"Not everything is immediately obvious"

117 7 0
                                    

Około godziny czternastej wraz z ekipą udaliśmy się na skocznię. Nie miałam pojęcia czy Gregor ma zamiar pojawić się na konkursie czy raczej zostanie w hotelu. Wyciągnęłam właśnie akredytację spod kurtki, pokazując ją barczystemu facetowi w czarnej kurtce z napisem "ochrona" i bez problemu przeszłam przez kontrolę. Muszę przyznać, że organizatorzy naprawdę pilnowali bezpieczeństwa. Na całym obiekcie panował taki system kontroli, jakby chcieli zapobiec czemuś na miarę ataku terrorystycznego. Brakowało jedynie bramek wykrywających metal. W chwilach takich jak ta cieszyłam się, że byłam kobietą. Ja jako przedstawicielka płci pięknej, jedynie zostałam poproszona o pokazanie zawartości torby, za to moi koledzy musieli się zmierzyć z dokładną rewizją osobistą. Kiedy wszystkim udało się przejść przez jeden z elementów tutejszego systemu bezpieczeństwa udaliśmy się do pomieszczenia prasowego.

***

Stałam w okolicy wioski skoczków rozmawiając z Malwiną i Tomkiem, a niedaleko nas bawiła się Maja, próbując ulepić bałwana. W pewnym momencie poczułam jak ktoś niespodziewanie zakrywa mi oczy. Bardzo chciałam żeby tym ktosiem był Gregor, jednak niestety los nie był taki łaskawy. Dobrze znałam te kościste palce i mocny zapach drogich, męskich perfum. Udawało mi się unikać go przez kilka ostatnich dni, starałam się nie bywać w towarzystwie Niemców, z którymi niestety moi koledzy z pracy mieli bardzo dobry kontakt. Niemiec pewnie widząc mnie w towarzystwie nieznajomych dla niego ludzi, postanowił się przywitać albo raczej udawać szczęśliwą parę.

-Cześć skarbie.- powiedział Andreas, ściągając swoje ręce z mojej twarzy. Objął mnie w pasie i już chciał mnie pocałować na przywitanie, ale zdołałam się jakoś wykręcić i jedynie złożył krótki pocałunek na moim policzku. Widziałam jak mój brat podejrzliwie przygląda się całej sytuacji.- My się chyba nie znamy.- stwierdził spoglądając na moich towarzyszy.

-Tomasz, brat Alicji.- odparła starsza latorośl Bondyrów, ściskając rękę Niemca.- A to moja żona, Malwina.

Pierwsza zasada dobrego, starszego brata mówi, że jeżeli w pobliżu nie ma założyciela rodziny to rolę nadopiekuńczego tatusia przejmuje jego syn. Tak więc gdybym nie znała swojego braciszka to z pewnością mogłabym pomyśleć, że próbuje przestraszyć Wellingera. Jeśli jednak jakiemuś mojemu koledze przedstawia się pełnym imieniem to oznaczało tylko jedno. Nowy znajomy nie przypadł mu do gustu i zaraz zacznie się bawić w mojego ochroniarza.

-Nie wiedziałem, że masz brata.- oznajmił zmieszany Andreas. W jego zachowaniu dało się zauważyć rozczarowanie, ale także... Zdenerwowanie?

-Oj nie przejmuj się. Czasem jest taka zapominalska.- odparł. Gdyby ten cyrk mnie nie dotyczył, bardzo chętnie obejrzałabym to przedstawienie, ale w tym momencie nie było mi do śmiechu, a wręcz miałam ochotę się zmyć. Mimo tego, że byłam na niego wkurzona, to bądź co bądź Andreas dalej był moim chłopakiem.- Może chciała poznać nas osobiście.

-Przyprowadziłem waszą zgubę.- powiedział nagle Gregor podchodząc do nas z Mają na rękach.- Kręciła się koło domków, więc pomyślałem, że przyprowadzę ją żeby się nie zgubiła.

-Masz córkę?- zapytał zszokowany Niemiec, robiąc się powoli blady jak ściana. Myślę, że mój brat miał teraz niezły ubaw. Starał się dogryzać Andreasowi, czego ten nawet nie był świadomy, aż tu nagle pojawia się Schlierenzauer z dzieckiem na rękach, które w dodatku jest do mnie bardzo podobne.

-To moja bratanica.- Mężczyzna pokiwał jedynie głową na znak, że rozumie, chciał się nawet przywitać z dziewczynką, ale ta przestraszona przytuliła się jeszcze bardziej do Gregora. Było mi go nawet szkoda, chciał się jedynie z nią przywitać. Chwilę później chłopak zmył się tłumacząc, że musi iść się przygotowywać do drużynówki.

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz