W jego ramionach odnajdowałem spokój, którego tak desperacko szukałem. Tylko przy nim mogłem odetchnąć i nie martwić się o nic. Był moją ostoją.
Zdążyłem już zapomnieć, jak to jest być szczęśliwym. Przez otaczające mnie problemy, ciężko było mi cieszyć się zarówno z drobnych rzeczy, jak i z tych większych. Z Dawidem wszystko stawało się łatwiejsze. Nie umiałbym żyć dłużej bez niego. Teraz dobrze to wiem. Z pewnością jest osobą, z którą nie chcę rozstawać się nawet na krok. Chciałbym trwać u jego boku tak długo, jak to tylko możliwe, nawet do późnej starości.Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nie mogłem się od niego oderwać. Nie zorientowałem się nawet, kiedy wylądowałem na kolanach bruneta. To wszystko działo się tak szybko. Jego dłonie, błądzące po moim ciele sprawiły, że zacząłem się stresować. Mimo to, nie protestowałem, a on widząc to, musnął ustami moją szyję. Nagle poczułem, jak ciągnie golf, w który byłem wtedy ubrany, w dół, by móc zostawić na niej pamiątkę po sobie w postaci malinki. To uczucie było nieziemskie. Kiedy tylko znalazł się ponownie na wysokości mojej twarzy, wplotłem palce w jego włosy i przyciągnąłem go do siebie. Nie musiałem nic mówić, słowa były zbędne. Liczyła się tylko ta chwila i to, co nas łączyło.
Warto było czekać tyle czasu.W końcu odsunęliśmy się od siebie, łapiąc powietrze. Obaj nie byliśmy do końca świadomi tego, co tak właściwie między nami zaszło. Po niedługim czasie mogłem zaobserwować jego uśmiech, którego wymowa była oczywista.
- Nie do końca to miałem na myśli, ale nie powiem... Odpowiada mi to nawet bardziej- oznajmił lekko rozbawiony.
Ja w odpowiedzi na te słowa położyłem dłonie na jego kolanach i odchylając się do tyłu, zacząłem się śmiać. Nie czułem się w żadnym stopniu zawstydzony. Byłem szczęśliwy.
Chciałbym, by ta chwila trwała wiecznie.
Chciałbym zatrzymać czas, cofnąć wskazówki zegara i zachować go tylko dla siebie.Wyprostowałem się i dotknąłem swojej szyi, naznaczonego przez niego miejsca. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia, na których myśl uśmiech samoczynnie zjawiał się na mojej twarzy. Dawid widząc to, złapał mnie za dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy. Czułem, jakby jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Mimo pozornej powagi, był widocznie w stanie euforii.
- Teraz jesteś tylko mój- wyszeptał tak, bym tylko ja mógł to usłyszeć.
Obiecałem mu to.
- Nie od dziś- odparłem krótko, nie zmieniając wyrazu twarzy.
Moja miłość do niego była tak silna... Nic nie było w stanie jej zniszczyć. Wiedziałem, iż nie będę w stanie nikogo innego obdarzyć tym samym uczuciem. Kochałem go najmocniej, jak tylko potrafiłem. Nigdy nie pomyślałbym, że może mnie to spotkać. Wybierając go na trenera w życiu nie przypuszczałem, że to wszystko może się tak potoczyć. Cóż, nie narzekałem. Nie żałowałem niczego.
Kiedy zamykałem oczy, widziałem jego uśmiech. We śnie, słyszałem jego głos, śpiew. Wypełniał moje życie, nadając mu sens.
Oparłem głowę na jego ramieniu, chcąc być jak najbliżej. On w odwecie, pogładził mnie po plecach, na których po chwili zaczął rysować najróżniejsze kształty.
- Zaśpiewaj mi coś- zażądałem, nie spoglądając nawet na niego.
Czułem się bezpiecznie. Wreszcie.
- Zaśpiewaj ze mną- w odpowiedzi wydał rozkaz, który zmusił mnie do wrócenia do poprzedniej pozycji.- Nie ma słów które zniszczą cię we mnie...- zaczął po chwili cicho, wywołując mój uśmiech.

YOU ARE READING
You're everything I have
FanfictionPo zakończeniu popularnego programu rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Marcina. Ku jego szczęściu, zawsze może liczyć na wsparcie swojego trenera, który wciąż stoi u jegi boku. Dba o niego, troszczy się i chroni przed całym złem tego świata. Chłop...