5.Kocham cię tatusiu

1.3K 56 23
                                    

* Charlotte's POV*

- Boże powinnam ci spuścić porządne manto - mówi Veronica, gdy widzi mnie w progu swojego pokoju hotelowego. - No wchodź, laska. - Wpuszcza mnie do środka. - Opowiadaj, gdzie cię coś porwało, a raczej ktoś. Janice zauważyła jak jakiś koleś prowadzi cię do wyjścia - zaczyna, a ja z głębokim westchnięciem opadam na kanapę. Sama siada obok mnie i patrzy na mnie podejrzliwie.

- Peter to mój znajomy. Nie znamy się długo. Spotkaliśmy się wcześniej jakieś dwa może trzy razy, a tak to rozmawialiśmy przez telefon i SMS - owaliśmy. I tak wyszło, że spotkaliśmy się w klubie i trochę pod wpływem tej całej wódki pojechaliśmy do jego mieszkania. Reszty się możesz domyśleć. Po południu wstaliśmy i przyszła matka jego córki. Trafiły się niemiłe komentarze w moją stronę, ale najgorsze było to, że nazwał mnie 'kumpelą'. Rozumiesz to?

- Zaraz to on ma dziecko? Kobieto odpuść sobie takiego. Potem się okaże, że jest żonaty. - Odrzuca włosy za prawe ramię, posyłając mi swoje poważne spojrzenie.

- Zapewniam cię, że nie ma żony. Ma tylko córkę i jest dwa lata starszy. Poza tym mała jest w porządku. - Wzruszam obojętnie ramionami.

- Wiesz moim zdaniem jak mu zależy na tobie w jakiś stopniu to będzie próbował się z tobą skontaktować i porozmawiać.

- Możliwe, ale na razie się nie dowiemy, bo moja komórka padła - tłumaczę, a ona wywraca oczami. - Wiem beznadzieja. Nie musisz mi przypominać.

- A w ogóle co tam u Joe? - pyta, a ja nagle otwieram szeroko oczy.

- No nie. Zrobiłaś to specjalnie! Jak możesz się zwać moją przyjaciółką?! - Wskazuje na nią palcem wskazującym, a ona wybucha niosącym przerażenie śmiechem.

- Jak mogłaś zapomnieć o swoim chłopaku, który studiuje na jednym z lepszych uniwerków w Stanach? - Łapie się dramatycznie za serce, a mi momentalnie robi się głupio. Z jednej strony ma rację, ale z drugiej nie widziałam się z nim prawie pół roku. Nawet nie rozmawiamy już tak często jak kiedyś ze względu na brak czasu, albo może i... chęci? 

*Shawn's POV*

  Otwieram butelkę piwa, biorę trzy talerze oraz ulubione żelki Arii i kieruję się do salonu. Córka siedzi na kocyku, bawiąc się misiami i lalkami, a Niall wybiera jakąś komedię do obejrzenia. Póki mała nie pójdzie spać nie obejrzymy czegoś straszniejszego. Nie chcę, żeby mi potem płakała w nocy. Nie mógłbym znieść tego psychicznie.

- No opowiadaj co się stało. Z tego co widziałem wczoraj to dobrze się bawiłeś. - Upija łyk piwa, a ja siadam naprzeciw niego ze swoim.

- Emma się stała. Przyszła, powiedziała swoje i Charlotte wyszła. Jeszcze miała foch o to, że nazwałem ją kumpelą. Ja już naprawdę nie ogarniam o co chodzi tym babom - fukam lekko podłamany.

- Chłopie zaprosiłeś ją do siebie. Pokazałeś się z dobrej strony, gotując kolację. Przez to zaczęła ci bardziej ufać i jeszcze się przespaliście ze sobą. Podobało ci się? - pyta, a ja kiwam potwierdzająco głową.

- Była cudowna i jest serio wspaniałą dziewczyną. Chciałem z nią porozmawiać i wyjaśnić kilka rzeczy, ale ma wyłączony telefon - tłumaczę.

- Dobra, ale zanim z nią będziesz rozmawiać zapamiętaj kilka tych rzeczy: nie nazywaj jej kumpelą, nie kłóć się z nią, znajomość zaczyna się od małych kroczków i zaufaj jej. Potem dopiero zacznij coś więcej, a nie tak od razu - radzi, a ja jedynie przytakuje.

- Chciałbym ją jakoś przeprosić. Głupio mi trochę z powodu tej sytuacji. Nie chciałem, żeby tak wyszło. W klubie zdarzyło się to tak po prostu.

My Daddy ShawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz