seumul nes [24]

1.5K 74 27
                                    

- Yoongi, Yoongi, Yoongi - Mówił do siebie Jean.

- Szefie, co zamierzasz zrobić?

- Teraz nie wiem. Myślę, że plan "znęcanie się nad dziewczyną" jest żałosny. Trzeba wymyślić co innego.

- A może po prostu... zostawmy dziewczynę. To na chłopaku nam zależy, prawda?

- Oh, Ty kretyński idioto niczego nie rozumiesz. Yoongi'emu zależy na Y/N. Myślałem, że ruszy te swoje tłuste dupsko i przyjdzie jej na ratunek, ale niestety. Życia nie wolno mylić z bajką - Mruknął i podszedł do okna.

- W takim razie... jakieś plany?

- Na razie nie. Potem coś wymyślimy. Idź zanieś tej suce żarcie. Aż taki bez serca nie jestem.

- Się robi - Powiedział drugi, wziął tacę z jedzeniem i poszedł do pomieszczenia w którym znajdowała się Y/N.

Siedziałaś tam już dobre 2 godziny. Chociaż dobrze że postawili zegar naprzeciwko Ciebie na ścianie. Możesz odliczać swoje ostatnie minuty życia.

- Dzień dobry! - Zawołał radosny mężczyzna wchodząc do pokoju.

Wyglądał na...28-30 lat? Coś koło tego. Był wysoki i miał szatynowe roztrzepane włosy. Miał zielono brązowe oczy i delikatny zarys szczęki. Miał ładną urodę, podobała Ci się taka. Jednak niestety, ale nie będziesz się lizać z kimś kto Cię więzi.

- Um, hej? - Powiedziałaś.

- Eh, wiem że tak nie ładnie łapać ludzi i przywiązywać ich do krzeseł, ale szef każe, pracownik słucha - Zrobił smutną minkę i podał Ci tacę. Odwiązał Ci ręce, jednak nogi były przywiązane więc bezsensu było by uciekać. Szybko zaczęłaś jeść. Byłaś głodna, nie powiesz.

- Yoongi to zły człowiek, mam nadzieję że o tym wiesz - Popatrzył na Ciebie.

- Zły człowiek? Yoongi nic mi nigdy nie zrobił. Żadnej krzywdy. Jest znakomitym raperem i muzykiem. Oddaje się w pełni ku swojej pracy i jestem pewna na 100%, że oddał i by życie za kogoś mu bliskiego - Powiedziałaś wszystko na jednym tchu.

Byłaś z siebie dumna, że powiedziałaś tak mądre słowa. Broniłaś go rzecz jasna. To Twój przyjaciel. Nie wyobrażałaś sobie żeby ktoś taki mógł zrobić coś złego. Oh, oczywiście nie każdy jest idealny, ale my tu mówimy o zbrodniach. Wiesz, że Yoongi miał i w sumie do teraz ma problemy psychiczne, ale nigdy tego nie zauważałaś. Jak przepraszam bardzo cukier może ostry? - Prychnęłaś do siebie. 

- Wiedziałem, że nie zrozumiesz. Nie znasz Yoongi'ego od zawsze. Jean zna go praktycznie od 8 roku życia. To Jean wie jak zachowuje się Yoongi. To on widział jak się naprawdę śmieje, jak płacze, i jak świruje przez chorobę.

- A więc po co wam on? Co takiego wam niby zrobił?

- Nie mogę powiedzieć. Ale mogę zdradzić, że kiedy Jean chciał, Yoongi go po prostu odrzucił. O d r z u c i ł.

Westchnęłaś. Zjadłaś wszystko. Byłaś w sumie mu wdzięczna za jedzenie.
Ale i tak nie podobał Ci się fakt, że tu siedzisz.

- Wypuścicie mnie? - Spytałaś z nadzieją w głosie.

- Obawiam się, że nie. Dalej nie znam planów szefa, nie wiem co zamierza zrobić - Powiedział i przywiązał Ci z powrotem dłonie do krzesła. Wziął tacę i kierował się w stronę drzwi.

- Jak go zabijecie oświadczam Ci tu i teraz, że go pomszczę - Powiedziałaś stanowczo.

Chłopak się uśmiechnął i wyszedł. Wkurzało Cię to już. Nie dość, że siedzisz w bezruchu to jeszcze nie możesz iść się spokojnie wysrać. Żarcie daje, a do kibla co? Co on sobie myśli? Że jedzenie w żołądku paruje?
Debil i tyle. Nic nie pozostawało Ci nic robić jak czekać na jakieś zbawienie albo na śmierć. Mogli chociaż postawić jakiś TV, byś coś mogła obejrzeć.

Westchnęłaś.

POV. YOONGI

Zadzwoniłem na policję, lecz i tak nie wiem po co. Te psy potrafią tylko pieniądze zbierać. Eh, no nic. Pójdę chyba po jakiegoś detektywa, lepiej się spisze. Gdzie Ty jesteś Y/N?
Może rzeczywiście nie zostałaś porwana. A może jednak?
Cholera. Tysiące myśli przepychało mi głowę. Nie potrafiłem myśleć. Bałem się. Bałem się, że ją stracę. Kurwa, boję się porażki. Porażki? W takim wieku, z takim sukcesem? Gdzie tu mowa o porażce? No właśnie. Co z tego, że jesteś na szczycie i górujesz, skoro możesz dalej spaść? Na górze nie ma poręczy by się złapać. Poręczą jest odwaga. Nie chcesz spaść? Złap się poręczy. To nie ona decyduje czy nie spadniesz. To od Ciebie zależy jak mocno się jej złapałeś.

Ja nawet o niej nie pomyślałem. I teraz bezcelnie próbuję znowu zdobyć szczyt. Stoczyłem się jak taka cicha lawina.
Nikogo nie skrzywdziłem, nikt o niczym nic nie wie. A ja siedzę bezlitośnie i żałuję. Żałuję i płaczę. Gdzie ona do cholery jest?

pytanie czy wyzwanie? / m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz