11. Normalny dzień

487 16 0
                                    

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
ASIA POW. Kolejny dzień przywitał nas dość wcześnie, bo już o 4. Mianowicie Pawcio obudził się z płaczem i za chiny ludowe nie mogliśmy go uspokoić! Smoczek, słonik, przebranie, jedzenie, kołysanka, bajka, nic! Kolki też raczej nie miał, bo jest na takie akcje za duży, ale... Naprawdę nas to zmartwiło... Po chyba godzinie wspólnej "walki" wysłałam Szymka do łóżka, aby pospał jeszcze, bo na 10 ma służbę, a ja zajęłam się ziuzaniem małego w salonie. Nawet "kulanie" w wózku na balkonie nie działało! A dwór i wózek to gwarantowana że zaśnie! Naprawdę nie wiem co dzisiaj "ugryzło" mojego synka...
Po chwili, bezradna wróciłam do domu, aby nie robić większej "rozróby" sąsiadom i spróbować uspokoić małego w mieszkaniu. Zostawiłam wózek tam gdzie zwykle i wyjęłam małego z niego, biorąc go na ręce i przytulając rozgrzanego synka do piersi. W takiej właśnie pozycji zaczęłam monotonnie chodzić wzdłuż i wszerz kanapy, ziuziając go. Niewiele później rozległ się znajomy budzik, a następne minuty później i Szymek wyszedł z sypialni. Ledwo jednak nas zobaczył, posmutniał.
-Nadal płacze?!- spytał smutny, mimo iż cały czas było to słychać. Westchnęłam tylko z równie smutną miną, nie przestając go bujać.
-Może daj mi go i spróbuj się przespać?!- zaproponował, siadając na kanapie i mnie na nią ciągnąc.
-Nie Szymek. Szykuj się na służbę, a małego zostaw mnie!- uspokoiłam męża zdecydowana.
-Skoro tak mówisz...- zgodził się niepewnie, pocałowaliśmy się czule, Szymek cmoknął Pawcia w czoło i wstał, po czym ruszył do łazienki, a ja również wstałam z kanapy i ponowiłam swój "spacer" po mieszkaniu, z małym na rękach. Naprawdę martwił mnie ten jego płacz...
Nie minęło jednak 5 minut, gdy wyjrzał z niej i zlustrował mnie spojrzeniem.
-Może zadzwonię do mamy i wezmę to wolne?!- ponownie zaproponował -Na pewno zrozumie, gdy usłyszy że chodzi o Pawcia...
-Nie Szymek, naprawdę kochanie- zaprzeczyłam, dodając do tego pasujące kręcenie głową -Dam sobie radę, spokojnie- posłałam mu szczery, choć mały uśmiech.
-Ok- odpuścił i wrócił do szykowania się. I właśnie na tym minęły kolejne minuty naszego poranka. Potem Szymek zjadł śniadanie, spakował sobie też do pracy, sprawdził czy wszystko ma, po czym z wielkim ociąganiem wyszedł, zostawiając mnie i małego samych. Zamknęłam za nim drzwi, po czym skupiłam się w 100% na płaczącym synku. Przez kolejną godzinę ziuziałam go i próbowałam zrobić absolutnie WSZYSTKO co normalnie działało i go uspokajało, z wiadomym, nijakim skutkiem. W którymś momencie, nie wiem jak to się stało, ale padłam na kanapę i pod wpływem monotonności wykonywanej przeze mnie czynności, czyli na tamten moment, bujania płaczącego synka w wózku, ZASNĘŁAM. A razem ze mną zasnął i Pawcio, wymęczony tym wielogodzinnym płaczem. Sama nie wiem ile spałam, ale wystarczająco, aby załapać nową energię na dalszy dzień.
Krótko po mnie, gdy byłam w trakcie pichcenia obiadu, obudził się Pawełek, znów płacząc, a ja nareszcie zrozumiałam! Małemu wybijają się zęby! To dlatego!
Od razu, według tej hipotezy, zadziałałam starymi sposobami, podsuniętymi mi kiedyś przez Renatę, czy Emilkę i Alę i UDAŁO SIĘ! Pawełek przestał płakać! Z ulgą i radością wzięłam małego na ręce, wytarłam mu policzki z łez, przytuliłam i pocałowałam w główkę.
-Moja biedna Panda... Już nie boli, już nie...- chwilę tak go tuliłam, po czym włożyłam do łóżeczka-kojca w salonie, gdzie miał zabawki, ucałowałam w główkę i wróciłam do gotowania posiłku, z czym uwinęłam się nad wyraz szybko. W trakcie tej czynności jednak, wykonałam jeszcze jedną rzecz. Mianowicie napisałam do Szymona:
Do Szymek ❤️😘: Sytuacja z małym w miarę opanowana. Po prostu wychodzą mu zęby i przez to cierpi... Mimo wszystko się nie martw i widzimy się po pracy w domu! KC ❤️

Wtedy zajęłam się synkiem. Wspólnie zjedliśmy, a potem małego znów zaczęły boleć dziąsełka, więc znów miał męczący napad płaczu, ale tym razem nie byłam wobec tego bezradna, czy bezsilna. Teraz już doskonale wiedziałam co mam zrobić aby pomóc mojemu małemu królewiczowi... A zaraz potem spróbowałam go uśpić. Po tym jak Pawcio nie spał pół nocy, jak nikt potrzebował nadrobić "zgubione" godziny...
A gdy w końcu zasnął, bez bólu i płaczu, mogłam odetchnąć i zająć się codziennymi obowiązkami, takimi jak pranie, czy zmywarka... Kolejny raz zauważyłam, że czas płynie nieubłaganie, gdyż zanim się zorientowałam, Szymek już był z powrotem w domu...
-Cześć Skarbie- powiedział, obejmując mnie od tyłu, akurat wtedy, gdy zamknęłam drzwi balkonowe, po powieszeniu prania.
-Cześć- mimowolnie się uśmiechnęłam, czując jak czule całuje moją szyję. Odwróciłam się w jego ramionach dość niechętnie, gdyż ta pieszczota bardzo rozluźniała spięte mięśnie mojego karku, ale odpuściłam. Pocałowaliśmy się słodko i czule, po czym po prostu spojrzeliśmy sobie  bez słowa w oczy.
-Jak mały?!- spytał, a ja w jego oczach ujrzałam czystą rozterkę i troskę -Cały dzień myślałem o was...- przyznał szczerze.
-Oj Kochanie...- jęknęłam, biorąc jego twarz w dłonie -Przecież ci pisałam że jest już ok... Że to tylko ząbki mu wychodzą...- naprawdę mnie rozczulił swoją troską w stosunku do naszego synka.
-Wiem...- przyznał z westchnieniem i dodał -Ale i tak cały dzień nie mogłem przestać myśleć, że powinienem był z wami dzisiaj zostać i ci jakoś pomóc...- odpowiedział na to.
-Poradziłam sobie pięknie sama, ale dziękuję za troskę!- swoim "odważnym" komentarzem sprawiłam że się uśmiechnął -A teraz się uspokój, nie martw tyle i przytul!- odpowiedziałam i wtuliłam się w męża, czując jak on przytula mnie do siebie.
Staliśmy tak chwilę, po czym usiedliśmy na kanapie i pogrążyliśmy się w luźnej rozmowie, między innymi wspominając niektóre wydarzenia z naszego wspólnego życia... Oczywiście cały czas pilnowaliśmy nianię, czy czasem Pawcio się nie obudził...
-A pamiętasz reakcję twojego taty, gdy mu powiedzieliśmy o zaręczynach i ciąży?!- przypomniał mi rozbawiony Szymek. Automatycznie zaczęłam się śmiać.
-Oj tak! Tego jego szoku nie da się zapomnieć!- potwierdziłam i oboje wróciliśmy myślami do tamtego dnia...

Joanna & Szymon ZielińscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz