Rozdział 37

83 3 1
                                    

Obudziłam się w ramionach Alana, który jeszcze spał. Wyglądał słodko. Sprawdziłam godzinę i postanowiłam wstać. Wzięłam ciuchy, poszłam do łazienki, po czym wykonałam poranną rutynę. Gdy wyszłam, chłopak już nie spał.
-Hej- powiedział z poranną chrypką, którą wręcz uwielbiałam
-No hej. Jakieś plany na dziś?
-Chyba nie...
   Jak na zawołanie do pokoju wpadł Gunnar.
-Cześć, słodziaczki! Ja do was z pytaniem. Robimy wieczorem z chłopakami taką małą imprezę. Wpadniecie?
-Czemu nie?- odpowiedział pytaniem na pytanie Alan. Rzeczywiście nie mieliśmy nic do roboty, więc taka impreza nie powinna nam zaszkodzić.
-Super! To przyjdźcie gdzieś tak o 17.- powiedział, po czym wyszedł.
Alan wstał, ogarnął się i postanowiliśmy jechać do sklepu coś kupić na tę imprezę. Tak też zrobiliśmy. Godzinę później znów znajdowaliśmy się w hotelu, a resztę czasu spędziliśmy przytulając się i całując. Zbliżała się 17, więc postanowiliśmy się zbierać. Wzięliśmy przekąski i napoje, po czym skierowaliśmy się do drzwi naprzeciwko nas. Weszliśmy, a chłopaki od razu się z nami przywitali. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. W pewnej chwili Mohammed wstał i podszedł do torby termicznej, z której wyjął piwo i zaczął każdemu podawać po puszce. Siedzieliśmy, pijąc ciecz, aż w końcu Alex złożył nam propozycję.
-Ej, co wy na to, żeby zagrać w prawdę czy wyzwanie?
-W sumie to możemy- powiedział Gunnar.
Położyliśmy na podłodze butelkę i Mohammed zaczął kręcić. Wypadło na Alexa.
-Wyzwanie
-No dobrze, przyjacielu- zaśmiał się, posyłając mu chytry uśmieszek. Chwilę się zastanawiał, aż w końcu ponownie odezwał- Zapukaj do drzwi każdego z pokojów, które są na tym piętrze.
-No dobra.- Od razu wstał i skierował się do wyjścia, a my podążaliśmy za nim. Już minutę później obserwowaliśmy Alexa, który pukał po 2 razy do każdych drzwi. Ledwo się powstrzymywałam od śmiechu, ale chłopaki nawet nie próbowali ukryć rozbawienia.
-No, widzicie?- wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Wróciliśmy do pokoju i tym razem kręcił Alex. Wypadło na Alana.
-Wyzwanie.- Czy oni biorą pytania?
-Pocałuj Mohammeda.
Wszyscy się zaczęliśmy śmiać
-Co?! Nie!- krzyknął rozbawiony
-Ale musisz!- krzyknął Gunnar
-Kurwa...
Wstał i podszedł do Mohammeda.
-A mogę w policzek?
-Nie. Musisz w usta.
-Japierdole...
Zaczęłam się śmiać jak opętana, a chłopaki słysząc mój śmiech, powtórzyli czynność.
-Jaki ty masz śmiech...- wydusił z siebie Alex
-Tak, wiem.- powiedziałam, opanowując się, ale oni dalej się śmiali, a Alan prawie płakał ze śmiechu.
-Ej, dobra! Całujcie się!- krzyknął Gunnar.
Mohammed stał, jakby miał zaraz zostać ścięty. Alan przybliżył się i delikatnie go cmoknął w usta, od razu się odwracając i krzywiąc. Nie mogłam przestać się śmiać. Prawie leżałam na tej kanapie.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne...- powiedział Alan, śmiejąc się i biorąc łyk piwa.- Od razu lepiej.
-Stary, muszę ci powiedzieć, że fatalnie całujesz. Nie wiem, czy Martyna jest zadowolona z tego faktu.
-Jakoś to przeżyję.
Wszyscy znów się zaczęliśmy śmiać. Już wiem, że jutro będę miała okropne zakwasy. Alan zakręcił butelką, po czym usiadł obok mnie, obejmując mnie ręką. Wypadło oczywiście na mnie. Widziałam, że był przygotowany na wyzwanie, więc postanowiłam się z nim podroczyć.
-Pytanie
-No ejjj- zaśmiał się- No to może...- zastanowił się- O, mam!
-Jakie?
-Pocałujesz mnie?- zapytał, a chłopaki zaczęli się śmiać.
-Sprytnie, sprytnie- skwitował Gunnar
-Wiesz... Po tym, co przed chwilą zrobiłeś nie jestem pewna, czy chcę to zrobić...- chłopaki znów wybuchnęli śmiechem- Ale jak chcesz to mogę w policzek- zaśmiałam się
-No to dawaj w policzek.
  Wykonałam swoje ,,pytanie" i zaczęłam kręcić. Wypadło na Mohammeda.
-Wyzwanie
-Wy w ogóle bierzecie pytania?- w odpowiedzi wszyscy pokręcili głową- No to cudownie...
  Znów zaczęli się śmiać. Nie wiem, czym ich tak rozbawiłam, ale to chyba dobrze.
-Nie wiem... Alan, pomóż mi...
  Chłopak przybliżył się do mnie i zaczął mi szeptać do ucha. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-To będzie dobre- zakończył, śmiejąc się.
-Ok. To musisz wziąć gacie, zapukać do któregoś pokoju i zapytać osobę, która w nim jest, czy podobają jej się twoje majtki.
Wszyscy wybuchnęli najgłośniejszym śmiechem, jaki w życiu usłyszałam. Mohammed zdziwiony podniósł brwi do góry, przez co wyglądał komicznie.
-Aż tak grubo?- zapytał po pierwszym szoku.
-Life is brutal- zaśmiałam się
  Nie mogłam wytrzymać, gdy rzeczywiście podszedł na walizki i zaczął szukać bokserek.
-Muszę wziąć jakieś ładne- powiedział, a reszta wybuchnęła śmiechem- Dobra, te mogą być?- uniósł w górę bokserki w typowy, hawajski wzór.
-Bierz je!- krzyknął Alan
   Już 5 minut później obserwowaliśmy Mohammeda, jak cyka się przed zapukaniem do jednego z pokojów.
-No dawaj- powiedział Gunnar
   Mohammed wziął głęboki oddech, po czym zapukał. Otworzyła mu jakaś dziewczyna. Na oko 20 lat.
-Dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Pomylił pan pokoje?
-Nie... Ja mam do pani takie pytanie...
-Zamieniam się w słuch
-Czy mam ładne majtki?- uniósł w górę bieliznę, a my zaczęliśmy się śmiać. Podparłam się o ramię Alana, bo myślałam, że zaraz się popłaczę. Blondynka po chwili również wybuchnęła śmiechem.
-Piękne ma pan te bokserki...- powiedziała przez śmiech
-Naprawdę? Dziękuję. Dobranoc.
-Dobranoc- dalej się śmiała, po czym zamknęła drzwi. Weszliśmy z powrotem do środka, a chłopak poszedł w nasze ślady.
-Nigdy więcej!- krzyknął, gdy znów byliśmy na swoich miejscach. Zakręcił butelką i wypadło na Gunnara. Standardowo wyzwanie. Graliśmy jeszcze jakieś 15 minut, aż znów wypadło na mnie. Postanowiłam zaryzykować.
-Wyzwanie
-Hmmm- uśmiechnął się cwanie Alexander- Otwórz okno i krzyknij ,,O Jezu! Tu jest Alan Walker!" i na koniec dodaj ,,Kocham pierogi!"
-Cooo? Serio?
-Serio.
Zrezygnowana podeszłam do okna, które po chwili otworzyłam. Odwróciłam się do chłopaków, którzy już się śmiali, a Alan najbardziej. Postanowiłam zmienić wersję.
-O mój Boże! Tu jest Alan Walker! Ja w to nie wierzę! Jezus Maria, co tu się stało?! Poznałam Alana! A tak w ogóle to kocham pierogi! Pozdrawiam wszystkich ludzi! Baj Baj!
  Szybko zamknęłam okno i się odwróciłam. Alan leżał ze śmiechu, a Mohammed, Alexander i Gunnar przykucnęli i się śmiali.
-To było zajebiste...- powiedział przez śmiech Alan
   Wróciliśmy do gry. Dziwne były i pytania i wyzwania, ale przynajmniej było śmiesznie. Około północy wróciłam z Alanem do naszego pokoju. Dalej się śmialiśmy. Poszłam się umyć, a zaraz po mnie zrobił to mój chłopak. Położyłam się i czekałam na niego. Po kilku minutach przyszedł, po czym zrobił to samo, co ja i się do mnie przytulił.
-Kocham cie.
-Ja ciebie też.
   Położyłam głowę na jego torsie, a on zaczął bawić się moimi włosami. Dałam mu buziaka w usta, a on pogłębił pocałunek. Złapał mnie zrobiła biodra i posadził na swoim kroczu. Zaczęłam się delikatnie o niego ocierać, pojękując. Poczułam, że stwardniał. Zeszłam z Alana, po czym wyciągnęłam z jego dresów penisa i zaczęłam poruszać ręką w górę i w dół. Chłopak ciężko dyszał. Wzięłam go do ust i już po chwili ssałam. Odgarnął moje włosy do tyłu i zaczął delikatnie podrygiwać. Po kilku minutach Alan mi robił minetkę. Jęczałam, a on przyspieszał ruchy językiem. Na koniec pocałował moją kobiecość i włożył we mnie 2 palce.
-Alan...- szepnęłam- Wejdź już we mnie... Proszę...
   Chłopak cofnął rękę i mocno się we mnie wbił. Poruszał się szybko, a ja dyszałam mu do ucha. Przekręcił mnie na brzuch i zaczął we mnie wchodzić od tyłu. W pewnej chwili jęknął. Pierwszy raz słyszałam jego jęczenie. Zawsze dyszał. Tak, czy siak miał taki cudowny głos... Wyszedł ze mnie, położył się i kazał na siebie usiąść. Gdy tylko się nabiłam na jego penisa, wydał z siebie długi jęk. Zaczęłam podskakiwać, a Alan trzymał moje pośladki. Była dopiero 1, a do rana mieliśmy jeszcze dużo czasu. Tej nocy wykorzystaliśmy chyba wszystkie możliwe pozycje...
************************************
Cześć, miśki! Następne rozdziały będą pojawiać się bez opisu, chyba że będzie coś, o czym będę chciała was poinformować.
Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz