Rozdział 48

75 1 0
                                    

*kilka miesięcy później*
Dumnie mogę wam oznajmić, że piosenka jest skończona. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Mój wokal nie brzmi tak źle, jak sobie to wyobrażałam. Dwa dni temu o 12:00 miała miejsce premiera. Już wczoraj Alan odebrał telefon z telewizji. Chcą, abyśmy wystąpili na festiwalu. Oczywiście mój chłopak się zgodził. Cieszyłam się, ale z drugiej strony miałam tremę. Będę występować przed prawdopodobnie ponad milionem ludzi. Pociesza mnie myśl, że Alan będzie tam ze mną. Festiwal ten odbędzie się za 3 tygodnie, więc mamy jeszcze troszkę czasu. Od jutra zaczynamy próby. Właśnie siedzę i dyskutuję z Alanem na temat naszego występu. Chcemy, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jest już późno, więc postanowiliśmy iść spać. Jutro będziemy nad tym wszystkim rozmyślać.
                                ***
Gdy tylko usłyszałam budzik, wstałam. O dziwo wyspałam się i czuję, że nie będę potrzebować kawy. Gorzej było z Alanem. Ledwo go dobudziłam. Zdążyliśmy się ogarnąć w pół godziny i już po tym czasie byliśmy w drodze na próbę. Stresowałam się, zresztą jak zawsze, ale czułam, że będzie dobrze. Musi być dobrze. Jestem ciekawa miny którejkolwiek osoby z mojej byłej szkoły, gdy mnie zobaczy. Już nie mogę się doczekać. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy się kierować w stronę sceny, gdzie czekał na nas organizator. ,,Wprowadził" nas w to wszystko, po czym życzył miłych i udanych prób. Alan stanął za pioneer'em i już po chwili mogłam usłyszeć pierwsze dźwięki naszej genialnej piosenki. Przyłożyłam mikrofon do ust, zamknęłam oczy i dałam się ponieść muzyce. Nim się obejrzałam, utwór dobiegł końca, a Alan zaczął klaskać.
-Mówiłem ci, że jesteś zajebista?
-Tak- zaśmiałam się, a chłopak mnie pocałował.
-Już się nie mogę doczekać występu...
-Ja też.
    Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, po której znów ćwiczyliśmy piosenkę. Skończyliśmy dopiero wieczorem. Byłam padnięta. Gdy wróciliśmy, od razu poszłam się umyć, aby móc odpłynąć do krainy snów. Nie miałam siły, żeby choćby zaczekać na Alana. Poszedł się myć, a ja czułam, jak tracę kontakt z rzeczywistością.
                               ***
*3 tygodnie później*
Nie mogłam powstrzymać emocji. Tak strasznie się cieszyłam i jednocześnie stresowałam... Właśnie stałam za sceną i czekałam na nasz występ.
-Wszystko dobrze?- objął mnie w pasie Alan.
-Tak, ale cholernie się boję...
-Nie masz czego. Pamiętaj, że stoję tuż za tobą. Możesz też zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że jesteś na próbie.
-Tak, dzięki.
    W tej chwili zaczęto nas zapowiadać. Wyszliśmy na scenę, a wszyscy zaczęli piszczeć. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy, aż będzie trochę ciszej. Uśmiechnęłam się, a już po chwili zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki utworu. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili. Nawet nie zauważyłam, gdy te niespełna 4 minuty minęły. Wszyscy zaczęli naprawdę głośno wiwatować. To było niesamowite uczucie. Zeszliśmy ze sceny, a Alan od razu mnie mocno przytulił.
-Jezu, jak się cieszę!- powiedział podekscytowany, a ja się zaśmiałam. Mój wariat. Gdy festiwal się skończył, pojechaliśmy do domu. Poszłam pod prysznic, a gdy wróciłam do pokoju, zadzwonił mój telefon. To Zuza.
-Halo?
-Czemu mi nie powiedziałaś, że będziesz występować na festiwalu?!- wykrzyczała podekscytowana do słuchawki.
-Przepraszam, ale nie miałam czasu. Mieliśmy próby od rana do wieczora i byłam padnięta.
-Ok, ale chcę ci powiedzieć jedno.
-Co takiego?
-Byliście zajebiści!- wydarła się.
-Dobrze, dziękuję, ale nie krzycz...
   Porozmawiałam z nią chwilę, po czym poszłam spać.
                                 ***
*3 lata później*
Dużo się zmieniło od wydania naszej pierwszej piosenki. Stałam się bardzo, ale to bardzo rozpoznawalna i zyskałam mnóstwo fanów. Mam kilka piosenek z Alanem i kilka własnych. Zostałam może nie tyle, co piosenkarką, ale artystką. Występuję pod pseudonimem Marti Węgiel. Oczywiście tu, w Norwegii mówią na mnie Marti Kull lub Marti Carbon. Częściej pojawia się ta druga opcja. Jestem mega szczęśliwa i do dzisiaj dziękuję Alanowi, że mnie przekonał do tej piosenki. Jak można się domyślić, osoby ze szkoły, do której chodziłam, nagle chciały się ze mną zaprzyjaźnić. Niektórzy nawet byli na moich koncertach. Traktowałam ich normalnie. Nie okazywałam wobec nich nienawiści, ani utęsknienia. Po prostu ,,cześć, fajnie że przyszłaś/przyszedłeś". Nic więcej. Alan bardzo mnie wspierał przez cały czas. Dawał wskazówki, a przede wszystkim przygotowywał na tę sławę. Mówił mi, co robić, czego nie robić, jak się zachowywać przed kamerą, żeby to wyszło ,,naturalnie". Pojawiał się hejt, ale mój chłopak nauczył mnie nie przejmować się nim. Jeszcze 2 lata temu po przeczytaniu negatywnego komentarza potrafiłam płakać całą noc do poduszki, a dziś śmieję się z tego. Poza tym swoją ,,karierę" rozpoczęłam zaledwie 3 lata temu, a dziś mam już 5 milionów obserwujących na instagramie. Współpracowałam już z wieloma polskimi, jak i zagranicznymi gwiazdami, jak np. Natalia Szroeder, Ewa Farna, Ariana Grande, Cardi B, Avril Lavigne, czy sama Jennifer Lopez. Ja sama nie mogę w to uwierzyć. Przez 3 lata stworzyć piosenki z tyloma gwiazdami to naprawdę wow. Właśnie siedzę z Alanem i jego rodziną na kanapie w salonie i oglądamy film. A, właśnie! Zapomniałam wspomnieć, że pani Hilde kazała mi na nią mówić ,,mamo", a pan Philip ,,tato". Oni naprawdę mnie muszą lubić, skoro posunęli się do czegoś takiego po 2 miesiącach związku. Camilla i Andreas są dla mnie jak rodzeństwo, którego nigdy nie miałam. W Norwegii zamieszkałam na stałe, jednak cały czas utrzymuję kontakt z Zuzą i kiedy to tylko możliwe-spotykamy się. Przez cały czas miałam pecha, a teraz los nareszcie się do mnie uśmiechnął. Gdzieś tam w sercu czuję, że to właśnie Norwegia jest moim drugim domem. Co prawda jest tu zimno, ale nie da się nie kochać tego kraju. Są tu sami życzliwi ludzie. Na razie nie mam żadnych planów na przyszłość, prócz trasa koncertowa i oczywiście dalej rozwijający się związek z Alanem. Zamierzam cieszyć się ,,chwilą". Wreszcie odzyskałam spokój i chęć życia, a wy doskonale wiecie, kto mi w tym pomógł. Oczywiście, że mój najlepszy chłopak na świecie! Przez te 3 lata troszczył się o mnie bardziej niż kiedykolwiek. Bał się, że media za bardzo wkroczą do naszego życia prywatnego i będą rozsiewać plotki, co i tak już miało miejsce. Podobno rozstałam się z Alanem, jestem zazdrosna o jego fanki itd. To jest właśnie ta gorsza strona sławy, ale mimo to, nie czuję się zrażona. Niech piszą, co chcą, a ja i tak wiem swoje.
    Gdy skończyliśmy oglądanie filmu, poszliśmy z Alanem do pokoju. Położyliśmy się na łóżku i wtuleni w siebie, słuchaliśmy bicia naszych serc. Tak było idealnie. Tylko cisza, my i nikt więcej...
************************************
Hej, misie! Postanowiłam dać wam taki bonusik.
Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz