Epilog

206 6 0
                                    

-Masz wszystko?- zapytał Gregor dopijając swoją kawę. Następnie podszedł do wysokiego, ciemnego blatu, gdzie umiejscowiony był zlew i uprzednio myjąc starannie delikatne, białe, porcelanowe naczynie, odstawił je na suszarkę.

-Tak!- odkrzyknęłam z sypialni, męcząc się z zapięciem swojej wypchanej po brzegi torby. Po kilkunastu próbach składania i przekładania kosmetyczki oraz kilku par ubrań, które z każdym kolejnym razem wyglądały jeszcze gorzej, w końcu udało mi się dopiąć walizkę. Jednak udało mi się to dopiero, kiedy na niej usiadłam. Zabrałam swoje rzeczy i udałam się w stronę samochodu, przy którym czekał już na mnie Austriak.

- Na pewno? To, że jedziemy samochodem nie oznacza, że będziemy się wracać przed samym wjazdem na lotnisko, bo zapomniałaś jakiegoś rozświetlacza.- oznajmił prześmiewczo, przejmując ode mnie ciężki bagaż, który po chwili wylądował we wnętrzu sporego samochodowego bagażnika.- Mówię serio, Allie.

-Matko, ale ty się marudny na starość robisz. Tak jestem prawie pewna, że wszystko mam. No tak w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach.- usiadłam na miejscu pasażera, zapinając od razu pasy i w ciszy przyglądałam się jak skoczek siada za kierownicą.- Ty w ogóle wiesz czym jest rozświetlacz?

-Przecież głupi nie jestem. Czasem nas tym smarują na sesjach, żebyśmy lepiej wyglądali.

Tak jak myślałam Gregor nie miał pojęcia czym jest owy kosmetyk, ale postanowiłam tego nie komentować. Mężczyzna odpalił samochód i powoli wyjechaliśmy spod jego domu. Po uroczystym zakończeniu sezonu zimowego w Planicy, które miało charakter imprezy, której ponad połowy przebiegu nie pamiętam razem ze Schlierenzauerem postanowiliśmy, że pojadę do niego, a kilka dni później razem polecimy do Polski. Podczas tego krótkiego pobytu w Austrii odwiedziliśmy Morgensterna, którego relacje z Gregorem bardzo się poprawiły, poznałam też żonę oraz córkę byłego skoczka. Nie obyło się także bez pojawienia się u rodziców dwudziestolatka, którzy dowiadując się o mojej krótkiej wizycie zaprosili nas na rodzinny obiad, który później zamienił się na kolację. Muszę przyznać, że rodzice mężczyzny są bardzo kochani. Za moją namową zwiedziliśmy Innsbruck, a raczej ja zwiedziłam bo Schlieri, który znał to miasto na wylot wprawiał się rolę mojego przewodnika pracującego pro bono.

Z lotniska odebrał nas mój brat, który przez cały czas mojego pobytu za granicą "opiekował" się moim samochodem. Wlewał w niego paliwo, załatwił przegląd, zmienił opony, a nawet rozwalił mi tylni zderzak. Po drodze do domu moich rodziców, którzy bardzo chcieli poznać prawdopodobnie przyszłego zięcia zjadłam hot doga z pobliskiej stacji benzynowej, by choć trochę zapełnić czymś żołądek. Mój, a raczej nasz powrót i wizyta w domu moich rodziców miała być rzecz biorąc dla nich niespodzianką, ale Tomek nie umie trzymać języka za zębami i wygadał się o naszym przylocie do Polski. Mama dowiadując się o tym zagroziła mi, że jeśli nie przedstawię im tego swojego sławnego faceta, o którym gada cała ulica to mnie wydziedziczy, a całą spuściznę przejmie mój starszy brat.

Z samej podróży samochodem nie pamiętam za dużo. Byłam zmęczona i przysypiałam na tylnym siedzeniu już podczas rozmowy chłopaków o piłce nożnej. Kiedy w pewnym momencie się przebudziłam, to żarliwie o czymś dyskutowali w ojczystym języku Austriaka, więc biorąc pod uwagę, że nie rozumiałam ani słowa, postanowiłam to zignorować i wrócić do drzemki, a raczej próbowałam. Miałam ochotę skakać z radości, kiedy w końcu wjechaliśmy na podjazd naszego rodzinnego domu. Zabrałam swoją torebkę z tylnego siedzeniach i próbując pomóc chłopakom z walizkami, otworzyłam bagażnik chcąc wyciągnąć jeden z bagaży. Niestety mężczyźni szybko przyszli z odsieczą, niemal od razu zabierając mi z ręki czarną walizkę należącą do Gregora i wygonili mnie do domu. Zrezygnowana, a zarazem zmęczona podróżą postanowiłam się nie wykłócać o równouprawnienie i pozwolić im się wykazać. Dlatego zostawiłam ich samych i udałam się do domu.

Around The Corner From DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz