Rozdział 31

91 2 4
                                    

Obudziłam się o 8. Bardzo wcześnie jak na mnie. Przeciągnęłam się leniwie, po czym ubrałam w normalne ciuchy. Dzisiaj dostaję wypis, ale nie cieszę się zbytnio. Myśl spędzania czasu sama nie pociesza mnie zbytnio. Bez Alana czuję się jak cień samej siebie. Zaczęłam się pakować, po czym ruszyłam w stronę gabinetu lekarza. Po drodze spotkałam starszą panią, którą miałam okazję poznać poprzedniego dnia.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, dzień dobry. Jak się czujesz?
-O dziwo dobrze, jednak ta myśl spędzania samotnie czasu trochę mnie przytłacza.
-Może wyjdziemy gdzieś?
-Dzisiaj?
-Tak. Mam dużo wolnego czasu, a do szpitala przyjeżdżam rano, żeby dać córce, która tu pracuje śniadanie i obiad, bo sama nie ma czasu na zrobienie sobie choćby herbaty i niestety muszę czekać na następny autobus, który jest dopiero późnym wieczorem. Mam za daleko do domu, żeby iść na pieszo, ale mogę sobie pozwolić na wyjście na miasto. Pójdziemy na kawę, czy ciastko do kawiarni, albo do galerii... Co ty na to?
-Przekonała mnie pani. I tak nie mam co robić. Chwilkę pani poczeka? To pójdę po wypis.
-Poczekam, ale nie mów mi na ,,pani".- pogroziła mi palcem- Irena jestem.
-Tak, pamiętam, ale jakoś nie umiem mówić do osoby starszej na ,,ty". Przepraszam.
-Dziecko, nie przepraszaj. Wyobraź sobie, że jestem twoją... na przykład ciocią i od zawsze mi mówiłaś po imieniu.
-Dobrze, postaram się.
Zapukałam do gabinetu, skąd usłyszałam ciche ,,proszę".
-Dzień dobry, ja po wypis.
-Aaa, tak. Pani Martyna, zgadza się?
-Tak.
Chwilę coś grzebał w dokumentach, po czym podszedł do mnie.
-Proszę- powiedział, podając mi papierek
-Dziękuję. Panie doktorze... Czy ja mogę mieć z panem jakiś kontakt? Wie, pan... Ja muszę wiedzieć, co z Alanem.
-Oczywiście.
Podszedł do biurka i wziął z niego wizytówkę, którą po chwili mi podał.
-Gdy tylko pan Alan się wybudzi, poinformuję panią o tym.
-Dobrze, dziękuję. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Wyszłam, po czym zauważyłam, że pani, to znaczy Irena stoi przy wyjściu.
-Idziemy?- zapytała z ekscytacją
-Tak, tak.
Minęłyśmy drzwi i skierowałyśmy się do centrum miasta. Byłyśmy w połowie drogi, gdy w mojej głowie rozbrzmiały słowa ,,Martyna, błagam cię. Zostań w domu. Widzisz co się dzieje... Wyszłaś tylko do spożywczaka i już zostałaś napadnięta. Masz być bezpieczna." Nie trudno jest się domyślić, że autorem tych oto słów jest nikt inny, niż Alan. Właśnie łamię obietnicę. Ale przecież nic mi się nie stanie. Bo nic się nie stanie, prawda? Momentalnie się spięłam.
-Martynka, wszystko dobrze?
-Słucham? Yyy... tak, tak. Po prostu coś mi się przypomniało.- uśmiechnęłam się delikatnie, na co Irena obdarowała mnie troskliwym spojrzeniem- Naprawdę wszystko jest ok.
-Proszę... Nie oszukuj samej siebie... Obie wiemy, że nie jest ok.
Kurde... Czasami mam wrażenie, że zna mnie lepiej, niż ja, choć to dopiero 2 dzień.
-No dobra... Ma mnie pani... Ale to strasznie mnie przerasta...
-Wiem, wiem... Nie wiem, czy mogę to teraz powiedzieć...
-Co takiego?
-Nie wiem, czy mogę... Pewnie będziesz na mne zła...
-Proszę...
-No dobrze... Możesz być zła na mnie, że się wtrącam, ale... Twój chłopak to Alan Walker...?
-No... tak...
-Wiesz... Rozpoznałam go, gdy weszłyśmy do sali, ale wolałam się upewnić... Przepraszam.
-Nie ma pani za co przepraszać. Tak samo jak nie mam za co być zła. Nie mówiłam o tym pani, to znaczy tobie, bo myślałam, że mnie wyśmiejesz. No wiesz... To tak samo, jak teraz by podeszła do ciebie dziewczyna i powiedziała, że jest z Johnny'm Depp'em. Uwierzyłabyś jej?
-No raczej niezbyt...
-No właśnie. W ogóle na początku, gdy poznałam Alana, myślałam jakie ja muszę mieć szczęście... Chłopak raper, przyjaciel gwiazda znana na całym świecie... Czego chcieć więcej? Ale zrozumiałam, że nie tędy droga. To, że znasz kogoś, kto jest popularny, nie oznacza, że będziesz szczęśliwa. Co do Tymka grubo się myliłam. Wiesz... Najbardziej mi jest szkoda jego mamy... Mimo naszego krótkiego stażu związku zdążyłam ją poznać. Przemiła kobieta. Widać, jak bardzo jest dumna z syna... Wiadomo, osiągnął wiele, taki gentelman... Szanuje wszystko i wszystkich... A tymczasem się okazało, że to zwykły zwyrodnialec...
-Krótko cię znam, ale już mogę stwierdzić, że jesteś bardzo dojrzałą osobą, mimo młodego wieku. Większość dziewczyn wmawia sobie, że to jednorazowe... Więcej się to przecież nie powtórzy... Ale prawda jest taka, że jeśli facet uderzy cię pierwszy raz, to zrobi to i drugi.- przerwała, bo wchodziłyśmy do kawiarni. Usiadłyśmy i Irena zaczęła kontynuować.- Wiesz, też kiedyś byłam młoda, zakochana... Jak każdy inny człowiek. Ta sytuacja, którą zamierzam ci opowiedzieć, wydarzyła się, kiedy byłam po 20. Poznałam mężczyznę. Przystojny, bogaty, elegancki, posiadający kulturę. Facet marzenie. Poznaliśmy się u fotografa. Potem częste spotkania no i w końcu związek. Przez 2 lata byliśmy bardzo szczęśliwi, aż do pewnego dnia... Zaprosiłam do domu przyjaciółkę. Wrócił z pracy, niezbyt zadowolony jej obecnością, czego nie ukrywał. Myślałam, że ma może gorszy dzień. Gdy poszła, postanowiłam z nim na spokojnie porozmawiać. W związku przecież trzeba się wspierać. Siedział wtedy zły przed telewizorem. Usiadłam obok niego i zaczęłam pytać, co się stało. Wybuchł jak wulkan. Krzyczał, że nie powinnam nikogo zapraszać bez jego zgody. Kiedy chciałam go uspokoić i dotknęłam jego ramienia... Uderzył mnie... Płakałam, ale tłumaczyłam to sobie tym, że po prostu miał gorszy dzień i nie miał jak się wyżyć... Ale sytuacja się powtarzała coraz częściej, aż w końcu bicie i poniżanie mnie stało się jego codzienną rutyną. Zmuszał mnie do seksu, twierdząc że to jest mój obowiązek, i że to wszystko jest z mojej winy. A najgorsze jest to, że ja mu wierzyłam. Przyjaciółka mi mówiła ,,Irena, ty weź go zostaw w cholerę", ale ja nie słuchałam. Byłam tak zakochana i oddana, że w końcu straciłam w związku głos, tak jak i szacunek. Gdy pewnego dnia odwiedziła nas moja świętej pamięci mama, a on ją uderzył, zrozumiałam, że muszę go zostawić, co nie było takie proste, bo najzwyczajniej w świecie się go bałam. Uciekłam od niego. Po roku poznałam kolejnego faceta. Nie chciałam się angażować, bo byłam świadoma tego, jak to się może skończyć. Mimo wszystko zaryzykowałam. I wiesz co? Do dzisiaj jestem z tym mężczyzną, a owocem naszej miłości jest właśnie córka. Zmarnowałam z tym psycholem aż 2 lata. Teraz jestem szczęśliwa. Gdy myślę o tym, że mogłam nie spróbować, dostaję drgawek. Do dzisiaj mój Genio jest cudowny i troskliwy. Nawet mój poprzedni partner mnie tak nie szanował na początku, jak mój obecny mąż. Zawsze byłam dla niego na pierwszym miejscu. W życiu bym się nie zamieniła na kogoś innego. Facet, który bije kobiety, nie może się nazwać facetem. Ale my, jak to my jesteśmy ślepe i zakochane. A powinnyśmy być chronione przez partnerów, o czym świadczy Ewa zrobiona z żebra Adama.
-Absolutnie się z tobą zgadzam. Właśnie tak się mówi, że miłość jest ślepa. Dopiero, kiedy stanie się coś naprawdę złego, zaczynamy to zauważać.
    Tak upływał nam czas, aż w końcu zrobiło się ciemniej.
-Może już chodźmy?- zaproponowałam- Niedługo masz autobus, a ja i tak obiecałam Alanowi, kiedy jeszcze nie zapadł w śpiączkę, że w ogóle nie będę sama wychodzić z domu w dzień, a co dopiero teraz. Jeśli się dowie, że tak późno dzisiaj wracam sama do domu, to chyba rzeczywiście będzie mnie ze sobą zabierał nawet na próby.- powiedziałam, na co Irena się zaśmiała.
-Widzę, że niezły śmieszek z tego Alana.
-Nie widziałaś żadnych filmików z nim na YouTube w roli głównej- wybuchnęłam śmiechem- Ten człowiek powinien zostać komikiem.
    Szłyśmy w stronę przystanku, śmiejąc się i ciesząc chwilą oderwania się od rzeczywistości. Gdy się pożegnałyśmy, skierowałam się do hotelu, w którym byliśmy zameldowani. Od razu, kiedy zamknęłam za sobą drzwi, mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni, po czym spojrzałam na wyświetlacz, a moje oczy momentalnie zrobiły się jeszcze większe.
************************************
Cześć! Jak myślicie, kto zadzwonił? Piszcie w komentarzach i oczywiście gwiazdkujcie.
Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz