"It's not what you think"

93 4 0
                                    

Kilka dni temu Kuba został delegatem technicznym FIS-u i korzystając z okazji, że mężczyzna miał przyjechać do stolicy postanowiliśmy urządzić mu imprezę. W pierwotnym założeniu miała to być zwykła kilkuosobowa posiadówka przy kieliszku szampana w mieszkaniu jednego z nas. Jednak zrobiła się z tego niezła balanga i koniec końców całą imprezę przenieśliśmy do jednego z warszawskich klubów. Jak się później okazało, wszystko było od początku zaplanowane przez chłopaków. No może nie wszystko, bo nie wzięli pod uwagę pewnej istotnej kwestii.

Kuba przyjeżdżając do Warszawy zabrał ze sobą swojego młodszego brata, który akurat miał przerwę w skokach. Maćka miałam już okazję spotkać kilka razy, głównie za pośrednictwem Kuby i ku jego uciesze nawet dobrze się się ze sobą dogadywaliśmy. Tak więc impreza, na której mieliśmy świętować  nową fuchę Kuby w FIS-ie, okazała się być imprezą, na której zamierzano swatać mnie z Maćkiem. Oczywiście tak jak powinno być zarówno ja, jak i młodszy Kot nie mieliśmy o niczym zielonego pojęcia. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co przyniesie to przedsięwzięcie i jak tragiczne dla naszej znajomości się to okaże.

***

Siedziałam na kanapie sącząc przez neonową słomkę colę, kiedy dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Nie kojarzyłam jej, nie wydawało mi się także, że przyszła z kim kto był zaproszony, ale jednak lokal był duży, otwarty dla wszystkich, więc każdy mógł się do nas "dołączyć". Oderwałam się od mojego aktualnego zajęcia, jakim było bawienie się kostką lodu i uważnie przyjrzałam się swojej nowej towarzyszce. Jej długie brązowe loki opadały na wąskie ramiona, zaś sama kobieta ubrana była w rozkloszowaną bordową sukienkę sięgającą do połowy uda i czarne wysokie szpilki. Na oko nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat.

-Heej. Widziałam, że przyszłaś z tym chłopakiem.- odezwała się pokazując palcem na Kubę, który kawałek dalej stał wraz z Maćkiem przy jednym ze stolików. Nie musiałam się zastanawiać po co przyszła, nawet głupi by się tego domyślił.- Znasz go? Wygląda na kasiastego.

"Jakbym go nie znała, to chyba bym z nim nie przyszła, co nie?"

-Może znam, a co?- odpowiedziałam może trochę nieprzyjemnie, ale szatynka zaczynała mi działać na nerwy.

-To świetnie!- zawołała zachwycona, klaszcząc z radości.- Przedstawisz mnie.

-Halo, chwila! Ja cię nawet nie znam...

-Kinga.- dziewczyna przerywając mi w połowie zdania złapała moją rękę, którą w tym momencie sięgałam napój i energicznie nią potrząsnęła.- To teraz możesz nas sobie przedstawić. Chodź, wstawaj.- szarpnęłam mnie za rękę, zmuszając mnie do tego, abym się podniosła. 

-Nigdzie nie idę, poza tym on jest zajęty. Musisz sobie znaleźć innego.- myślałam, że kiedy dziewczyna dowie się, że jej obiekt zainteresowania jest zajęty, to da mi święty spokój i sobie pójdzie. Nic bardziej mylnego.

-A ten obok niego to kto?- zapytała. Nie miałam ochoty nawet się odwracać, ale jeśli się nie myliłam to miała na myśli Maćka.- Ej czy to nie jest ten co skacze na nartach? Jak mu tam było... Stoch?

Zaskoczona faktem, że szatynka wiedziała kim jest Stoch, aż spojrzałam w tamtą stronę. Tak jak myślałam dziewczyna nie miała pojęcia, kim był Maciek. W dodatku pomyliła go jeszcze z Kamilem.

-Kot.

-Jaki kot? O co ci chodzi?- zastanawiałam się czy to jest możliwe, że ona jest od urodzenia taka głupia czy może jest to głupota nabyta.- Dziwna jakaś jesteś.

"I kto to mówi? Ale skoro nie pasuje ci moje towarzystwo, to ja cię na siłę tu nie trzymam."

-On nazywa się Kot, nie Stoch.

-No przecież mówiłam. To jaki on jest?

Moja cierpliwość na tą dziewczynę już naprawdę się kończyła. Gdybym była na jej miejscu odpuściłabym sobie rozmowę ze mną, przecież daję jej do zrozumienia, że nie mam ochoty z nią rozmawiać. W pewnym momencie wpadłam na genialny pomysł jak skutecznie pozbyć się nowej koleżanki i przy okazji zniechęcić ją do moich przyjaciół, więc postanowiłam go wcielić w życie. Swoją drogą to było widać, że ona nie szukała tutaj chłopaka na stałe, tylko raczej sponsora albo takiego, którego łatwo oskubać.

-Dużo by opowiadać.- zaczęłam, a moja towarzyszka od razu się ożywiła.- Nie znam bardziej zapatrzonej w siebie osoby, totalny egoista a w dodatku jeszcze skąpy. W życiu bym nie chciała zostać jego dziewczynę. Sportowiec w sumie też z niego marny. Niby coś tam kiedyś zdobył, ale jego forma spada coraz bardziej, więc długo raczej jeszcze nie poskacze.- powiedziałam. Starałam się brzemieć jak najbardziej pewnie i chyba to poskutkowało, bo niezadowolona dziewczyna poszła zagadać do jakiegoś chłopaka, który stał przy barze.

POV Maciek

Stałem z Kubą przy stoliku, gdzie siedziało większość znajomych mojego brata, niektórzy jeszcze nie rozeszli się po klubie. Zastanawiałem się po co tak właściwie Kuba zaciągnął mnie do tej Warszawy, kiedy usłyszałem głos brata.

-Maciek co tak stoisz? Idź poszukać Alicji, zaraz będzie tort.- powiedział Kuba wyrywając mnie tym samym z rozmyślań. Nie rozumiałem po co znajomi kupili mojemu bratu tort, skoro nie miał urodzin, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że to nie moja sprawa.

Na prośbę Kuby poszedłem poszukać jego przyjaciółki. Nie musiałem się jakoś wysilać, bo znalazłem ją niemal od razu niedaleko naszego stolika. Siedziała pod ścianą w towarzystwie jakiejś nieznajomej mi dziewczyny. Miałem już do nich podejść, ale ich rozmową bardzo mnie zainteresowała.

-On nazywa się Kot, nie Stoch.- powiedziała Bondyra chyba niezbyt zadowolona.

-No przecież mówiłam. To jaki on jest?

-Dużo by opowiadać.- zaczęłam, a jej towarzyszka od razu się ożywiła.- Nie znam bardziej zapatrzonej w siebie osoby, totalny egoista a w dodatku jeszcze skąpy. W życiu bym nie chciała zostać jego dziewczynę. Sportowiec w sumie też z niego marny. Niby coś tam kiedyś zdobył, ale jego forma spada coraz bardziej, więc długo raczej jeszcze nie poskacze.

Każde wypowiedziane przez blondynkę słowo bolało mnie coraz bardziej. Była pewna tego co mówiła. Myślałem, że mnie lubiła tymczasem ona mówiąc o mnie takie oszczerstwa starała się zniechęcić do mnie swoją rozmówczynię. Zresztą udało jej się to, bo niezadowolona dziewczyna odeszła od niej podsumując mnie w kilku niezbyt miłych słowach i podeszła do jakiegoś gościa przy barze. Zły na dziewczynę dołączyłem do reszty tłumacząc bratu, że nie mogłem jej nigdzie znaleźć.

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz