Rozdział 35

85 5 1
                                    

Obudziły mnie promienie słońca. Chciałam wstać, jednak uniemożliwiła mi to obejmująca mnie w pasie ręka. No nic. I tak nie mam co robić, a przynajmniej znów poczuję, co to są poranki z Alanem. Wtuliłam się w jego ciało, rozkoszując się jego zapachem, gdy nagle poczułam, że zaczyna mnie głaskać po włosach. Podniosłam głowę, a on od razu wpił się w moje usta.
-Dzień dobry, słoneczko- powiedział z poranną chrypką
-Heeej
-Jak się spało?
-Bardzo dobrze, a tobie?
-Tak, bo nareszcie z tobą.
-Jaki romantyk- zaśmiałam się- Wstajemy?
-Tak
Poszliśmy razem do łazienki. W czasie, gdy ja się malowałam, Alan się golił. Nagle wybuchnął śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?
-Przypomniało mi się, jak zanim byliśmy w związku poszłaś się umyć i nie wzięłaś ani ręcznika, ani piżamy i mnie wołałaś z takim burakiem na twarzy...- dalej się śmiał
-Ha, ha, bardzo śmieszne. Jak taki jesteś mądry, to wyjdź z łazienki bez gaci i bez ręcznika.
-Przy tobie to ja mogę latać bez gaci, przypominam. I tak mnie bez nich widziałaś, więc nie powinien to być dla ciebie aż taki wielki szok.
-No dobra, ale wyjdź tak na przykład przy Zuzie. Wyszedłbyś?
-Tak szczerze, to prędzej bym wyskoczył przez okno.
-No widzisz. To jest moja sfera prywatna.
-Sfera prywatna?- prychnął- Jakoś na przykład wczoraj rozebrałaś się przede mną do naga i tak leżałaś przede mną.
-Jezu... Ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?- zaśmiałam się- Chyba logiczne jest, że przed swoim chłopakiem nie będę aż tak wstydziła się rozebrać, jak teraz przed na przykład Mohammedem.
-A... Jakbym teraz cię ładnie poprosił, to byś się rozebrała?
-Ja wiem do czego zmierzasz, czubku.
-Ja? Po prostu chcę pooglądać moją piękną i seksowną dziewczynę nago lub chociaż w bieliźnie. To coś złego?- zapytał, przybliżając się do mnie.
-Teoretycznie nie. Ale jak się nie zgodzę, to co zrobisz?- postanowiłam się z nim podroczyć.
-Jakoś będę musiał wytrzymać.
-Co wytrzymać?
-Brak twojego nagiego ciała.
-Coś z tym zrobisz?
-Jeśli mi na to pozwolisz, to tak.
-Dobrze, w takim razie pozwalam.
Chłopak bez ceregieli zaczął mnie rozbierać i dotykać całego mojego ciała. Momentalnie przyspieszył mi się oddech, co nie umknęło uwadze Alana. Uśmiechnął się i rzucił mi spojrzenie typu ,,widzisz, jak na ciebie działam". Posadził mnie na umywalce i podgiął jedną nogę do góry, przez co miał lepszy dostęp do mojej cipki. Włożył w nią 2 palce i zaczął intensywnie nimi ruszać. Ciężko dyszałam, a Alan postanowił się ze mną podroczyć. Wyjął ze mnie palce i kciukiem zaczął delikatnie mnie ,,smyrać" po wargach sromowych. Patrzył mi w oczy i się śmiał.
-Alaaan...- jęknęłam przeciągle- No czeemuuu?
-Nie ma tak łatwo.
Schylił się i zaczął całować mnie po udach, omijając kobiecość, przez co myślałam, że mu zaraz zdrowo przywalę.
-No Alan...
-No co?- zaczął mnie przedrzeźniać
-To nie jest śmieszne... Przestań się już droczyć.

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz