15. Koniec

891 38 51
                                    

- Dla mnie to trudna sprawa i też nie każdy się chwali stratą pracy. Aktualnie szukam, jednak nie ma nic co by mnie zainteresowało - tłumaczę, a on odwraca się do mnie.

- Jak chcesz to mogę ci pomóc. Może akurat coś się dla ciebie znajdzie. Wiesz, że mam znajomości. - Wzrusza obojętnie ramionami.

- Domyślałam się tego Shawn, ale też chciałabym zrobić coś sama, a nie liczyć na pomoc innych.

- Ale ty jesteś uparta. - Łaskocze mnie przez co opadam na plecy, a on momentalnie ląduje obok mnie. Instynktownie zarzucam nogę przez jego pas.

- Lubię taka być - śmieję się na co on kręci głową z politowaniem. - Dobra, a teraz ty się spowiadaj. Chcę wiedzieć wszystko i dlaczego do Londynu. - Opieram podbródek o klatkę piersiową. Jest mi trochę smutno, że wyjeżdża, ale nasza rozłąka chyba nie potrwa długo.

- Głównie chodzi o spotkanie z jednym z artystów i nagrania jednego utworu razem. Nie będzie mnie około tydzień. Uwierz mi, że wolałbym zostać z tobą niż lecieć na drugi koniec. - Czuję jak się uśmiecha, trąca nosem moje ucho, a niespodziewany dreszcz znajduję drogę wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Wierzę ci Shawn - szepczę cicho, delikatnym głosem.

  W końcu po dziesięciu minutach mężczyzna postanawia wracać do domu. Podnoszę się, zabieram swoje rzeczy i idę się pożegnać z jego rodziną. Aria już zasnęła, więc rusza by zanieść ją do samochodu.

- Jak będziesz mieć ochotę to przyjeżdżaj z Shawnem kiedy tylko chcesz - oferuje mi pani Mendes. Jej uśmiech jest tak szeroki i tak szczery, że robi mi się ciepło na sercu.

- Miło było cię poznać Charlotte. Mam nadzieję, że zobaczymy się w Miami. - Śmieje się pan Mendes, ściskając na pożegnanie.

- Masz być. Koniec. Kropka. - Aaliyah mnie atakuje z drugiej strony na co chichoczę.

- Porozmawiam z Shawnem i on da państwu znać. Postaram się być. - Uśmiecham się szczerze co odwzajemniają.

- Dziękuję, że wpadliście! - Machają nam, gdy odjeżdżamy spod ich domu. Teraz nie wiem co mam myśleć. Jego rodzina jest tak kochana, pomocna i opiekuńcza, że zaczyna mnie dopadać żal do moich rodziców. Nigdy nie stworzyli mi takiej rodziny na jaką oczekiwałam. Jednak też nie mam co porównywać skoro każdy jest inny i ma różne podejście do takich spraw.

- Dziękuję, że mnie zabrałeś. Brakowało mi takiej atmosfery. Poczułam się rozluźniona i spokojna jak nigdy - mówię, a chłopak się uśmiecha.

- Czyli jednak to nie był taki zły pomysł, jak wcześniej uznałaś? - Unosi prawą brew, a ja wywracam oczami.

- Nie, nie był - burczę.

- I widzisz? Po co tak panikować. - Śmieje się, a ja trzepię go żartobliwie w ramię. - Dobra już przestań, jeżeli nie chcesz spowodować wypadku - zwraca uwagę, a ja opadałam na wygodne siedzenie, obite czarną skórą.

  Przez szyby dostrzegam jarzące się lampy, które jako jedyne oświetlają budynki i drogę. Na niebie dostrzegam mapę gwiazd pomimo, że zbliżamy się do miasta. W centrum zazwyczaj nie widać nieba, bo jest duże stężenie smogu. Jednak pomimo wszystko dostrzegam CN tower, która błyska jasnym światłem.

- Byłaś tam kiedyś? - pyta się chłopak. Ścisza radio, spoglądając w ten sam punkt co ja.

- Niestety nie miałam okazji. Może kiedyś się uda. - Posyłam mu lekki uśmiech, podgłaśniając muzykę. Zaczynam się kiwać na boki słysząc pierwsze nuty 'Sugar' Maroon 5. Uwielbiam tą piosenkę, zespół niekoniecznie, jednak Adam ma wielki talent do śpiewania i pisania dobrych kawałków.

My Daddy ShawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz