"Not every hero wears a cape"

122 5 0
                                    

Było mi tak dobrze leżąc pod ciepłą kołdrą, przytulona do czegoś miękkiego, a zarazem ciepłego, że nie miałam nawet najmniejszej ochoty wstać z łóżka. Sięgnęłam z podłogi swój telefon i kiedy zobaczyłam, że jest po dziewiątej przeraziłam się. Musiałam się wynieść z pokoju chłopaków, by nie nadużywać ich gościnności, a oni musieli zbierać się na śniadanie.  O mało nie spadłam z łóżka widząc, że tą miękką poduszką, na której tak dobrze mi się spało był Maciek. Z szybkością błyskawicy wstałam z łóżka i zamknęłam się w łazience, zbierając po drodze swoje rzeczy. Kiedy z niej wyszłam dwudziestolatek już nie spał. 

-Śnił mi się koszmar. Piotrek przyprowadził cię tu w środku nocy, a ty wlazłaś mi do łóżka.- powiedział zaspany, siedząc na skraju materaca. Przecierając zmęczone oczy spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego minę, kiedy spoglądając na wciąż śpiącego na podłodze Piotrka zorientował się, że to nie do końca był sen.- O nie, to wszystko prawda!

-Rusz się marudo, jesteście spóźnieni na śniadanie.- oznajmiłam chowając ręcznik do walizki stojącej niedaleko chłopaka. W międzyczasie ten wziął mój telefon do ręki, spoglądając na godzinę.

-Jest po dziewiątej? Nie mogłaś nas obudzić?- oburzony wstał łapiąc się za głowę.

-Uspokój się, sama dopiero wstałam. Idź się przebrać, a ja go obudzę.- nakazałam, kiedy ten próbował jakoś okiełznać swoje włosy, które sterczały w każdą stronę. Jego wzrok jakby złagodniał, a całe zdenerwowanie zniknęło jak przy użyciu magicznej różdżki. Puff… Nie ma.

Podniosłam się dopinając bagaż i otrzepując spodnie, podeszłam do przykrytego dywanem Żyły. Obudzenie trzydziestolatka zajęło mi ponad dziesięć minut w ciągu, których Kot zdążył opuścić pokój oznajmiając, że niedługo wróci. Pokój Polaków opuściłam wraz z Piotrkiem, zabierając wszystkie swoje rzeczy udałam się prosto do recepcji. Po drodze poprosiłam go, aby nie wspominał nikomu o tym, że u nich spałam i jak do tego doszło.

-Alicja zaczekaj!- usłyszałam męski, znajomy głos, kiedy już przekraczałam próg hotelowych drzwi. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Tobias. 

Mężczyzna podszedł do mnie i poprosił o to, abym wróciła się z nim do środka, ponieważ ma dla mnie niespodziankę. Zdezorientowana usiadłam z nim na kanapie, kiedy ten tłumaczył mi co wydarzyło się rano. Byłam zdziwiona, że jeszcze był w pracy, ale kiedy opowiedział mi całą historię, od razu zrozumiałam jego obecność tutaj. Okazało się, że w naszej rezerwacji był błąd. Owszem my mieliśmy rezerwację od wczoraj, ale w systemie pojawił się jakiś błąd i przesunęło rezerwację na inny termin. Na szczęście udało się wszystko odkręcić, tak więc wszyscy możemy odebrać klucze do swoich pokoi. Tobias mówił też, że jakiś mężczyzna jakiś czas temu próbował załatwić mi jakiś wolny pokój w tym właśnie hotelu i to właśnie dzięki niemu udało się znaleźć ten błąd w systemie. Niestety nie ma pojęcia kim on był, ponieważ jego koleżanka nie zna się na skoczkach, nie odróżnia nawet Krafta od Tandego, więc tożsamość owego bohatera zostanie tajemnicą.

***

Odstawiłam swoje rzeczy do pokoju i korzystając z okazji, że śniadanie jeszcze trwało postanowiłam zejść na dół.  Po drodze minęło mnie polskie małżeństwo z kilkuletnim chłopcem, którzy jak sądzę przyjechali na skoki, ponieważ usłyszałam jak kilka razy w ich wypowiedzi padło nazwisko Stocha. W stołówce nie znajdowało się wiele osób. Mogłabym powiedzieć, że mogłam usiąść dosłownie gdzie mi się podobało, gdyż połowa miejsc była wolna. Nie dziwiło mnie to, aktualna godzina wskazywała na to, że dany posiłek raczej dobiegał końca, a nie się zaczynał.

-Dokąd idziesz kocie?- zapytałam Maćka, który szedł właśnie w stronę talerza naleśników albo ekspresu z kawą. On tak jak i Piotrek byli spóźnieni na śniadanie, przez co tak jak ja zabierali się dopiero za jego konsumpcję. 

-Jeśli ci powiem, że jak najdalej od ciebie, to dasz mi spokój?- sarknął wciskając odpowiednie przyciski na urządzeniu, by kilka sekund później patrzeć jak ciemny napój wypełnia białą filiżankę. 

-Potrzebuję przysługi.

-Spanie w moim pokoju ci już nie wystarcza?- zapytał mieszając powoli kawę, do której przed sekundą wsypał małą torebeczkę cukru. Jego pytanie zabrzmiało tak, jakby to była normalna rzecz, która ma codziennie miejsce. Co oczywiście nie było prawdą. 

-Po pierwsze, to była tylko jedna noc i uwierz mi, że gdybym nie była do tego zmuszona…- nie zdążyłam dokończyć swojego wywodu, gdyż jaśnie pan Kot postanowił mi chamsko przerwać. Zresztą nic nowego.

-Ja cię do tego zmusiłem? A może Piotrek to zrobił?

-Sytuacja mnie do tego zmusiła idioto!- podniosłam głos jednak wciąż mówiłam na tyle cicho by nie usłyszał mnie nikt poza nim.- A po drugie przymknij się. Chyba ty też nie chcesz, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział.

-O czym ma się ktoś dowiedzieć?- zaczepił Dawid nakładając sobie naleśnika z serem, przy których toczyliśmy dyskusję. Na dzisiejszym śniadaniu naleśniki nie cieszyły się zbyt dużym powodzeniem, dlatego ich spora ilość znajdowała się dalej na płaskim naczyniu.

-A o tym, że Maciek udaje, że mnie nie lubi, a tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie.- skłamałam, patrząc cię na Kota spod przymrużonych powiek, by ten jakkolwiek potwierdził to co mówię. Jednak to wredne kocisko zawsze łazi swoimi ścieżkami.

-Chciałabyś.- oznajmił bez jakikolwiek emocji i zabierając ze sobą kawę i kilka naleśników, które w międzyczasie zdążył sobie nałożyć, oddalił się do stolika.

"Masz rację, chciałabym. Chciałabym, abyś chociaż raz ze mną współpracował, a nie dodatkowo wszystko utrudniał."

-Nie przejmuj się nim. Niby to Kot, a jednak uparte to jak osioł.

Dawid miał rację, jego przyjaciel był uparty, czasem nawet za bardzo, ale postanowiłam się nie poddawać. Dlatego postanowiłam, że załatwię to inaczej. Nałożyłam sobie kilka naleśników i razem z Kubackim udałam się do stolika, przy którym siedzieli Polacy. Podczas luźnej rozmowy z Kamilem wspominałam, że mój przyjaciel jest fanem skoków i że byłabym bardzo wdzięczna za jakieś zdjęcie z autografami. Muszę przyznać, że poszło łatwiej niż myślałam. Mogłam od razu załatwić to z chłopakami, a nie płaszczyć się jak jakaś płaszczka przed Kotem. Tak więc zaraz po śniadaniu udałam się z chłopakami do pokoju Dawida, gdzie wszyscy podpisali się na jakiejś grupowej fotce. Udało mi się nawet podgadać Andreasa, by załatwił mi autografy niemieckiej drużyny co chłopak zrobił praktycznie od ręki. Dostarczając je dostałam od niego jeszcze ogromną Milkę z karmelem na gorsze chwile jak to powiedział. Norwegów złapać było bardzo ciężko, ale z opresji wybawiło mnie zamiłowanie Forfanga do soku pomarańczowego. Gdy szłam zrobić sobie czegoś ciepłego do picia, Norweg akurat pojawił się na korytarzu zmierzając w to samo miejsce co ja, dzięki czemu mieliśmy okazję chwilę porozmawiać. Do Słoweńców najłatwiej było się dostać przez Domena. No trochę wykorzystałam dzieciaka, trzeba to przyznać. Ale by mieć czyste serce obiecałam mu jedno, koleżeńskie wyjście na gorącą czekoladę. Najgorzej było ze Schlierenzauerem, żeby dostać upragnioną pocztówkę musiałam odpowiedzieć poprawnie na serię pytań. Co to za kolega, ile go znam i takie tam. Jego przesłuchanie trwało z dziesięć minut, a on sam gadał nakręcony jak katarynka. W końcu udało mi się udobruchać zazdrośnika i mogłam zaliczyć parafki Austriaków do swojej listy zdobyczy. Nie minęło pół dnia, a ja byłam w posiadaniu podpisów większości reprezentacji. Znalazłszy w swoich rzeczach jakąś białą kopertę wrzuciłam do nich podpisane kartki wraz z krótkim liścikiem i zaszłam na dół.

-Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc?- zapytała kobieta niewiele starsza ode mnie. Ubrana była w białą koszulę i średniej długości grafitową spódnicę, która wręcz podkreślała jej szczupłe, długie nogi.

-Dzień dobry. Czy mogłaby pani komuś, coś ode mnie przekazać?- zapytałam dość niepewnie, przestępując z nogi na nogę

-Ależ oczywiście, jeśli tylko jest gościem naszego hotelu…

-Właściwie to dla pracownika.- wytłumaczyłam. Na twarzy kobiety pojawiło się zaskoczenie, które szybko zastąpiła ciekawość.- Chciałabym poprosić, aby przekazała to pani Tobiasowi, pracował tu wczoraj na nocnej zmianie. 

-Umm… Jasne, własnoręcznie mu przekażę.- kobieta wzięła ode mnie małą kopertę i schowała do drewnianej szuflady, wracając do swoich wcześniejszych obowiązków.

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz