebowałem tylko jego u swojego boku. Dziwiłem się w jaki sposób udało mi się przetrwać dwa lata utrzymując z nim jedynie znikomy kontakt. Teraz nie było mowy, bym wypuścił go na tak długo. Prześladował mnie nawet we śnie. Odkąd wrócił do mojego życia, coraz częściej się tam zjawia. Cóż, nie mogę narzekać. W końcu stał się nieodłączną częścią mojego życia, czego podświadomie pragnąłem od początku naszej znajomości. Już w momencie, w którym usłyszałem ten anielski głos, chciałem, by śpiewał tylko dla mnie do końca świata. Słowa nie mogły opisać mojej radości, kiedy wybrał właśnie mnie. Nie używam takich stwierdzeń na co dzień, ale to musiało być przeznaczenie. Nie ma innej opcji.
Jedyną przeszkodą nadal był jego wiek, który uniemożliwiał nam sporo rzeczy. Chciałem z nim zamieszkać, jednak wiedziałem, że jest to czasowo niemożliwe. Rodziły się we mnie obawy, że w końcu to on stwierdzi, że jestem dla niego za stary. Bałem się też braku akceptacji u jego rodziców, których kochał całym sercem. Fakt faktem, są to ludzie o ogromnych sercach, z którymi mam wspaniałe relacje, jednak kto wie, jak  zareagują na wiadomość o tym, że ich syn jest w związku z o 10 lat starszym mężczyzną. Samo zdanie brzmi absurdalnie. To oczywiste, że mogą być przerażeni i niepewni. Z pewnością zależy im na tym, by ich dziecko było szczęśliwe. Z mojej strony mogłem jedynie zapewniać, że zrobię wszystko, by był najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Mimo wszystko, to wciąż są tylko słowa, które nie muszą spotkać się z akceptacją bądź pozytywnym odbiorem.

Po paru minutach bezczynnego leżenia w łóżku, nadeszła pora, by zacząć się szykować. Po zjedzeniu śniadania, wyprowadzeniu psa i innych czynnościach, usiadłem na kanapie, rozmyślając o tym, co tak właściwie dzieje się w moim życiu. Marcin swoim powrotem wywrócił je do góry nogami. Znów chciałem spędzać z nim jak najwięcej czasu, dbać o niego i chronić go. Raz jeszcze czułem się odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za niego. Nie mogłem wyobrazić sobie jego utraty. Na szczęście nie muszę się już martwić o kwestie typu odpowiedzialności karnej za spotykanie się z małoletnim lub nękanie przez osobę niestabilną umysłowo.

Sytuacja sprzed lat skończyła się krótko po tym, jak się zaczęła. Okazało się, że ów mężczyzna nie dysponował żadnymi dowodami. Jego groźby stawały się coraz częstsze i coraz bardziej przerażające, a on sam sprawiał wrażenie niepoczytalnego. Nie mogłem pozwolić, by to wszystko uszło mu płazem i powiadomiłem o tym odpowiednie służby. W końcu, po dogłębnym śledztwie, został pozwany przeze mnie o zniesławienie. Proces ten za pomocą moich niezawodnych prawników wygrałem i na dobre się od tego człowieka uwolniłem.

Przynajmniej taką miałem nadzieję.

Nie chciałem targać Marcina po sądach, dlatego w miarę możliwości wszystkim zająłem się sam. Wiedział o końcu sprawy, jej finale, jednak nie przedstawiłem mu jej przebiegu. Nie widziałem w tym najmniejszego sensu. Uznałem, że powinien skupić się na swojej karierze i nauce. Nie było potrzeby, by zawracał sobie głowę takimi głupotami.

W każdym razie chciałem, by nasza znajomość, a raczej związek wszedł na wyższy poziom. Rozumiałem przez to częstsze spotkania, spędzanie razem czasu na różne sposoby. Na obecną chwilę widywaliśmy się jedynie w weekendy, co było męczące. Musiałem mieć jednak na uwadze to, że chłopak musi chodzić do szkoły, ma dodatkowo dużo zajęć po niej i tak, jak ja, rozwija się jako wokalista. Dzięki swojemu talentowi zdobył rozgłos na skalę światową. Ludzie zakochali się w nim i w jego głosie, domagając się kolejnych utworów. Odkąd zaistniał w świecie, miał ogrom pracy na głowie.
Nie miałem pojęcia, jak to rozplanować. Nie było opcji, by tymczasowy układ dobrze się sprawował na dłuższą metę. Musiałem to z nim omówić. W tym celu opuściłem dom i taksówką podjechałem w miejsce, gdzie uprzednio zostawiłem swój samochód.

You're everything I have   Where stories live. Discover now