Rozdział 34

102 2 1
                                    

Mrugnęłam kilka razy, aby się upewnić, że to, co widzę nie jest moją wyobraźnią. Przy hotelu stał nie kto inny, niż Tymek. Co on tu do cholery robi?! Moje zdenerwowanie nie umknęło chłopakom, którzy spojrzeli na mnie.
-Wszystko ok?- zapytał z troską Mohammed
-T-Tak, tak... Po prostu coś mi się przewidziało...
-No nie wydaje mi się...- wtrącił się Gunnar, a ja poczułam w oczach łzy. Zasłoniłam twarz włosami, jednak na darmo. Mohammed podniósł mój podbródek.
-Co się stało?- zapytał z troską. Tak samo, jak spotkałam samych fałszywych ludzi, teraz otoczyli mnie prawdziwi. Nie chciałam ich martwić, więc udawałam, że wszystko jest ok.
-Nic... Wszystko jest ok, naprawdę.- otarłam łzy
-To dlaczego płaczesz?
-Po prostu coś mi wpadło do oka.
   Widziałam po ich minach, że mi nie wierzą.
-Martyna, powiedz co się stało, albo za chwilę zadzwonię do Alana i z nim będziesz musiała pogadać. Już 2 raz dziwnie się zachowujesz. Jakbyś zauważyła coś strasznego, ale jesteś zbyt przerażona, żeby powiedzieć.
-Nie, Moh! Błagam, nie dzwoń do niego!
-Jeśli nie powiesz, o co chodzi, to zadzwonię. Obiecałem, że będę się o ciebie troszczył.
-No dobra... Ale nie powiesz mu?
-Nie będę teraz składał żadnych przysięg, bo nie wiem, czy to jest poważne, czy nie. Jeśli tak, powiem mu. Wyrzuć to z siebie. Czy tak, czy tak zadzwonię, a jeśli się wygadasz, będzie ci lepiej na sercu.
-No dobrze. Masz rację... Więc już kolejny raz widzę mojego byłego przed hotelem. Nie mówiłam wam, ale gdy leżałam w szpitalu...- wzięłam głęboki wdech- On chciał mnie porwać...
-Co zrobić?!- krzyknęli chórem
-Starsza pani mi pomogła.- w skrócie opowiedziałam im o próbie porwania- Wiem, że jest zdolny do wszystkiego... Normalnie bym się nim nie przejmowała, ale po tej sytuacji...
-Martyna, możesz się obrazić, ale ja dzwonię do Alana. Nie możesz tego przed nim ukrywać. Chyba, że ty chcesz mu to powiedzieć.
-Chyba tak zrobię... Tyle jestem mu winna... On tak dużo dla mnie zrobił...- rozkleiłam się, a Mohammed mnie przytulił
-Nie będziesz się bała spać w pokoju sama?
-Nie wiem... Znając życie, albo nie będę mogła spać, albo będę miała koszmar...
-Spać z tobą? Oczywiście chodzi, że razem w pokoju. Alan by mnie chyba zabił.
-A to nie problem?
-Nieee, dlaczego miałby być problem?
-Bo... U nas jest tylko jedno łóżko...
-Co to za problem? Przyniosę materac, koc i poduszkę. Będzie wszystko git.
-Ty w ogóle uważasz coś za problem?- zaśmiałam się
-W sumie to chyba nie...- zastanowił się- Jestem optymistą.
   Wyszliśmy z samochodu, a ja poczułam, jak drżę. Podszedł do mnie Mohammed i objął mnie ramieniem, abym poczuła się raźniej i żeby spłoszyć Tymka. Serce przestało mi bić, gdy podszedł.
-Cześć, dziwko. Co? Już kolejnego naciągasz?
-Ej, typie. Odpieprz się od niej.- zaczął mnie bronić Alexander
-Następny, kurwa. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że wszyscy się razem pieprzycie.- poczułam jak się wkurwiłam i już nawet nie myślałam o tym, czy to, co powiem go nie rozwścieczy.
-Za to najwyraźniej ty nie masz z kim się pieprzyć- wyrzuciłam, a chłopaki spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i jednocześnie zdumieniem
-No proszę. Przy kolegach, to odwaga się znalazła, co?
-A żebyś, kurwa wiedział. Nie wiem, dlaczego policja cię wypuściła i ogólnie to chuj mnie to obchodzi, ale lepiej spierdalaj. Wkurwiłeś mnie. Myślisz, że jesteś jakimś, kurwa władcą. Odpieprz się ode mnie, bo mam dosyć ciebie i jakiś twoich popierdolonych kolegów, co rzucają kamieniami w okno i mnie porywają. Wszyscy jesteście siebie warci.
-Jaka bystra. Szkoda tylko, że...- nie dokończył, bo Alexander podszedł do niego i najzwyczajniej w świecie przyjebał mu w ryj z taką siłą, że się przewrócił. Leżał tak chwilę, po czym zaczął się podnosić.
-Pożałujesz, suko, rozumiesz?! Przeklniesz dzień, w którym zdecydowałaś się mnie zdradzić!
-Nie wydaje mi się, ale weź już naprawdę spierdalaj, bo nie zdążysz wymyślić swojego ,,planu zemsty"- zrobiłam cudzysłów w powietrzu
-Pierdol się- rzucił, po czym odszedł
-No, no, no...- zagwizdał Moh- Powiem ci szczerze, że zaimponowałaś mi. Boisz się typa, ale i tak jesteś twarda.
-No już mnie wkurwia...
-I ja się tobie nie dziwię- skwitował, po czym weszliśmy do hotelu. Mohammed tak jak już wcześniej wspomniał, poszedł po materac, który nie wiem skąd wytrzasnął, koc i poduszkę. Gdy przyszedł, siedzieliśmy może z godzinkę, aż postanowiliśmy iść się myć i spać. Czułam, że nic mi nie grozi ze świadomością, że jest ze mną w pokoju przyjaciel mojego chłopaka. Po kilku minutach zasnęłam.
                               ***
Dzisiaj Alan nareszcie wychodzi ze szpitala. Zostały nam tylko 3 tygodnie, po których niestety będziemy musieli się rozstać. Umówiliśmy się, że chłopaki po niego pojadą, a ja w tym czasie poczekam na nich, a właściwie na Alana w pokoju. Postanowiłam wykorzystać tę okazje. Założyłam seksowną bieliznę, czarną sukienkę, wyprostowałam włosy i umalowałam się trochę mocniej, niż zwykle, ale wciąż delikatnie. Chciałam bardzo podniecić Alana, zresztą sama byłam napalona. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czekać. Po kilkunastu minutach usłyszałam zza drzwi śmiechy i rozmowy. Otworzyły się, a już po chwili mogłam w nich ujrzeć Alana. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.
-Stęskniłem się- powiedział, jednocześnie mnie całując
-Ja też.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję. Specjalnie dla ciebie się tak wystroiłam.
-O, jak specjalnie dla mnie to chyba musimy coś z tym zrobić, prawda?- zaczął dotykać mojego ciała, a ja czułam że podniecam się jeszcze bardziej. Co ten człowiek ze mną robi? Rozpiął moją sukienkę, po czym jednym ruchem ją ze mnie ściągnął. Delikatnie popchnął mnie na łóżko i zawisł nade mną.
-Jesteś cholernie seksowna...- zaczął składać pocałunki na mojej szyi, aż w końcu zatrzymał się na biuście. Odpiął koronkowy stanik, rzucając go gdzieś w kąt i od razu zabrał się za lizanie moich sutków, jednocześnie masując moją kobiecość przez majtki. Czułam, że zaraz eksploduję z przyjemności. Po kilku minutach odsunął się, ściągnął resztę bielizny i tym razem zaczął lizać cipkę. Cholera... Jest w tym taki zajebisty... Naprawdę nawet Tymek, który BYŁ mistrzem seksu, nie równa się ani trochę z Alanem. Kurwa, kiedy ja w końcu przestanę ich do siebie porównywać?! Nagle mi się przypomniało. Miałam powiedzieć Alanowi o wczorajszej sytuacji. No chuj. Powiem mu później. Teraz będę myśleć tylko o mnie i Alanie oraz o tym, co teraz się z nami dzieje. Czułam, że zaraz dojdę, aż w końcu mój chłopak przestał mnie pieścić językiem.
-No Alan...
-Nie ma tak łatwo- uśmiechnął się łobuzersko
Rozpiął spodnie, a moim oczom ukazała się jego męskość. Chciał już we mnie wchodzić, ale powstrzymałam go jednym gestem. Złapałam jego penisa, po czym zaczęłam ,,walić mu konia". Gdy był blisko orgazmu, skierowałam prącie na moją cipkę, na którą po chwili wylała się sperma. Ciężko dyszał, ale nie miał dość. Wszedł we mnie, a ja zaczęłam rytmicznie poruszać biodrami do jego uderzeń. Zaczęłam jęczeć. Jezu, jaki on jest boski w tym wszystkim. Jeszcze te oczy... Tak cholernie mnie pociągają... Alan coraz głośniej dyszał, co oznaczało, że niedługo dojdzie. Zresztą nie tylko on. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie tak, że mógł idealnie usłyszeć każdy mój wdech, o jękach nie mówiąc. Poruszał się jeszcze szybciej, przez co kompletnie zwariowałam. Nie mogłam się kontrolować, zaczęłam krzyczeć z rozkoszy. Alan zakrył mi usta dłonią, aby trochę mnie zagłuszyć, ale widać było że sam ze sobą walczy, żeby choćby głośno nie jęknąć. W momencie szczytowania przyspieszył swoje ruchy do granic możliwości. Miałam tak mocny orgazm, że znów zaczęłam krzyczeć. Tym razem nie jęki, ale imię Alana. Wiedziałam, że w każdej chwili ktoś może zapukać do drzwi i zrobić nam awanturę, ale miałam to gdzieś. Mój chłopak ciężko opadł obok mnie i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego tors. Nadal nie mogliśmy złapać oddechu.
-No... To było zajebiste...- wysapał Alan
-Bardzo zajebiste...
-Pewnie ci jeszcze tego nie mówiłem, ale uwielbiam, kiedy krzyczysz moje imię. Przepraszam, że cię zagłuszałem, ale wiesz... Nie dość, że chłopaki są tuż naprzeciwko nas, to też są inni. Zapewne zaraz ktoś przyjdzie i zrobi nam awanturę.
-Przestań, rozumiem. Lepiej się przygotujmy na jutrzejsze komentarze chłopaków.
-Oni nie mają czego tu komentować.- uśmiechnął się tajemniczo
-Dlaczego?
-Też mam na nich haka. Dużo większego. Otóż jakieś pół roku temu zrobiliśmy imprezę. Byliśmy już wcięci, ale ja nie na tyle, żeby niczego nie pamiętać, za to oni ledwo żyli. Gunnar wpadł na pomysł, żeby pospraszać panie lekkich obyczajów. Mnie nigdy nie kręciły takie zabawy. Wolę uprawiać seks z osobą, którą kocham. Tak czy siak-naspraszał je. Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze?- pokręciłam głową- Nie lubię takich panienek, więc postanowiłem udawać, że śpię. Przyszły i ja myślałem, że rozejdą się po pokojach, a oni wszyscy się ruchali w jednym pomieszczeniu. Ledwo się powstrzymywałem od śmiechu. Gdybyś słyszała jęki Gunnara...- wybuchnął śmiechem- Ukradkiem ich nagrałem. Do dziś trzymam to nagranie na wszelki wypadek, a oni myślą że już dawno je usunąłem. Chcesz, żebym ci włączył?- zapytał ze śmiechem
-Nie, błagam... Nie rób mi tego...- jęknęłam, jeszcze bardziej wtulając się w Alana. Zastanawiałam się, czy teraz nie zacząć tej poważnej rozmowy. Dobra, teraz mu powiem. Im szybciej, tym lepiej.
-Alan...
-Hmm?
-Bo... Jest taka sprawa...- chłopak podniósł się, po czym podparł na łokciu.
-Jaka?
Odchrząknęłam.
-Bo... Pamiętasz Tymka, mojego byłego?
-Wiesz... Ja go nawet na oczy nie widziałem...- pacnęłam się w czoło. No rzeczywiście. Jaka ja jestem głupia...
-Dobra, tak czy owak... Zanim się wybudziłeś... On... chciał mnie porwać...
-Co chciał zrobić?!- krzyknął
-Ale spokojnie, nie udało mu się. Pomogła mi starsza pani.
-No świetnie, ale powiedz mi, jak mam być spokojny?! Chciał cię porwać! Zresztą dlaczego ty mi to dopiero teraz mówisz?!
-Po pierwsze nie krzycz. Po drugie nie mówiłam ci tego, bo wiedziałam, że będziesz się tym strasznie przejmował. Wolałam ci powiedzieć, gdy wrócisz... Mogę dokończyć?
-No tak.
-Dwa dni temu, gdy wróciliśmy do hotelu, zauważyłam go przed budynkiem. Wczoraj sytuacja się powtórzyła, tyle że zaczął mnie wyzywać no i Alex mu przywalił, a potem poszedł.
-I bardzo dobrze. Jeszcze wcześniej go gdzieś zauważyłaś?
-Nie.
  Alan przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Nie martw się. Będzie dobrze.- wyszeptał, po czym pocałował mnie w głowę. Coraz częściej sobie zdaję sprawę z tego, jakie szczęście mnie spotkało, że go poznałam. Przy nim czuję się najbezpieczniej.
************************************
Cześć, moje misiaki❤ Jak tam kwarantanna? Tradycyjnie rozdział wylatuje wcześnie rano, jednak trochę później niż zwykle, gdyż siedzę nad lekcjami od jakiejś 21-22? Naprawdę czuję się wykończona, a podobno kwarantanna ma zostać jeszcze bardziej przedłużona. Nie wiem, jak wy, ale mam tego dość. I tych lekcji i tego cierpienia. Pamiętajcie o higienie i przestrzeganiu zasad kwarantanny! Żegnam się z wami padnięta, pa!❤❤❤

Teraz wiem, co to znaczy szczęście...//Tymek & Alan Walker Pt.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz