27.

113 10 4
                                    

POPRAWIONE

25.11.2018

Otworzenie oczu było nie lada wyzwaniem. Czułam jakbym miała przymocowane kamienie do powiek, które amortyzowały otwarcie. Nigdy się tak nie czułam. 

Jasne światło lamp, oświetlało mnie w takim stopniu, że ledwo mogłam zobaczyć co się wokół mnie dzieje. Nikki, siedziała na zielonym fotelu i czytała gazetę, Tom przysypiał na krześle pod ścianą, a moja mama siedziała przy moim łóżku i zawzięcie pisała z kimś na swoim telefonie. Widziałam po jej twarzy, że była bardzo zdenerwowana i zmartwiona. 

- Kochanie obudziłaś się.- odezwała się po chwili moja mama

Tom jak oparzony wstał z krzesła i podbiegł do łóżka na którym leżałam. 

-Ccco... ja- nie mogłam nic powiedzieć przez bolące gardło. Czułam jak mnie paliło. 

- Zemdlałaś jak byliśmy w parku ,pamiętasz?- powiedział Tom ciepłym głosem

Mama podała mi plastikowy kubeczek z wodą który stał obok łóżka. Byłam spragniona i jedyne o czym myślałam to właśnie żeby się napić.

-Ile czasu tutaj jestem?- zapytałam po odzyskaniu głosu

-Karetka przywiozła Cię około dwudziestej trzeciej. Przez noc miałaś operację, a teraz sprawdzali Twój stan. Jest po dwunastej.- odpowiedziała mama mojego chłopaka

-Jak Ci się udało dojechać tutaj ze Stanów? Przecież to jest kawał drogi?- zwróciłam się do mojej rodzicielki

-Tom zamówił mi prywatny lot, tuż po tym jak zabrała Cię karetka do szpitala. Jestem tu może od trzech, czterech godzin.- wyjaśniła

-Pójdę po lekarza.- odezwał się Tom, po dłuższej chwili milczenia

Zastanawiałam się do czego tak naprawdę doszło, że ja się tutaj znalazłam. Za Chiny ludowe nie mogłam sobie przypomnieć. Dopiero kiedy mama Holland wspomniała o rocznicowej kolacji, to wszystko zaczęło się układać. Tom mi się oświadczył. Tom pieprzony Holland poprosił mnie o rękę. A ja głupia zamiast mu odpowiedzieć to zemdlałam. To przypomina trochę napalone fanki które mdleją na widok swojego idola. Jaka siara.

-Olivia Sheridan, mam rację?- zapytał lekarz, przekraczając progi sali w której leżałam

-Zgadza się.

-Powiem, że zrobiła Pani tyle stresu swojemu narzeczonemu. Przez cały ten czas chodził zestresowany.  Mia...- nie zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałam

-Przepraszam narzeczonemu?- ktoś robił mi nie śmieszny żart

-Ten młodzieniec był przy Pani od samego początku. Zapewne najadł się stresu jak nigdy.- wskazał na Toma, który udawał, że nic się nie stało. Muszę się dowiedzieć dlaczego unika mojego wzroku.

-Stresik był.- zaśmiał się mój chłopak, aby rozluźnić atmosferę

-Wracając. Musiała być  Pani bardzo przepracowana i po prostu Pani zemdlała . Z naszych badań wyszło, że został złamany nos. Pani narzeczony nas poinformował, że  przewróciła się Pani na twarz - wyjaśnił 

Właściwie nic mnie nie odchodziło. To co mi się stało również. Kiedy lekarz nazwał Toma narzeczonym, przeszłam ogromny stres. Dreszcz przeszedł moje ciało, co od razu był zauważalny na mojej twarzy. Zbladłam a moje ręce stały się lodowate. Dlaczego ja tak panikuję?

-Zostawimy was kochani. Musicie pewnie porozmawiać.- z amoku wyrwała mnie wypowiedź mojej mamy

Tom odczekał kilka sekund, aż drzwi się zamknęły. Może myślał, że ja zacznę temat oświadczyn, ślubu i tego że się tutaj znaleźliśmy. Niestety nawet ja nie wiedziałam od czego zacząć. 

First LoveWhere stories live. Discover now