"Photoreporter"

156 12 0
                                    

Pierwsza seria konkursu drużynowego przebiegła bez większych przeszkód. Belka jedynie kilka razy była obniżana, a następnie podwyższana ze względu na warunki, które panowały na skoczni. Po pierwszej serii prowadzili Niemcy, mieli oni dziewięć punktów przewagi nad Austriakami, którzy obecnie zajmowali drugie miejsce. Trzecie zaś zajmowała drużyna gospodarzy, Polacy do drużyny niemieckiej tracili aż osiemnaście punktów. Wątpiłam, że Polakom uda się zdobyć trochę punktów i wyprzedzić Austriaków, jednak skoki były sportem bardzo nieprzewidywalny, tam wszystko mogło się zdarzyć.

***

Zostało już kilku skoczków ostatniej grupy. Stałam w strefie przeznaczonej dla mediów i zaciskałam mocno kciuki, ponieważ na belce zasiadł właśnie Dawid Kubacki. Sprawdził wiązania, przeżegnał się i po chwili odepchnął się od belki, jadąc w dół rozbiegu.

"Leć Dawid, leć."

Wpatrywałam się sylwetkę skoczka, który leciał bardzo wysoko. To musiał być długi skok i rzeczywiście taki był. Dawid kończąc swój skok telemarkiem wylądował na 141 metrze dzięki czemu Polacy znajdowali się teraz na pierwszym miejscu. Jednak wszystko się mogło zmienić w ciągu zaledwie kilku najbliższych minut. Albowiem na belce miał za chwilę zasiąść Stefan Kraft. Austriak oddał bardzo dobry skok, ale czego się dziwić? Podczas serii próbnej też skakał bardzo daleko. Noty za skok Austriaka były bardzo wysokie i dlatego to właśnie Austriacy prowadzili teraz w czołówce. Miejsce na podium już mieliśmy, teraz zostawała tylko kwestia, na którym stopniu podium staną nasi, czy będzie to drugie miejsce czy trzecie.

Po skoku ostatniego skoczka, Karla Geigera wszystko było już jasne. Niemcy zajęli ostatecznie drugie miejsce i wszyscy mogli teraz usłyszeć wesołe okrzyki znacznej części austriackich kibiców jak i samych zawodników. Nasi skoczkowie zajęli trzecie miejsce z czego też się wszyscy cieszyli. Może nie zaczęliśmy sezonu od pierwszego miejsca, ale trzecie miejsce na pudle też było całkiem satysfakcjonujące.

-Trzymaj, będziesz robić zdjęcia podczas dekoracji.- powiedział Mateusz wpychając mi lustrzankę do ręki. Włączyłam aparat i pogrzebałam trochę w ustawieniach. Nie byłam zawodowym fotografem, ale lubiłam robić zdjęcia i nawet byłam na dwóch kursach fotograficznych, więc coś tam o tej fotografii wiedziałam.

Kiedy ustawiłam sobie już wszystko w aparacie rozejrzałam się dookoła by zrobić komuś zdjęcie. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy byli szczęśliwi Austriacy, więc to oni poszli na pierwszy ogień. Przysunęłam się troszkę bliżej i zrobiłam im kilka zdjęć.

-O nie! Ta wścibska dziennikarka wszędzie za mną łazi.- zaśmiał się Gregor, którego odbicie zobaczyłam w ekranie aparatu. Stał zaraz za mną i patrzył przez moje ramię na zdjęcia, które przyglądałam. Był tak blisko, że niemal czułam jego oddech na swoim policzku. Oderwałam swój wzrok od aparatu i przeniosłam na niego. Kilkudniowy lekki zarost, który widniał na jego twarzy wcale nie odejmował mu uroku, wręcz przeciwnie wyglądał jeszcze bardziej pociągająco.

-Pokaż mi która to, a ja się nią zajmę.

-Mogę ci ją nawet opisać.- udał, że się zastanawia.- Niebieska kurtka, szara czapka, czarne spodnie... Długie blond włosy i przepiękny uśmiech.- spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem. Wiedziałam, o kim mówił i dlatego poczułam jak robię się czerwona, więc szybko się od niego odwróciłam.- Widziałaś ją może?

-Niestety nie, ale muszę przyznać, że dziewczyna ma niezły gust.

Chwilę później podszedł do nas jakiś mężczyzna i oznajmił, że Gregor musi już iść. Cieszyłam się, że zawołali go na dekorację, bo prawdę mówiąc nie miałam zielonego pojęcia jak mogłaby się zakończyć ta rozmowa. Stałam jeszcze chwilę, obserwując jak dwójka mężczyzn oddala się ode mnie i także skierowałam się w wyznaczone miejsce.

Stałam właśnie przy wszystkich fotoreporterach i robiłam zdjęcia skoczkom, którzy po kolei stawali na podium. Najszczęśliwsi wydawali się być Austriacy, na twarzach Niemców dało się zauważyć trochę skwaszone miny, widać że mieli chrapkę na to pierwsze miejsce, za to Polacy wyglądali tak, jakby trzecie miejsce nie robiło na nich większej różnicy. Gdy już wszystkie nagrody zostały wręczone przyszedł czas na hymn. Nie mam pojęcia co ludzie się tak przyczepili do tego, że hymn Austrii przypomina marsz pogrzebowy, ale jednak trochę prawdy w tym było. Oczywiście sporo się różnił od naszego, nasz był przede wszystkim szybszy, a ten był wolny, strasznie wolny. Podczas całej ceremonii narobiłam tyle zdjęć, że chłopaki będą mieć z czego wybierać. Na moim telefonie także znajdowało się bardzo dużo fotografii, w tym sporo z Austriakami. Przez ten jeden wspólny wieczór chłopaki mnie naprawdę polubili. Nie musiałam ich wołać, oni sami chętnie do mnie przyszli, kiedy zobaczyli, że robię sobie zdjęcie.

Po ceremonii Gregor wręczył mi bukiecik, który dostał wraz z nagrodą. Jak sam stwierdził w przeciwieństwie do Stefana, nie miał dziewczyny, której mógłby go sprezentować, więc ma nadzieję, że chociaż ja się z niego ucieszę. Nie mylił się, było mi bardzo miło. Niby taki zwykły gest, a sprawił mi nim tyle radości.

Chłopaki pozwolili mi iść z nimi na konferencję, pod warunkiem, że będę tam jedynie siedzieć i obserwować. Nie wiedziałam, że te konferencje zajmują aż tyle czasu, po wyjściu z budynku byłam wykończona, naprawdę współczułam sportowcom. Odwalają kawał dobrej roboty nie tylko na konkursach, ale także i po ich zakończeniu. Gdy dojechaliśmy do hotelu, dotarłam do windy dosłownie wlokąc się ze zmęczenia.

-Zaczekaj!- krzyknął młody Niemiec biegnąc w stronę windy, w której aktualnie się znajdowałam. Niestety chłopak nie zdążył do niej dotrzeć zanim drzwi się zamknęły. Stwierdziłam, że będę dobrym człowiekiem i niechętnie odrywając się od ściany, o którą się opierałam, podeszłam do guzików po drugiej stronie winy i otworzyłam chłopakowi drzwi.- Dzięki.- powiedział stając koło mnie.

-Nie ma za co.- odpowiedziałam z powrotem wciskając guzik odpowiedniego piętra.

"Andreas i ja w jednej windzie! Czemu temperatura nagle podskoczyła o jakieś dwadzieścia stopni?"

-Oo Polka, lubię Polaków.- powiedział bardziej do siebie niż do mnie, patrząc się na moją akredytację. Jedyne co z tego zrozumiałam to "Polen". Z tego co kojarzyłam, to to słowo odnosiło się do mojej narodowości, ale stuprocentowej pewności nie miałam, nigdy nie byłam dobra z niemieckiego. Zawsze wolałam rosyjski w przeciwieństwie do mojego brata, który nawet sobie jakoś radził z tym potwornym językiem. - Wellinger, Andreas Wellinger.- powiedział uśmiechając się do mnie szelmowsko i wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.

-Alicja Bondyra. Miło mi cię poznać.- powiedziałam ściskając jego dłoń. Już miałam wychodzić, kiedy otworzyły się drzwi windy, gdy zatrzymał mnie jego głos.

-Może chciałabyś wieczorem wyskoczyć ze mną i chłopakami na kręgle? Moglibyśmy się lepiej poznać.

-Jasne, czemu nie?

-To do zobaczenia o 20. Będziemy na ciebie czekać na dole w kręgielni.

-Do zobaczenia.- odpowiedziałam i pomachał mu na odchodne, po czym zniknęłam za ścianą.

"Głupia dziewczyno, przed chwilą byłaś ledwo żywa, a teraz umawiasz się na spotkanie? Najpierw myśl, potem gadaj kretynko."

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz