seoleun ilgob [37]

1.1K 78 35
                                    

- Trochę?! - Wydarłaś się po zobaczeniu rachunku za mieszkanie. 

- No... Wiesz, nie było Cię jakiś czas - Odparł Changkyun.

- I to ma być usprawiedliwieniem?! Ja się załamie... Moja roczna wypłata tego nawet nie spłaci - Narzekałaś.

Changkyun był Twoim przyjacielem zza czasów podstawówki. Bardzo go lubiłaś, był towarzyski i sympatyczny. W pierwszej klasie liceum udało Ci się nawet z nim usiąść, tłumacząc się jego kolegom, że będziesz mu dawać ściągać na sprawdzianach. Jak się okazało, siedziałaś z nim w szkolnej ławce całe liceum i ani razu nie dałaś ściągnąć.

Jeżeli już mówimy o szkole, to Changkyun był bardzo dobrym uczniem. Raz wygrał konkurs z matematyki i dostał wyróżnienie z fizyki. Był wyzywany od kujonów, jednak dla niego to była radość usłyszeć coś takiego. Traktował to słowo jako komplement. Od zawsze chciał być mądry i wiedzieć wiele o świecie.
Raz Ci nawet kiedyś mówił, że zamierza iść na studia medyczne, jednak nie wiesz czy dalej tak uważa.

- Pani Minjin mocno krzyczała? - Spytał.

- No... ale ją ładnie przeprosiłam i o dziwo mi bez problemu wybaczyła.

- Może się zatrudnisz do jakieś pracy?

- Do pracy? Niby jakiej? Jestem taka beznadziejna, że nawet do burdelu się nie wpasuję - Burknęłaś na co chłopak się zaśmiał i roztrzepał Ci włosy.

- Ugh, nie przesadzaj krasnalku.

- Nie jestem krasnalem! Jestem od Ciebie niższa tylko 20cm! - Mówiłaś.

- Aż 20cm - Mruknął do Ciebie.

Kiedy byłaś w 7 klasie podstawówki, jakiś starszy uczeń wyśmiał Cię za Twój wzrost. Od tego czasu masz kompleks na punkcie Twoich marnych cm. Ale dawałaś sobie radę, i Twój wzrost w niczym Ci nie przeszkadzał. No dobra, może w sięganiu do najwyższej półki w sklepie i bibliotece. No i większość ciuchów była albo za duża albo za mała. Ale przywykłaś i pogodziłaś się z takim losem.

- Changkyun, jaka praca do mnie pasuje? - Spytałaś po dłuższych rozmyślaniach.

- Hm, ciężko stwierdzić.

- Znasz mnie jak własną kieszeń, na pewno wiesz co do mnie pasuje.

- No racja. Mogła byś pracować w McDonald's - Zaczął się śmiać na co uderzyłaś go w ramię.

- Nie no dobra. Może jako pracownik w kinie, w teatrze albo po prostu jakaś kelnerka? - Podawał przykłady.

- Kelnerka? Dobry pomysł. Ale w restauracji czy gdzie?

- Gdzie chcesz. Ja bym chciał w kawiarni.

- To kawiarnia. Od dzisiaj pracuję w kawiarni.

- Y/N...  a czy Ty przypadkiem nie masz studiów? - Spytał patrząc na Ciebie.

Cholera, studia. Jak mogłaś zapomnieć? No i Twój plan piorun strzelił. W prawdzie to studiowałaś ekonomię. Studiowałaś tylko po to by dostać później jakąś pracę, jednak tylko marnowałaś sobie czas i życie. A może by te studia rzucić? Trochę się bałaś reakcji przyjaciół i rodziny, ale to Twoja decyzja. Później jeszcze pomyślisz. Nie masz za co spłacać rachunków za mieszkanie, a pieniądze się tak o z dupy nie wezmą.

- Jeszcze o tym pomyślę i tak, mam studia. Zamierzam je chyba rzucić bo nie mam za co płacić pani Mijin - Westchnęłaś. Changkyun popatrzył na Ciebie.

- Cokolwiek zrobisz, zawsze Ci pomogę, rozumiesz? - Popatrzyłaś na niego.

- Tak, Chang... Wiem to. I bardzo Ci dziękuję. Jesteś świetnym przyjacielem - Wtuliłaś się w niego.

POV. YOONGI

Siedziałem u siebie i zastanawiałem się, co się wydarzyło niecałe 30 minut temu? Dlaczego wszyscy próbują wmówić mi, że znam tę dziewczynę? Choćbym nie wiem jak bardzo się starał i chciał, nie potrafię sobie jej przypomnieć. Za Chiny tego nie zrobię. W mojej głowie znajdowała się całkowita pustka na temat tej Polki.
Czekaj, skąd wiem, że to Polka?

Po jej wyjściu dostałem niezły opieprz od Taehyung'a i Namjoon'a. Racja, należało mi się, no ale kto normalny podszedł by do takiej sytuacji bez żadnych podejrzeń i wielkiego mind fucka wymalowanego na twarzy? No właśnie. Poza tym nie lubię nowych znajomości. Raz już popełniłem ten błąd i więcej go nie powtórzę. Jak jej nie pamiętam, to jej nie pamiętam, proste i zbawienne. Może na dniach mi się przypomni, a może nie.

- Yoongi! - Krzyknął Jungkook.

- No?

- Chodź ze mną pograj!

- Nie chce mi się.

- No hyung..! Proszę!

- Muszę?

- Tak, musisz - Krzyknął Seokjin z kuchni.

Leniwie się wyczołgałem z pokoju i usiadłem koło młodszego. Podał mi specjalnie urządzenie które szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jak się nazywa, zacząłem grać.

- O co gramy? - Spytał.

- A o co chcesz?

- Kto przegra idzie do sklepu robić tygodniowe zakupy - Wyszczerzył się.

- Żartujesz sobie? W takim sklepie siedzę 5 godzin - Burknąłem.

- No właśnie.

- Dobra, wchodzę w to - Westchnąłem.

Graliśmy 2 godziny. Najgorsze było to, że 1 runda = wygrana, 2 runda = przegrana i tak dalej. Raz on wygrywał, a raz ja. Zaraz zaczynamy ostatnią rundę, i ona zdecyduje kto wygra. Na razie mamy remis. Nie zamierzam siedzieć całego dnia w sklepie, oj nie.

pytanie czy wyzwanie? / m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz