2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
ASIA POW. Ostatnie tygodnie minęły nam na przygotowaniach do porodu. Tak jak z Pandą mieliśmy w miarę luz, tak teraz jest tego 2 RAZY WIĘCEJ! Podwójne śpioszki, śliniaczki, skarpetki, buciki, sukienki, koszulki, bodziaki, kurteczki, szaliki, czapeczki, kocyki, rożki, butelki, smoczki.... Nic tylko zwariować! Z kurierem to my się już znamy na ty, tyle tych paczek do nas przychodzi! Wręcz w nich TONIEMY...! A fakt też jest że przychodzą nie tylko do nas do domu, ale też do rodziców, czy na komendę! Naprawdę, STRASZNIE dużo pieniędzy na to wszystko poszło, ale nie żałujemy! W końcu tu chodzi o nasze córki!? Dodatkowo, po "reaserchu" z poprzedniej ciąży, teraz już w większości bazujemy na niezbyt drogich, ale pięknych, dobrej jakości i POLSKICH markach! Wspomniałam w tym szale o krzesełkach, bujakach i wózku, a przede wszystkim ZABAWKACH..?! Ich też jest OD GROMA! Na całe szczęście pokój mamy już gotowy, bo inaczej nie byłoby gdzie tego wszystkiego trzymać! Oczywiście małe na początku, przez pierwsze miesiące będą spać z nami w sypialni (chwała bogu że mamy dużą!), ale potem już będą spać u siebie, jak Pawcio!Ostatnie dni często spędzam u Zuzki w mieszkaniu, albo ona u nas w domu. A to dlaczego? Gdyż niedługo zbliża jej się termin i Wojtek poprosił mnie, abym jej pilnowała! Nie to że narzekam, uwielbiam tą blondwłosą wariatkę, ale dwie narzekające ciężarne, to może być czasami bomba atomowa...?! Dla przykładu, niedawno, oglądałyśmy komedię leżąc u mnie w salonie. Zuzka jadła ogórki kiszone z dżemem, a ja kanapki z tuńczykiem i nutellą. Podejrzewam, że gdyby nie ciąża, to byśmy w ogóle tego nie tknęły, ale cóż zrobisz?! No więc, oglądałyśmy tą komedię... Ja przez 3/4 filmu się śmiałam, a Kowal dla odmiany ryczała jak bóbr! Ale jak ja zaczynałam przez nią płakać, to ona dostawała głupawki!
Jak to później opowiedziałyśmy chłopakom, to konkluzja była jedna "Jesteście zdrowo kopnięte...!", łagodnie mówiąc...Dzisiaj też siedzimy u niej i spędzamy razem czas... Aktualnie oglądamy razem z Pandą "Kubusia Puchatka". Pamiętam tą bajkę jeszcze z dzieciństwa, więc niektóre momenty nieźle mnie wzruszyły mimo że to tylko bajka...
Jesteśmy już po obiedzie, a mały też już wstał z drzemki, więc idealna pora na bajki! Zuza półleży na jednym krańcu kanapy, a ja z wtulonym we mnie Pawciem na drugim. Mały nadal jest taki ciepły od snu i jeszcze trochę rozespany, więc tuli się do mnie najmocniej jak tylko może, a ja przytulam go do siebie i głaszczę po spoconych włoskach, które mu się uroczo kręcą.
-Asia...?!- zagadnęła mnie naraz Zuzka.
-No?- odpowiedziałam, po czym cmoknęłam małego we włoski.
-Która godzina?- spytała ciekawa.
-Około 15, a co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nic... Tak pytam, bo gdzieś zapodziałam zarówno zegarek, jak i telefon...- odpowiedziała mi, uśmiechając się niewinnie i masując się po bardzo wydatnym już brzuchu.
-Oj Zuzka...- prychnęłam śmiechem, kręcąc głową w rozbawieniu.
-No co?!- oburzyła się z iskierką rozbawienia w oczach.
-Jesteś niemożliwa!- odpowiedziałam jej szczerze.
-Cóż, już mnie taką masz!- zaśmiała się, po czym zgięła w pół -Ał...- jęknęła z bólu.
-Zuzka, ok?- od razu na nią spojrzałam zmartwiona i przestałam się śmiać.
-Tak... To tylko skurcz... Zaraz przejdzie....- odpowiedziała, będąc bardzo w bólu. Widziałam to w jej oczach....
-Wiem co ci pomoże...!- wpadłam na pomysł i spojrzałam na synka -Poczekaj tu na mnie, dobrze?! I pilnuj cioci!- zostawiłam go i wręcz poleciałam do kuchni, naparzyć Kowal rumianku. Mi pomógł, gdy u rodziców złapał mnie skurcz parę tygodni temu... W kuchni działam jakby ktoś mnie gonił i z prędkością której nie powstydziłyby się najlepszy maratończyk zaparzyłam blondynce rzeczonych ziółek. Oczywiście zrobiłam to tak, aby mogła od razu wypić, bo inaczej to by nie miało sensu...
-Masz i pij... Mi pomaga jak mam silne skurcze...- kucnęłam przed zgiętą w pół Kowal i podałam jej kubek.
-Dzięki- wzięła go drżącą ręką, po czym przystawiła do ust.
Jednakże z chwili na chwilę było tylko gorzej... Skurcze które męczyły Zuzkę były coraz częstsze i mocniejsze, a do mnie dotarło... Moja przyjaciółka zaczęła rodzić!
-Musimy cię zawieźć do szpitala! Ty rodzisz Zuzka!- uświadomiłam jej gwałtownie. Sytuacja była naprawdę napięta...
-To tak boli!!- blondynka wręcz płakała, i gdyby tylko skurcz nie trzymałby jej w jednym miejscu to pewnie by się zwijała na tej kanapie z bólu.
-Cio się dzeje?- spytał mnie zmartwiony Pawcio, przytulając się do mnie.
-Musimy pomóc cioci Zuzi, wiesz..? Bo ciocia też ma dzidzię w brzuszku...- wyjaśniłam mu, po czym wzięłam sprawy w swoje ręce i zaczęłam działać. Pawcia zostawiłam z Zuzą i bardzo szybko wszystko spakowałam.
-Chodź kochana, zawiozę cię do szpitala...- powiedziałam jej i po tym jak się ubrałyśmy, sprowadziłam ją na dół, do samochodu, a następnie wróciłam po grzecznie czekającego Pawcia. Mały doskonale rozumiał że teraz nie ma czasu na żarty czy zabawę...
Wróciłam z nim do auta, a gdy byliśmy już wszyscy w środku, odpaliłam z piskiem opon i odjechałam w stronę szpitala. Liczył się czas, a nerwy nie pomagały, gdyż sięgały zenitu... Zuza miała co po chwilę kolejne skurcze, oddychała bardzo szybko i urywanie, a ja jedyne co mogłam zrobić to ją wspierać i zawieźć do tego cholernego szpitala!
-Nie martw się! Wszystko będzie dobrze!- uspokajałam ją, skupiając się na prowadzeniu.
-To boli...!!- krzyknęła przez łzy.
-Wiem Zuzia, wiem! Ale musisz być silna dla małej!- przekonywałam ją. Zanim się obejrzałam, byłyśmy już w szpitalu, gdzie wręcz wpadłyśmy. Na SORze zajęły się nią Hania z Blanką i widząc powagę zaistniałej sytuacji, od razu zabrały ją na porodówkę, a ja zadzwoniłam do Taty, czy by nie przyjechał po Pawcia. W końcu szpital to nie miejsce dla małych dzieci...!? Na całe szczęście akurat był w pobliżu i zgodził się zabrać go do nich do domu... Nie czekaliśmy długo...
-Pojedziesz do dziadka teraz, dobrze Pando?! Ja muszę na razie zostać z ciocią Zuzą, ale później obierzemy cię z tatą...- zwróciłam się do synka.
-Dobze mamo...- odpowiedział i się przytulił. Mój kochany... Wtedy usiadłam z nim na kolanach na jednym z plastikowych krzesełek i przytuliłam do siebie.
-Tocham cie...- wyszeptał w pewnym momencie mały.
-Ja ciebie też kochanie! Najmocniej na świecie!- odpowiedziałam i pocałowałam go we włoski, czując jak się uśmiecha.
CZYTASZ
Joanna & Szymon Zielińscy
Romance"Dotąd dwoje, choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno, choć nadal dwoje" ❤️ Sequel do "Asia i Szymon // patrol 007". W tej historii ujrzymy nasz ulubiony patrol siódmy w zupełnie nowej... MAŁŻEŃSKIEJ odsłonie... Jesteście ciekawi co tym razem im się prz...