Rozdział 46

78 3 2
                                    

Odwróciłam się i zamarłam. Dlaczego ja nigdy nie otrzymam spokoju?!
-Hej, piękna.
-Spierdalaj. Czego chcesz?
-Nie odpisywałaś, więc pomyślałem, że pogadamy w cztery oczy.
-Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
-Co tak, jak na przesłuchaniu?- zaśmiał się, a ja miałam ochotę go rozszarpać- Masz włączoną lokalizację w telefonie, z którą się połączyłem. Zadowolona?
-Nie. Będę dopiero zadowolona, kiedy stąd pójdziesz.
-Czemu jesteś taka niemiła?- zaczął mnie dotykać
-Zostaw mnie! Odpieprz się, rozumiesz?! Nie chcę cię znać!
-Marti, coś nie tak?- zapytał Mohammed, podchodząc do nas
-No właśnie nie. Typek nie chce się odpieprzyć. Jakbym cię mogła prosić, wywal go.
-Oczywiście. Już się robi.- zasalutował, po czym złapał go za kark i już chwilę później Bartek wyleciał przez drzwi.
-Dziękuję
-Nie ma za co. Jeśli mogę spytać... Co on od ciebie chciał?
-Cholera wie. To jest mój były. Naprawdę nie wiem, co ja w nim takiego widziałam...- złapałam się za głowę
-Jak to mówią ,,miłość jest ślepa".
-To akurat jest prawda. Jak sobie pomyślę, ile czasu z nim zmarnowałam, to aż mi się robi niedobrze... Ale nie mówmy o tym. Bartek to przeszłość.
     Zaczęliśmy rozmawiać o koncertach i o innych pierdołach. Nim się obejrzeliśmy, próba dobiegła końca. Pojechaliśmy do hotelu, gdzie opowiedziałam Alanowi o całej sytuacji. Mocno się zdenerwował, a ja go w pełni rozumiałam. Bartek jest ciężkim typem człowieka. Jest to taki powszechnie dzisiaj nazywany ,,pewniaczek". Ja rozumiem, męskie ego i te sprawy, ale są jakieś granice, które niestety przekroczył. Oboje z Alanem byliśmy tak samo zbulwersowani. Trzeba mieć tupet, żeby takie coś odpierdalać.
         Zbliżał się już wieczór. Postanowiliśmy wyjść na spacer. Przechadzaliśmy się uliczkami, rozmawiając i trzymając się za ręce. Po jakimś czasie wtuliłam się w bok Alana, na co ten zadowolony objął mnie w pasie. Byłam taka szczęśliwa, że znów go widzę, przytulam, rozmawiam. Naprawdę nie ma nic lepszego na świecie, niż spędzanie czasu z osobą, którą kochasz. Wtedy wszystko wydaje się piękniejsze. Po niespełna godzinie wróciliśmy. Od razu poszłam się umyć. Już 15 minut później byłam ,,gotowa". Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Alan. Siedział na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Podeszłam do niego i się przytuliłam, a chłopak odwzajemnił gest. Posadził mnie na kolana i pozwolił wtulić się w jego tors, co też zrobiłam. Biło od niego ciepło. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, ale wszystko, co dobre, szybko się kończy. Otóż przerwało nam pukanie do drzwi. Jak się można domyślić, był to Mohammed, który chciał zaprosić nas na imprezę. Zgodziliśmy się. Już 15 minut później siedzieliśmy wszyscy razem w grupie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i ogółem atmosfera była nie do podrobienia. Standardowo graliśmy w ,,prawda czy wyzwanie". Chłopaki dostawali naprawdę głupie zadania, jak np. wyrzucenie bielizny przez okno, czy podrywanie recepcjonistki w hotelu. Akurat dzisiaj brałam same pytania, bo się bałam, że mi też dadzą coś przypałowego. O północy poszłam z Alanem do swojego pokoju. Dalej się śmialiśmy. Mój chłopak poszedł się umyć, bo wcześniej tego nie zrobił, a ja postanowiłam zaczekać. Niestety 2 minuty później zasnęłam.
                                 ***
Obudziły mnie pocałunki składane na mojej szyi. Mruknęłam zadowolona, po czym odwróciłam się twarzą do mojego chłopaka.
-Dzień dobry- uśmiechnął się
-Dzień dobry- odwzajemniłam gest
-Wstajemy, bo za godzinę wyjeżdżamy.
   Tak też się stało. Jechaliśmy dosyć długi czas, aż w końcu się zatrzymaliśmy pod klubem. Plan na dziś jest taki: do 18:00 Alan ma próbę, a o 20:00 wchodzi na scenę grać koncert. Usiadłam z boku i słuchałam dźwięków, które tak bardzo mnie uspokajały. Pogrążyłam się w marzeniach, aż poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Wzdrygęłam się, wspominając sobie wczorajszą sytuację, po czym spojrzałam w bok. Nie no, kurwa... Powiedzcie, że to żart...
-Czego chcesz?- wycedziłam przez zęby
-No już... Uspokój się...- zaczął dotykać mojego policzka
-Zostaw mnie!- próbowałam go odepchnąć, ale był silniejszy- Bartek, do cholery jasnej! Nie dotykaj mnie!
-Już... Ciii... Zrobię to delikatnie, nie martw się...
-Zostaw mnie, bo zacznę krzyczeć!
-Już i tak wystarczająco głośno to robisz. Uspokój się, a nie będzie bolało- rzucił, po czym pociągnął mnie w stronę łazienki.
-Zostaw mnie! Masz mnie nie dotykać, rozumiesz?!
-Zamknij się.
  Weszliśmy do środka i od razu przygwoździł mnie do ściany.
-I co teraz? Nikogo nie ma. Jesteś tylko moja...- wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Nie dotykaj mnie, rozumiesz? Ja nie chcę!
-Ale ja chcę.
   Zaczął mnie całować i dotykać po całym ciele, a ja czułam, jak łzy płyną mi po policzku.
-Zostaw mnie, albo przyjdzie Alan!- krzyknęłam zdenerwowana i spanikowana, na co Bartek się zaczął śmiać
-Kochana, co ty mówisz? Nikt cię nie usłyszy. Jesteś moja, rozumiesz?- złapał mój podbródek i w tej chwili drzwi od łazienki się otworzyły, a w nich stanął... Alan! Jezu, jak dobrze, że przyszedł...
-Ej, typie, zostaw ją- powiedział, widząc całą sytuację.
-No już, spokojnie- uniósł ręce w geście obronnym- To ona się na mnie rzuciła. Powiedziała, że jest na mnie napalona i chce to teraz ze mną zrobić, po czym zaciągnęła mnie tu. To...- nie dokończył, bo dostał w ryj od Alana, przez co upadł.
-Zaciągnęła cię tu i teraz płacze z przerażenia?!
-No właśnie nie wiem, nie rozumiem laski...- powiedział, po czym szybko wstał i uciekł, widząc że za chwilę znów dostanie. Rozpłakałam się na dobre.
-Kotek, nie płacz... Już dobrze...- przytulił mnie mocno mój chłopak- Już ci nic nie grozi...- pocałował mnie.
-Dziękuję...
-Ale za co?
-Za to, że przyszedłeś i mnie uratowałeś. Dziękuję...
-Nie dziękuj, tylko lepiej powiedz, czy wszystko ok.
-Tak, już tak...
-Na pewno nic ci nie zrobił?
-Na pewno. Kocham cię- wpiłam się w jego usta.
-Ja ciebie też- powiedział, gdy oderwaliśmy się od siebie.
  Wróciliśmy na salę i tym razem siedziałam przed sceną, bo Alan chciał mieć pewność, że nic mi się nie stanie. O wyznaczonym czasie odszedł od pioneera i podszedł do mnie.
-Lepiej chodź, bo jak ludzie przyjdą, to się nie znajdziesz w tym tłumie.
   Ruszyliśmy na backstage, gdzie czekaliśmy na koncert. Po 2 godzinach Alan poszedł grać, a ja siedziałam za nim obok chłopaków. Było super. Po występie mój chłopak rozmawiał i robił sobie zdjęcia z fanami, a ja przeglądałam social media. Kilka osób do mnie podeszło z tą samą prośbą, co do Alana, a ja nie miałam nic przeciwko. Jedna dziewczyna chciała mieć wspólne zdjęcie, na którym przytulam się z moim chłopakiem. Nie mieliśmy nic przeciwko. Po rozdaniu autografów itd., wróciliśmy do hotelu, umyliśmy się i poszliśmy spać.
************************************
Cześć, kochani! Jak już się domyślacie, powoli zbliżamy się do końca tej książki. I teraz zdradzę wam niespodziankę. Otóż powstanie 2 część! To jest dla mnie naprawdę niesamowite, że jeszcze niedługi czas temu zaczynałam tę książkę i po kilku tygodniach ją zawiesiłam, a na chwilę obecną jest już skończona. Przez następne dni rozdziały będą się pojawiać raz dziennie.
Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz