"Call me Gregor"

116 6 2
                                    

Na śniadaniu Mateusz oznajmił nam, że szef skraca termin wykonania naszego projektu, przez co o mało nie zadławiłam się tostem. Z pomocą szybko przyszedł Kacper, który kilkukrotnie uderzając mnie ręką w plecy, narobił małego zamieszania, zwracając na nas uwagę zaciekawionych sportowców. Po minach swoich kolegów widziałam, że też nie byli zachwyceni tą wiadomością. Mając sporo czasu na wykonanie zlecenia doszliśmy do wspólnego wniosku, że na samym początku najlepiej będzie to wszystko rozplanować i na spokojnie zabrać się do wywiadów. Kamerzysta miał zadbać o ujęcia z zawodów, a my mieliśmy wybrać trzech skoczków różnej nacji i ma spokojnie przeprowadzić z nimi wywiady. Jednak żadne z nas nie zdążyło sobie jeszcze wybrać rozmówcy.

-Zaklepuję Austriaków.- rzuciłam od razu. Dopiłam swoją herbatę, w tym samym czasie podnosząc się z drewnianego krzesła słyszałam narzekanie chłopaków, że kobiety mają łatwiej w życiu i nikt mi nie odmówi, a oni będą musieli się głowić do kogo zagadać. Żegnając się szybkim "cześć", wyszłam ze stołówki w celu dogonienia Schlierenzauera, który dosłownie przed chwilą opuścił pomieszczenie. Gregor był pierwszym skoczkiem, który przyszedł mi do głowy, mimo licznych odniesionych sukcesów Austriak zachowywał się normalnie. Był też jedną z niewielu osób, przy których czułam się swobodnie. Dlatego też mój wybór padł właśnie na niego.

Udało mi się dogonić chłopaka zanim wsiadł do windy. Podczas krótkiej pogawędki, jadąc na odpowiednie piętro zapytałam się czy mogłabym przeprowadzić z nim krótki wywiad, a ten zgodził się od razu. Prawda była niestety taka, że kompletnie nie byłam przygotowana na wywiad z kimś takiej rangi, więc musiałam szybko napisać szkic wywiadu. Umówiliśmy się, że o godzinie osiemnastej skoczek do mnie przyjdzie, a ja do tego czasu rozstawię sobie cały potrzebny sprzęt. Mój brat niestety musiał w poniedziałek pojawić się w pracy, ponieważ jako architekt musiał mieć na oku budowę nowego budynku. Razem z Gregorem, który złapał naprawdę dobry kontakt z moim bratem, zabraliśmy ich wczoraj na pożegnalną kolację do pobliskiej restauracji. Tak więc przez brak towarzystwa na skoczni mężczyzna postanowił zostać u siebie w pokoju. Ja niestety nie mogłam sobie na to pozwolić, więc zaraz po powrocie do pokoju zabrałam się do pracy.

***

Po zakończeniu konkursu postanowiłam odpuścić sobie udział w konferencji i od razu opuściłam teren skoczni. Miałam już przygotowane większość pytań, tak więc musiałam dopisać jeszcze kilka i pozostało mi jedynie się przygotować.

Schlierenzauer był niczym szwajcarski zegarek. Albowiem równo o osiemnastej usłyszałam pukanie do drzwi. Wpuściłam skoczka do środka i skończyłam wszystko sprawdzać. Zawsze musiałam kilkukrotnie sprawdzić czy wszystko się zgadza i jest na właściwym miejscu. Nienawidziłam, gdy będąc poza domem dopadała mnie myśl, czy aby na pewno zamknęłam drzwi i czy pozamykałam wszystkie okna, ale taki już żywot osoby roztargnionej.

-Proszę usiądź.- powiedziałam wskazując ręką na jeden z foteli stojących po drugiej stronie okna.- Chcesz zobaczyć pytania?- zapytałam grzebiąc w pliku kartek ułożonych na łóżku, które stanowiły moje notatki. Rozpisałam na nich między innymi historię jego zwycięstw, wybierając przy tym te, które moim zdaniem były najważniejsze. Zanotowałam sobie też kilka innych, istotnych moim zdaniem rzeczy oraz wydarzeń z jego życia, o które miałam zamiar zapytać.

-Nie trzeba.- mężczyzna usiadł na fotelu po prawej stronie wygładzając swoją czarną bluzę z logiem sponsora.

-W każdym razie, jeśli jakieś pytanie nie będzie ci odpowiadało to po prostu daj mi znać. Ominiemy je i przy montowaniu nagrania po prostu je wytnę.

-Będzie dobrze, nie denerwuj się.- powiedział łapiąc mnie za rękę. Następnie pogładził ją delikatnie kciukiem, uśmiechając się pokrzepiająco. Byłam mu wdzięczna za to, że choć trochę próbował dodać mi otuchy. Nie bałam się samego wywiadu, raczej obawiałam się tego, że palnę coś głupiego, coś czym być może go urażę. Włączyłam nagrywanie w przymocowanym do statywu telefonie i usiadłam na drugim fotelu obok Schlierenzauera.

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz