Nie chciałem spojrzeć mu w oczy ani wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa. Siedzieliśmy więc w ciszy. Czułem na sobie jego wzrok, jednak nie pozwoliłem na to, by sprowokował mnie do działania.
Przez cały ten czas wiedziałem, że to wszystko prędzej czy później posypie się. Dawid od początku miał wątpliwości, które były uzasadnione. A ja? Całkowicie to zlekceważyłem, doprowadzając nas tym samym do ruiny. Obaj doskonale wiedzieliśmy o tym, że to, co nas łączy, jest niebezpieczne. Zdawaliśmy sobie sprawę z szeregu nieprzyjemnych konsekwencji, jakie na nas czyhały. Nie miałem jednak pojęcia, że to wszystko okaże się tak trudne i tak bolesne.- Co teraz będzie? - zapytałem w końcu, przerywając tę męczącą ciszę.
- Będziemy żyć osobno- odpowiedział krótko.- Nie możemy być razem.
Zabolało. Te słowa wystarczyły, by wywołać potok mych łez. Chciałem uciec, chociaż sam nie wiedziałem dokąd. Chciałem się schować, ale nie wiedziałem przed czym. To nie miało najmniejszego sensu. Nic go nie miało.
- Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejszy i zawsze będę cię chronić- zapewniał mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.- Wiem, że to nie tak miało wyglądać, ale sam rozumiesz, że tak będzie lepiej.
- Tak będzie lepiej tylko i wyłącznie przez wzgląd na prawo. A ja naprawdę cię kocham- mówiłem coraz ciszej, tracąc chęci do jakiejkolwiek dalszej wymiany zdań.
W końcu spojrzałem na niego. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko miało właśnie się skończyć. Miałem nadzieję, że to jedynie koszmar.
Tak naprawdę dni spędzone w jego towarzystwie wydawały się być pięknym snem, z którego przyszło mi się obudzić.
- Wiem o tym. Wiem też, że kiedyś znów będziemy mogli spróbować.
Ja sam wierzyłem w to, że za parę lat w końcu będziemy razem szczęśliwi. Nie byłem pewien, czy jest to możliwe. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia.
Święte słowa.- Obiecałeś, że mnie nie zostawisz- przypomniałem mu, patrząc w jego oczy.
- I słowa dotrzymam. Nie zamierzam zrywać z tobą kontaktu, a jedynie... Ograniczyć go- wyjaśnił, posyłając mi lekki uśmiech.- Wiesz, że chciałbym trzymać cię jak najbliżej siebie, ale to niestety jest niemożliwe.
- Chcesz powiedzieć słynne słowa: „Zostańmy przyjaciółmi”? - zapytałem kpiącym tonem.
- Nie. Obiecajmy sobie, że nie zapomnimy o tym, co nas łączy i pod żadnym pozorem nie wyprzemy się tego.
- Obiecuję- powiedziałem z uśmiechem i wyciągnąłem w jego stronę mały palec u prawej dłoni, który zaraz chwycił swoim.
W odpowiedzi na moje zachowanie, parsknął śmiechem i powtórzył moje słowo.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo będzie mi tego brakowało- zdecydował się jednak to skomentować.
Spojrzałem mu głęboko w oczy. Mogłem w nie patrzeć godzinami. Niestety, nie będę miał już szansy, by to robić.
- Nie chcę się z tobą żegnać.
- A myślisz, że ja chcę?- zapytał retorycznie, uśmiechając się do mnie cały czas.- Co ty na to, żebyśmy spędzili ostatnie chwile razem w ciekawszy sposób, niż na smutkach?
- Jaki sposób?
- Jakikolwiek inny- odpowiedział krótko i machinalnie wstał, ciągnąc mnie za sobą.- Nie będziesz płakał, dopóki jestem obok- zagroził mi palcem, na co uniósłem kąciki ust.- Wiem, urządzimy mini imprezę! - zawołał podekscytowany.

YOU ARE READING
You're everything I have
أدب الهواةPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...