15. Decyzja

373 12 3
                                    

W poprzednim rozdziale:
Zdecydowałam...
CD.

...że chcę wrócić. Propozycja Renaty mnie przekonała. 'A poza tym, Pawełek ma już prawie 1.5 roku! Chyba czas najwyższy wrócić...'- Z tą myślą usiadłam na kanapie z telefonem w ręku i wykręciłam numer Renaty. Odebrała po 4 sygnałach:
(A- Asia, R- Renata)
A: Cześć Mamo... Podjęłam decyzję...- powiedziałam z uśmiechem.
R: Naprawdę?!- wyraźnie się ucieszyła -Co zdecydowałaś?- spytała, szczerze ciekawa.
A: Zdecydowałam że nie ma sensu dłużej czekać, Pawełek ma prawie 1.5 roku, to najwyższy czas na powrót...
R: Bardzo się cieszę kochanie. A kiedy chcesz wrócić?- pytała dalej.
A: Może... Jak najszybciej?!- zaproponowałam niepewnie -W końcu mogę się w każdej chwili rozmyślić...
R: W takim razie, co powiesz na jutro?! Początek nowego tygodnia, to idealna pora... Zmiana na 10...
A: Jestem za. O której mam podrzucić do was Pawełka?!
R: Około 9 wystarczy- odpowiedziała po krótkim namyśle.
A: No to jesteśmy umówione-podsumowałam z uśmiechem.
R: Jesteśmy- potwierdziła i dodała -Asia?!
A: Hm?!
R: Podjęłaś dobrą decyzję...- uspokoiła mnie, wyraźnie zadowolona.
A: Wiem mamo...- odparłam naprawdę szczęśliwa. Renia miała absolutną rację. Powinnam już dawno wrócić... A niepewności i ten cały strach były nieuzasadnione...
Potem jeszcze pogadałyśmy jakiś czas o wszystkim i o niczym, a następnie życzyłyśmy sobie miłego popołudnia i wieczoru i się rozłączyłyśmy. Właśnie wtedy, tuż obok mnie klapnął na kanapę Szymek i objął mnie ramieniem. Nic nie mówiliśmy przez parę minut.
-Zgodziłam się- spojrzałam na niego -Jutro idziemy razem do pracy...- wyznałam mu, zatapiając się w jego czekoladowych tęczówkach. Jak zwykle wręcz mnie pochłaniały...
-To super Skarbie!- odpowiedział bardzo szczęśliwy i pocałował mnie czule. Wręcz automatycznie oddałam ten pocałunek i objęłam jego policzek ręką, uśmiechając się szczerze. Takiego zapewnienia potrzebowałam... Że popiera moją dobrą decyzję i mnie bezgranicznie wspiera... Po chwili się od siebie odsunęliśmy i patrząc sobie w oczy, zetknęliśmy nasze czoła. Daliśmy sobie chwilę na wyrównanie oddechu i szerokie uśmiechy. Przez cały ten czas nie ruszyłam dłoni z jego policzka, głaszcząc go leciutko kciukiem.
-Mały spędzi cały dzień z Michałem, będzie zadowolony...- dodałam, zwyczajnie się do niego przytulając.
-Oj, będzie wręcz przeszczęśliwy! Oboje będą, mogę cię o tym zapewnić z czystym sumieniem!- poparł pomysł, po czym oboje zaczęliśmy się szczerze śmiać, znów spoglądając na siebie.
-Apropo małego... Gdzie masz naszą Pandę?!- spytałam męża, gdy już się uspokoiliśmy, po dobrej chwili śmiania bez ustanku..
-W łóżeczku. Zasnął chwilę temu- odparł na to, nadal uśmiechając się do mnie szczerze.
-No tak! W końcu zaraz 19!- zgodziłam się, przelotnie kontrolując godzinę na zegarku. To była jego pora...
-Widzisz jak ten czas zleciał?- odpowiedział na to, przytulił mnie tak, że mogłam oprzeć głowę o jego ramię i pocałował mnie w głowę.
-Nieubłaganie, to jest fakt!- zgodziłam się z nim z uśmiechem. Potem siedzieliśmy dłuższą chwilę w zupełnej ciszy, praktycznie bez ruchu. Tylko ja się wtulałam w Szymka, obejmując go obiema rękami w pasie, a on obejmował mnie ramieniem w plecach i głaskał jednostajnie po dalszym ramieniu. Po prostu siedzieliśmy, nie mówiąc nic i głęboko o czymś myśląc, nie skupiając się za bardzo w jaką stronę popłynął nasz wzrok. Patrzyliśmy po prostu przed siebie, na niczym konkretnym nie zawieszając spojrzenia. To była nasza taka "chwila samotności i bliskości w jednym", jeśli rozumiecie o co mi chodzi...
-Dobra. Wiesz że mógłbym z tobą tak siedzieć wiecznie, ale musimy wstać i zjeść kolację...- na ziemię przywrócił mnie Szymek, odrobinę zmieniając pozycję i na mnie patrząc.
-Musimy?!- zrobiłam minę zbitego pieska -Mi tu tak wygodnie...
-Chodź księżniczko! Trzeba zjeść!- nalegał -A po kolacji jeszcze sobie tu posiedzimy...- wstał, "opuszczając" mnie na kanapie i wyciągnął w moją stronę dłonie, jakby chciał pomóc mi wstać.
-No dalej!- ponaglił z czułym uśmiechem. Z jękiem niezadowolenia podałam mu dłonie i pozwoliłam się podnieść na nogi.
-Chodź, zobaczymy co mamy w kuchni- zgodziłam się i udaliśmy się do właśnie tamtego pomieszczenia, cały czas trzymając się za ręce. Oczywiście wzięliśmy ze sobą nianię, w razie jakby Pawełek się obudził. Przeryliśmy chyba wszystkie możliwe szafki w poszukiwaniu jakiś pomysłów i finalnie padło na zapiekankę z warzywami. Dość szybko ją wykonaliśmy i zanim się obejrzeliśmy, już wylądowała w piekarniku.
-To teraz czekamy aż się upiecze!- skomentowałam, a Szymek praktycznie od razu mnie objął w tali i przysunął do siebie. Automatycznie objęłam go rękoma za szyję, patrząc mu w oczy.
-Uwielbiam cię...- powiedział bardzo poważnie, wywołując u mnie szczery uśmiech.
-A ja cię kocham- odpowiedziałam równie szczerze i się pocałowaliśmy. Daliśmy sobie chwilę na czułości, a potem pogrążyliśmy się w szczerej rozmowie, między innymi o pracy. Zanim się obejrzeliśmy zapiekanka była gotowa do zjedzenia. Szymek wyjął ją z piekarnika i daliśmy jej chwilę na ostygnięcie, a potem podzieliliśmy między siebie i kontynuując rozmowę zjedliśmy, stykając się kostkami pod stołem. Nam obojgu uśmiechy nie schodziły z twarzy, tacy byliśmy szczęśliwi że mamy siebie nawzajem.
Po kolacji posprzątaliśmy wszystko i w miarę ogarnęliśmy wykonany przy gotowaniu bajzel, a następnie wróciliśmy do salonu i położyliśmy się na kanapie, aby pooglądać jakiś film. Akurat znaleźliśmy jakiś znośny na Netflixie i się w niego zagłębiliśmy, co jakiś czas sącząc herbatę, którą zaparzyliśmy sobie do kolacji...
Minuty mijały jak szalone i z każdą chwilą robiło się coraz później, a co za tym idzie byliśmy coraz bardziej zmęczeni. Gdy ziewnęłam po raz kolejny, chyba 5 w ciągu niecałych 10 minut, Szymek podjął decyzję:
-Chodź Kochanie! Idziemy spać!- spojrzał na mnie.
-Ale mi tu się dobrze leży! Poza tym nie chce mi się spać!- zaprotestowałam.
-Asia....- westchnął ciężko -Dalej księżniczko! Bierzemy prysznice i idziemy spać! Jutro wielki dzień!- próbował na mnie wymóc.
-No dobra!- wywróciłam oczami i dałam mu podnieść mnie z kanapy. Pierwsza zajęłam łazienkę ja. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i wskoczyłam pod prysznic, który super rozluźnił moje mięśnie i sprawił że naprawdę zrobiłam się śpiąca. Tak bardzo, że aż miałam wrażenie iż zasnę pod nim na stojąco!
Aby tego uniknąć szybko wyszłam, wysuszyłam ciało ręcznikiem i wskoczyłam w piżamę, którą przyniósł mi w tym czasie z sypialni Szymek. Już ubrana stanęłam przed lustrem, zmyłam z siebie makijaż dnia dzisiejszego, czyli niezbędne minimum, umyłam zęby i rozczesałam włosy, po czym ponownie je spięłam w rozwalającego się koka. Na koniec przejrzałam się jeszcze raz w lustrze, po czym, zadowolona z "efektu" opuściłam łazienkę. Na Szymona wpadłam praktycznie pod drzwiami.
-Teraz ja. Zaraz jestem- powiedział, pocałował mnie przelotnie i sam się zamknął w pomieszczeniu, a ja poszłam jeszcze do kuchni po nowy kubek herbaty i razem z nią w ręku udałam się do sypialni. Na chwilkę pochyliłam się nad łóżeczkiem Pawcia, cmoknęłam go w czółko, poprawiłam mu kołderkę i dałam do buzi smoczek, który we śnie "zgubił", po czym sama wskoczyłam pod kołdrę do łóżka. Zostawiłam tylko zapalone lampki nocne na stolikach, odłożyłam na mój herbatę i wspierając plecy na zagłówku otworzyłam jeszcze książkę, aby ją poczytać i poczekać na Szymona. Jednakże nie skończyłam dwóch stron, a już linijki tekstu zaczęły mi się dwoić w oczach i 5 razy czytałam tę samą. Z westchnieniem odłożyłam ją wobec tego na stolik i lekturę zastąpiłam naczyniem z herbatą. Półleżałam i kontemplowałam nad tym jak potoczyło się moje życie przez ostatnie powiedźmy, 5 lat, aż mój mąż nie dołączył do mnie w łóżku. Wtedy dopiłam herbatę, odłożyłam kubek na stolik, zgasiliśmy lampki i położyłam się obok niego. Szymek praktycznie od razu wtulił mnie w siebie i złożył czułego całusa w moje włosy.
-Kocham cię, wiesz?- szepnął praktycznie niesłyszalnie, ale ja i tak to usłyszałam. Podniosłam głowę tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam mu szczerze.
-Cieszę się że wracasz...- powiedział, kładąc dłoń na moim policzku.
-Ja też kochanie- odparłam bez namysłu -Nawet nie wiesz jak bardzo...- szepnęłam, po czym pocałowaliśmy się czule.
-Chodź spać. Jutro trzeba wstać wcześnie i jeszcze Pawełka zawieźć do rodziców...
-Masz rację. Dobranoc- odpowiedziałam, pocałowaliśmy się raz jeszcze, po czym już nie powiedzieliśmy nic, tylko staraliśmy się zasnąć. Przepełniała mnie taka radość, że nie wiem! Bardzo się cieszyłam że wskoczę jutro w mundur i znów pojadę na patrol... Zanim się obejrzałam, już głęboko spałam, w duchu wyczekując nowego dnia...
CDN.

Czyli Asia wraca...
Co zdecyduje Renata?!
Czy stary skład patrolu 7 znów wspólnie wyjedzie na ulice Wrocławia?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Joanna & Szymon ZielińscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz