Rozdział 18

166 3 1
                                    

Wstałam i zaczęłam się szykować do szkoły. Jeszcze tylko niespełna 3 miesiące i będę wolna od tej budy. Tradycyjnie Tymek podwiózł mnie do szkoły. Przechadzałam się korytarzem, gdy nagle podbiegła do mnie Ola.
-Hej! I jak tam?
-Dobrze, a u ciebie?
-Nie o to mi chodzi! Rozmowa z Alanem!
-Aaa, to- przewróciłam oczami- No... dobrze nam się rozmawiało. Dał mi swój numer...
-Serio?! Wow! Alan Walker wziął od ciebie numer?! Jeju, jak ci zazdroszczę... Rozmawialiście już?
-Pisaliśmy...
-I co? Podrywa cię?- poruszyła znacząco brwiami
-Taaa... Weź, na co tu jest patrzeć.
-No weź. Jesteś piękna, młoda... W sumie nawet ładnie razem wyglądacie.
-Hola, hola- ostudziłam jej entuzjazm- Pragnę zaznaczyć, że Alan jest moim idolem i nic poza tym. Zresztą mam chłopaka.
-Oj, tam. Nie obraź się, ale uważam że fajniej wyglądasz z Alanem.
Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Tymek jest naprawdę kochany, troszczy się o mnie i w ogóle, ale trochę nudzi mnie nasz związek. Nic nowego. Owszem, zabiera mnie w jakieś ładne miejsca, ale ogółem jest tak ,,sztywno". Wiem, że bardzo mnie kocha z wzajemnością, ale brakuje mi spontanu. Postanowiłam zmienić temat.
-Idziesz ze mną do sklepiku? Nie wiem jak ty, ale zgłodniałam.
-Pewnie.
Ufff... Nie drążyła tematu. Lekcje minęły dziś nawet spoko. O dziwo jędza z matmy mi odpuściła i nie zadała pracy domowej. Wyszłam ze szkoły. Dzisiaj umówiłam się z Tymkiem, że sama wrócę do domu. Ja to narzuciłam. Nie chciałam, żeby musiał 2 razy jeździć do szkoły. Rano wystarczy. Przekroczyłyśmy bramę, po czym ruszyłyśmy do swoich domów. Gdy szłyśmy przez park poczułam, jak ktoś zakrywa mi oczy. Przestraszyłam się nie na żarty i krzyknęłam.
-Ciii... Zgadnij kto...- powiedział znajomy głos. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Alan?!- krzyknęłam z niedowierzaniem, aż poczułam, że chłopak zdejmuje ręce z moich oczu, po czym się odwróciłam i przytuliłam.
-To ja już pójdę- powiedziała Ola. Wiedziałam, że robi to specjalnie. Shipuje mnie z Alanem.
-Jak się tu znalazłeś? Przecież byłeś w Niemczech.
-Byłem, ale się zmyłem.- zaśmialiśmy się- A tak na serio to odwołali mi koncerty. Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do Polski. Postanowiłem zrobić ci niespodziankę.
-Ale skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
-Po koncercie, gdy rozmawialiśmy, zdradziłaś mi, gdzie chodzisz do szkoły. Czekałem tam na ciebie i szedłem za tobą, żeby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Wiesz, od razu by było ,,O Jezu, to Alan Walker"!- zaczął przedrzeźniać, przez co nie mogłam powstrzymać śmiechu. Zaprosił mnie na ciastko, przedłużyło mi się i nim się obejrzałam była już 19.
-O Jezu, Alan, przepraszam cię, ale muszę się zbierać. Chłopak się pewnie o mnie martwi.
-Masz chłopaka?- zapytał zszokowany, jednak po chwili się opamiętał- Przepraszam. Po prostu mi nic nie mówiłaś i trochę mnie to zaskoczyło.
-Nic się nie stało.- pocałowałam go w policzek- Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Opuściłam kawiarnię i szybkim krokiem zaczęłam iść do domu. Cholera. Tymek mnie rozszarpie. Już 2 dzień tak się spóźnię. Kurwa. Ale co ja mu powiem? ,,Kochanie, nie martw się, byłam w kawiarni z Alanem Walkerem"? Wyśmieje mnie. Chuj. Powiem, że byłam u Zuzy i telefon mi się rozładował.
    Wstrzymałam oddech, stojąc pod drzwiami. Na bank mnie opieprzy. Jebać. Wchodzę. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Tymek, który siedział przy stole, zakrywając twarz rękoma. Podniósł głowę do góry. Widziałam, że był zdenerwowany. Ba. On nie był zdenerwowany. On był wkurwiony.
-Gdzie byłaś?!- krzyknął, na co się wzdrygnęłam. Głos utknął mi w gardle.-Gdzie byłaś, pytam się do cholery!
-Ja...
-No co ,,ja"?!- podszedł do mnie
-Byłam u Zuzy...- powiedziałam nieśmiało- Przepraszam... Telefon mi się rozładował...
Liczyłam, że to go trochę uspokoi, ale wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej rozwścieczyło.
-Nie kłam, kurwa! Dzwoniłem do Zuzy! Nawet nie było jej dzisiaj w szkole!- cholera... Rozgryzł mnie...- Słuchaj, a może ty mnie zdradzasz?! Już 2 dzień wracasz tak późno, nie chcesz seksu, to najwyraźniej jest coś na rzeczy!
W tym momencie to ja się wkurwiłam. Tak, ja, Martyna Węgiel, szara myszka się wkurwiłam.
-O co ty mnie, kurwa osądzasz, co?! Dobrze było, jak wiele razy ty wracałeś nawet o 23 w nocy! Niby miałeś wrócić o 15! I o dziwo, wtedy nie miałeś być w studiu, więc do cholery przemysł swoje durne zachowanie, bo ty sam nie jesteś święty!- w tej chwili Tymek nie wytrzymał i uderzył mnie mocno w twarz. Złapałam się za bolące miejsce. Tak, ten kochający, uczciwy chłopak mnie uderzył. Nie poznawałam go.
-Wiesz co, suko?! Kochałem cię! A ty mnie zdradzasz?!
-Kochałeś?! Czyli już mnie nie kochasz! Wszystko rozumiem! Sam mnie zdradzasz z jakimiś szmatami, a na mnie zrzucasz winę! Jesteś zwykłym dupkiem!- w tej chwili uderzył mnie po raz kolejny... kolejny... Nie poznawałam go kompletnie. Ruszyłam na górę, w celu spakowania się. Nie mogłem z nim dłużej mieszkać pod jednym dachem. Dla mnie takie zachowanie jest NIEDOPUSZCZALNE. Facet, który uderzył kobietę nie może nazywać się facetem. Zaczęłam pakować ciuchy, gdy w drzwiach stanął Tymek.
-Co ty robisz?!
-Ślepy jesteś?! Wyprowadzam się od ciebie, zwyrodnialcu!
-O nie, ty kurwo. Nigdzie stąd nie pójdziesz!
  Chwycił mnie za nadgarstki, po czym rzucił na łóżko. Bałam się. Cholernie się bałam. Gdyby Alan tu był... Co?! O czym ja myślę?! Tymek zaczął mnie rozbierać. Nie mogłam w to uwierzyć. Człowiek, który tak bardzo mnie kochał i nie pozwalał mnie skrzywdzić właśnie to robił. Zaczęłam krzyczeć, za co po raz kolejny zostałam uderzona. Dam sobie rękę uciąć, że jestem cała spuchnięta na twarzy. Zrzucał ze mnie ciuchy, przyszpilając mnie do łóżka. Zdjął mój stanik, po czym napluł na moje piersi i zaczął wkładać między nie penisa. Robił to brutalnie. Nie podobał mi się ten seks. Po jakimś czasie włożył mi go do ust. Dusiłam się. Doszedł, a mi ani się śniło połknąć jego spermę. Wyplułam ją, za co dostałam w twarz. Kazał mi ją zlizywać. Płakałam, ale nie zamierzał się nade mną zlitować. Odwrócił mnie na brzuch.
-Wypij dupę, suko- dał mi mocnego klapsa. Nie chciałam, ale musiałam. Nadal nie mieściło mi się w głowie, że osoba, którą najbardziej kochałam, robiła mi takie świństwo. Bardzo boleśnie mnie posuwał. Widziałam, że robił to specjalnie. Chciał, bym poczuła ból. Zaczęłam krzyczeć. Znów mnie uderzył. Chyba nie muszę dodawać, że jest bardzo silny, w związku z czym będę miała porządne siniaki. Jak ja się jutro pokażę w szkole?! Dobra, jebać. Narazie najważniejsze, żeby się zaspokoił i dał mi spokój. Ale nie tak prędko. Jakieś półtora godziny się ,,kochaliśmy". A raczej on mnie gwałcił. To nie jest ten sam Tymek. To nie jest mój chłopak. Ja go nie znam. Narazie postanowiłam z nim nie zrywać, wiedząc co mnie czeka, jeśli coś takiego zrobię. Szybko uciekłam do łazienki. Chciałam go z siebie zmyć. Na szczęście miałam telefon przy sobie.

Do: Zuza
Zuza, pomóż mi! BŁAGAM!

Od: Zuza
Kochana, co się stało?

Do: Zuza
BŁAGAM CIĘ! Przenocujesz mnie na kilka dni? Proszę!

Od: Zuza
Naturalnie! Ale powiedz mi, co się stało!

Do: Zuza
To nie jest rozmowa na telefon. Jutro ci wszystko wytłumaczę.

Od: Zuza
No ok. Ale jak coś to pisz i dzwoń. Pa.

Do: Zuza
Pa.

Odłożyłam telefon do kieszeni dresów od piżamy, w razie gdyby Tymek wszedł. Wiedziałam, że w tej sytuacji jest do tego zdolny. Weszłam pod prysznic. Zaczęłam się myć, zadowolona, że mogę z siebie zmyć ten brud. Wyszłam z łazienki, kierując się do salonu. Po tym wszystkim na pewno nie będę z nim spać. Słyszałam, że poszedł się myć, dlatego wykorzystałam tę okazję. Cichutko poszłam do sypialni, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Nie zamierzałam teraz uciec. Wezmę ją jutro. Wymknę się wcześniej, bo Tymek nadal uważał, że będzie mnie zawozić do szkoły, a w szczególności odbierać. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy tak, aby nie mógł zauważyć, że cokolwiek wzięłam. Między ciuchy powkładałam reklamówki, aby nie było ani trochę widać, że coś ubyło. Zniosłam walizkę najciszej jak tylko mogłam, po czym wymknęłam się z domu, aby zostawić ją przed furtką. Ale spokojnie, nie centralnie przed nią. Schowałam ją w krzaki znajdujące się przy niej. Ani trochę nie widać, że coś w nich się znajduje. Z powrotem pomknęłam do domu, aby niczego nie zauważył. Akurat, gdy weszłam, do moich uszu dobiegł dźwięk zamykających się drzwi od łazienki. Uff, zdążyłam. Położyłam się na kanapie, włączając telewizję, aby się nie zanudzić. Telefon przepakowałam do walizki, bojąc się, że mi go zabierze. Usłyszałam, że schodzi po schodach. Cholera.
-A ty czemu nie w sypialni?!
-Prześpię się tutaj.
-Po moim trupie! Mieszkasz u mnie i działasz na moich zasadach! Rozumiesz, kurwo?!
-Nie, kurwa, nie rozumiem!!!- krzyknęłam najgłośniej, jak potrafiłam. Miałam tego dość! Nie będzie się na mnie wyżywał. Podszedł do mnie i się zamachnął, ale zrobiłam unik. Po chwili mu oddałam, jednak tylko tym dolałam oliwy do ognia. Popchnął mnie na kanapę, po czym zaczął mnie bardzo mocno bić. DARŁAM się z bólu. Pociągnął mnie na górę do sypialni, po czym rzucił na łóżko.
-Tutaj śpisz!
Położył się obok mnie, po czym mocno objął. To nie było okazywanie miłości. Zrobił to tak mocno, że syknęłam z bólu. Gdy zasnął, poluźniłam ucisk i odsunęłam się na sam koniec łóżka. Postanowiłam nie spać całą noc, gdyż budzik natychmiast postawiłby go na nogi.
************************************
Hej misie! Jak wam się podoba? Komentujcie i gwiazdkujcie! Miłego czytania!

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz