24. Jesteś oszustem!

751 44 15
                                    

- Ale jak to ona jest w ciąży? - Przeciągam dłonią po moich lokowanych włosach, spoglądając ze zmartwieniem na Shawna. On natomiast marszczy brwi w zdezorientowaniu.

- Sami dowiedzieliśmy się dwie godziny temu, Charlotte. Jak wrócisz do Toronto to musimy pomyśleć co zrobimy w takiej sprawie. Sama nie mam do tego głowy, a wasz ojciec jest wściekły - tłumaczy, a ja wzdycham ciężko.

- Jak wrócę to z nią porozmawiam. Nie stresujcie jej skoro sytuacja jest, aż tak ciężka. Proszę cię, mamo. - W jej głosie słyszę wyraźne zdenerwowanie, jednak przyznaje mi rację. - Jak coś to dzwońcie. Będę pod telefonem. Ucałuj Brooke ode mnie. Pa - żegnam się, a następnie rozłączam. Rzucam komórkę na sofę i odwracam się ku Shawnowi.

- Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej. Jesteś strasznie blada - zwraca mi uwagę. Podchodzi do mnie i obejmuje w talii. - Co jest? Martwię się kochanie. - Jego oczy kryją za swoimi brązowymi zasłonami ból i zmęczenie. Gdzie podział się mój wiecznie uśmiechnięty Shawn?

- Moja siostra jest w ciąży. Jest zagrożona i obecnie leży w szpitalu. Teraz przynajmniej już wiem czemu dzwoniła do mnie taka roztrzęsiona - mówię i mam ochotę przetrzeć twarz, jednak nie robię tego ze względu na makijaż.

- Chcesz wracać do Toronto? Mogę załatwić ci lot na rano - proponuje, obejmując mnie przy tym opiekuńczo.

- Nie spokojnie. Mam teraz swoje wakacje z chłopakiem i nie chcę z tego rezygnować. Nic się nie stanie jak przylecę kilka dni później. Są też rodzice i powinni jej pomóc z chociażby czystej życzliwości. Teraz my idziemy się pobawić i napić.

*Shawn's POV*

  Nie powiem, ale trochę dziwi mnie zachowanie Lottie. Myślałem, że prędzej wróci do Toronto, niż tu zostanie. Jednak tutaj taka niespodzianka. Nie ukrywam, ale się cieszę. Należy się jej trochę rozrywki. Z drugiej strony jestem świadom tego, że się martwi o swoją siostrę. Boże Brooke ma około szesnastu lat, a jest w ciąży. Nawet ja nie wiem jak mam na to zareagować. Brak mi słów po prostu.

  Idziemy w stronę głównej części domu, a konkretnie ogromnego salonu. Już z odległości kilkunastu metrów mogę usłyszeć niosącą się muzykę i zapach dobrego meksykańskiego żarcia. Oj Niall ma zdecydowanie dobry gust i urządza jedne z najlepszych domówek na jakichkolwiek kiedyś miałem okazję bywać. Nawet na jednej z nich poznałem mojego idola. Mam tu oczywiście na myśli Eda Sheerana. Uwielbiam jego piosenki i całą twórczość. Nikt inny jak on nie potrafi pisać takich świetnych tekstów o miłości. Nawet mogę zdradzić, że kilkoma z nich się inspirowałem, dzięki czemu powstał mój drugi album - Illuminate. 

- O cześć wam, w końcu jesteście! - Niall wyłania się z tłumu i prowadzi nas do baru, gdzie barman pokazuje swoje popisy. Uśmiecha się szeroko do mojej Charlotte, gdy podaje jej kieliszek czerwonego wina. Ta mu dziękuję, odwzajemniając gest. Obejmuję nóżkę kieliszka i niemal go wypuszcza, gdy podchodzi do nas Lewis Capaldi. No nie mów, że w nim też się buja, bo zrobię się zazdrosny.

- Charlotte to Lewis mój szkocki przyjaciel, a to Charlotte moja nowa koleżanka. - Dziewczyna podaje mu drżącą dłoń, a niski mężczyzna ją ściska na przywitanie, uważając na kieliszek. Widzę, że pomimo tego telefonu wcześniej jest zadowolona.

- Wyglądasz pięknie! - mówi jej Niall, a jego przyjaciel potakuje. Mam wrażenie jakbym nie był tu potrzebny.

- Właśnie Ed cię szukał, Shawn. Usłyszał, że jesteś. Siedzi w salonie i gra w bilarda z Seleną i Jamesem. - Przyjaciel zwraca mi uwagę.

- Idziesz ze mną kochanie? - pytam, jednak przeczy.

- Wolę się najpierw napić. - Całuje mój policzek, uśmiechając się przy tym szeroko. Jest taka urocza. Czuję jak moje serce galopuje na jej gest.

My Daddy ShawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz