Rozdział 28

104 3 0
                                    

Patrzyłam na mojego wybawiciela i nie wierzyłam własnym oczom. To był Alan. Jakim cudem?! Przecież był na próbie! Ale chuj z tym. Grunt, że jest. Przywalił temu facetowi, po czym zagroził policją, a ten ulotnił się jak ochrzanione dziecko za podjadanie ciasteczek na święta. Mój ukochany podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Mocno boli?- zapytał, wskazując na mój brzuch
-Znośnie... Właściwie, co ty tu robisz?
-Wyszliśmy z chłopakami na miasto coś kupić, bo zgłodnieliśmy. Ale to nieważne. Chodź, to cię podwiozę do hotelu.
-Nie, ja wrócę taksówką. Stoi po drugiej stronie parkingu.
-To powiedz, że wracasz ze mną. Muszę się upewnić, że nic ci się nie stanie.
     Naprawdę robiło mi się przykro, gdy widziałam jak bardzo się mną przejmuje. W odpowiedzi pokiwałam głową i poszłam w stronę taksówki. Zapłaciłam i podziękowałam, po czym ruszyłam w stronę Alana. Gdy byliśmy pod hotelem i już położyłam rękę na klamce w celu otworzenia drzwi, chłopak mnie powstrzymał.
-Martyna, błagam cię. Zostań w domu. Widzisz co się dzieje... Wyszłaś tylko do spożywczaka i już zostałaś napadnięta. Wiedz, że jeśli dowiem się, że wyszłaś, to albo będę cię brał ze sobą na próby i Mohammed będzie cię pilnował, albo odwołam koncerty. Rozumiesz? Masz być bezpieczna.- cmoknął mnie w usta- Leć. Zamknij drzwi na klucz i pooglądaj jakiś serial, czy coś. Ale broń Boże nie wychodź- pogroził mi palcem
-Ok, to papa
-Pa
Wysiadłam z samochodu i zaczęłam iść do hotelu. Alan nadal stał przed budynkiem. Jezu, on naprawdę się o mnie martwi. Gdy weszłam do pokoju, przyszedł mi SMS.

Od: Alan
Już jesteś w pokoju? Zamknęłaś się na klucz?

Do: Alan
Tak, kotek, nie martw się. Kochany jesteś, ale naprawdę sobie poradzę.

Od: Alan
No właśnie widziałem przed sklepem. Dobra, dokończymy tę rozmowę, jak wrócę. Papa😙

Do: Alan
Pa😙

Bezsilnie opadłam na łóżko. Nawet odechciało mi się jeść. Podniosłam się i wyjrzałam przez okno. Dopiero teraz Alan odjeżdżał. Doceniam to, jak bardzo stara się mnie chronić, ale uważam, że trochę przesadza. Zresztą sama nic z tego nie rozumiem. Kto to, do cholery był?! Niemożliwe, żeby to był tamten facet. Alan mi mówił, że go złapali. Nie przyznał się, ale opis wyglądu pasował do mojej wersji. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać strony z ciuchami, kosmetykami itd. Chciałam się jakoś odprężyć. Czas szybko mi zleciał i nim się obejrzałam była już 15. Jeszcze godzina i w końcu zobaczę się z Alanem. Postanowiłam go również trochę odprężyć. Założyłam seksowną bieliznę, a na nią prostą, czerwoną sukienkę. Wiem, że robiliśmy to wczoraj, ale należy mu się trochę odstresowania. Wydaje mi się, że przejmuje się bardziej tą sytuacją, niż ja. Nie mając nic innego do roboty, usiadłam na łóżku i czekałam. Bielizna nie była zbyt wygodna tak do noszenia, ale jeszcze zostało niespełna pół godziny. Wytrzymam. Już po 15 minutach zauważyłam przez okno samochód Alana. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wejdzie i będzie na mnie czekał, wyjdę odstrzelona i go rozluźnię. Po paru minutach usłyszałam przekręcanie zamka.
-No hej, już jestem!- powiedział radośnie
Poczekaj sobie z 5 minut. Nie no, żartuję. Niemal od razu wyszłam.
-Czekałam na ciebie- powiedziałam zalotnym głosem. Na mój widok Alan zagwizdał.
-No... Muszę ci powiedzieć, że wyglądasz bombowo. Proszę- dodał, podając mi bukiet róż i wino. I już wpadłam na kolejny pomysł. W łazience mieliśmy prysznic i wannę. Weźmiemy wspólną kąpiel. Tak. To jest plan.
-Dziękuję.
Wstawiłam kwiaty do wazonu, po czym zauważyłam, że Alan wyciągnął kieliszki i zaczął nam nalewać do nich wina.
-Może wspólna kąpiel?- zapytałam zmysłowo, patrząc na jego reakcję
-Ci powiem, że o tym samym pomyślałem- uśmiechnął się.
Skierowaliśmy się do łazienki, gdzie zaczęliśmy napuszać wodę do wanny, a na jej krawędzi postawiliśmy kieliszki i ciecz. Zaczęliśmy się całować. Alan delikatnie rozpiął moją sukienkę, a gdy ją zdjął, jego oczy momentalnie pociemniały.
-Ale ty jesteś seksowna...- wymruczał mi do ucha, dotykając mojego ciała. Tym razem ja go zaczęłam rozbierać. Od razu, gdy ściągnął spodnie, zaczęłam mu obciągać. Gdy wanna się napełniła, weszliśmy do niej. Alan wsadził mnie sobie pomiędzy nogami tak, abym oparła się o jego tors. Leżeliśmy tak, pijąc wino, aż w końcu chłopak zaczął mnie całować. Już chwilę później przybieraliśmy wszystkie możliwe pozycje w wannie. Po wszystkim leżeliśmy jeszcze trochę, aż w końcu woda wystygła. Wyszliśmy, ubraliśmy się i skierowaliśmy z powrotem do pokoju. Alan położył się obok mnie na łóżku, po czym mocno przytulił. Biło od niego ciepło, jakiego jeszcze od nikogo w życiu nie czułam. Był wręcz gorący, ale mi to pasowało. Oczywiście po jakiś 10 minutach była powtórka. Ledwo się kontrolowaliśmy, a jednak musieliśmy. W końcu nie byliśmy sami w hotelu. Gdy skończyliśmy, zasnęliśmy wtuleni w siebie. Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie, sądząc po promieniach słonecznych i Alanem, śpiącym obok mnie. Sprawdziłam godzinę. Była 5:00. Serio? I co ja teraz będę robić przez 3 godziny? Wtedy dopiero Alan wstanie na próbę. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Nic nowego. Weszłam na YouTube i zaczęłam oglądać coś typu ,,5-minutowe sztuczki". Czas mi szybko zleciał i aż drgnęłam, gdy usłyszałam budzik. Alan ciężko westchnął, wyłączył irytujący przedmiot i się podniósł. Nie widział, że nie śpię. Wstał i zaczął się ubierać. Postanowiłam udawać, że śpię. Po kilku minutach poczułam pocałunek na ustach. Ciężko mi było się nie uśmiechnąć. Usłyszałam, jak chłopak wchodzi do łazienki. Po jakiś 2 minutach wyszedł i znów poczułam pocałunek. Tym razem go odwzajemniłam.
-Hej, nie śpisz już?
-Już nie
-Przepraszam, że cię obudziłem
-Nie szkodzi. Tak szczerze, to nie śpię od 3 godzin. Udawałam, że śpię, ale twoje usta za bardzo mnie pociągają.- powiedziałam teatralnie, choć i tak to było prawdą
-Ach tak? No to chodź.
Zaczął mnie całować. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, jednak oboje wiedzieliśmy, że Alan musi iść.
-Może chcesz jechać ze mną?- zapytał pomiędzy pocałunkami
-No w sumie to czemu nie?
Ubrałam się i przeczesałam włosy. Alan powiedział, żebym się nie malowała, bo jak to stwierdził ,,bez makijażu i tak wyglądasz pięknie, a na czerwony dywan nie idziesz, tylko do klubu, w którym będą oprócz nas 4 osoby." O tą czwartą chodziło o Iselin, która miała śpiewać. Wyszliśmy, po czym skierowaliśmy się do samochodu. Pojechaliśmy w wyznaczone miejsce, rozmawiając i śmiejąc się. Nie wspominaliśmy o tych typach, ani o Tymku. Cieszyliśmy się sobą, gdy nagle jak zwykle wszystko musiało się spieprzyć. Wjechała w nas osobówka. Jedynie, co słyszałam to głośny huk, a potem widziałam ciemność...
************************************
Hej, miśki! Ostatnio dużo się dzieje. Jak oceniacie związek Martyny i Alana? Obaj przeżyją wypadek? Piszcie i gwiazdkujcie.
Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz