43. Zwykły dzień

338 10 0
                                    

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
ASIA POW. Dzisiaj od samego rana bliźniaczki przechodzą same siebie! Tak jak wcześniej przesypiały całe noce, tak dzisiaj budzą się co 2 godziny! Normalnie NIC żeśmy z Szymkiem nie spali! A to Mela miała kolkę i płakała, to Madzia zgłodniała, lub odwrotnie, albo obie nie mogły zasnąć i płakały... Jakby zsumować ilość czasu jaki nie chodziliśmy z nimi po sypialni, lulając je do snu, to byłyby to góra 3 godziny, ale nie ciągiem. Na całe szczęście ja jestem na macierzyńskim, a mój mąż ma wolne, bo byśmy chyba padli w pracy na twarze i zasnęli w radiowozie!
Teraz jest prawie 9 rano i właśnie położyłam Amelcię spać. Mała jakiś czas temu się obudziła aby zjeść, więc musiałam ją nakarmić. Natomiast Madzię położyłam ponownie spać jakieś pół godziny temu, gdy nareszcie udało mi się ją uśpić. 
-Śpij spokojnie księżniczko...- szepnęłam, pocałowałam córeczkę w nosek, po czym wzięłam nianię i wyszłam praktycznie bezszelestnie z pokoju, aby żadnym dźwiękiem ich nie obudzić. W ostatniej chwili, zanim zamknęłam drzwi, do sypialni wślizgnął się Ozzy. Uśmiechnęłam się, gdyż wiem że kocur po prostu chce pilnować małych...
Ziewając zeszłam na dół, do salonu i dołączyłam do leżącego na kanapie Szymona.
-Zasnęła?!- spojrzał na mnie z nadzieją, zmęczonym wzrokiem.
-Yhm...- przytaknęłam, ziewnęłam ponownie, po czym położyłam się obok niego, pozwalając aby mnie do siebie przytulił, oplatając ramionami.
-Przechodzą dzisiaj same siebie, co?- westchnął, całując mnie w czoło.
-Nic mi nie mów...!- jęknęłam obejmując go w pasie i się w niego wtulając -Wiedziałam że posiadanie bliźniaczek będzie ciężkie, ale nie myślałam że aż tak!?
-Jest wcześnie... Połóż się jeszcze na chwilę...- powiedział Szymek, ignorując moje słowa, przy czym całując mnie w głowę i bawiąc się moimi włosami.
-Pawcio zaraz wstanie...!?- nie chciałam się zgodzić, mimo iż wiedziałam że mój organizm właśnie tego potrzebuje.
-Nie.. Jest śpiochem, jak mama...- zaprzeczył i ponownie mnie pocałował we włosy.
-Skoro tak mówisz...- powiedziałam sennie, nie mając energii aby się z nim kłócić. Nim się obejrzałam, już spałam głęboko, wtulona w Szymona, z uśmiechem na twarzy. Miał rację, potrzebowałam tego, szczególnie po dzisiejszej nocce...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Nasza drzemka trwała około 2 godzin, po czym wstaliśmy i zajęliśmy się Pawciem. Potem już nie spaliśmy, tylko rozpoczęliśmy na dobre dzień. Małe nadal się budziły częściej niż zazwyczaj, ale już mieliśmy siłę na zajmowanie się nimi, więc było trochę lepiej...
Akurat zostałam sama w domu z dziećmi i zwierzakami, bo tata zadzwonił do Szymka, że potrzebuje pomocy w jakiejś sprawie. Wobec tego nie było innego wyjścia, mój mąż wyszykował się do wyjścia i pojechał do prokuratury, a ja zostałam sama. Jednakże nie przeszkadzało mi to, bo małe akurat śpią, a Pawcio ogląda bajkę na telewizorze. Obowiązkowo, bo leci Psi Patrol... A ulubioną postacią małego jest nie kto inny jak Chase, pies policjant! Nowakowie i Zapałowie się śmieją że wdał się w rodziców, a ja sama nie wiem...! Może?! Jeszcze zobaczymy co przyniesie przyszłość...?!
W pewnym momencie z tej spokojnej sielanki wyrwał nas dzwonek do bramy.
-Kto to?!- obejrzał się na mnie mały, odwracając wzrok od bajki.
-Nie wiem Skarbie, sprawdzę- odpowiedziałam mu, cmoknęłam synka w czubek głowy, po czym wstałam z kanapy i poszłam do korytarza. Okazało się że Natalia przyjechała w odwiedziny! Od razu ją wpuściłam na posesję, aby zaparkowała, a następnie otuliłam się bluzą i otworzyłam drzwi. Roscoe był od razu przy mojej nodze, zadowolony machając ogonem, ale nie szczekając. Przydał się trening u Darka, nie ma co...!?
-Hej Kochana!- przywitałam się z nią, przytulając ją.
-Cześć- odpowiedziała, oddając przytulasa. Potem ona się rozgościła, a ja zamknęłam za nią drzwi. Oczywiście Roscoe skakał jej do nóg, radośnie machając ogonem.
-Cześć tobie też!- zaśmiała się Mróz, pochylając się i drapiąc naszego czworonoga za uszami.
-Czego się Talia napijesz?! Wody? Kawy? Herbaty? Czy może soku?- zaproponowałam przyjaciółce idąc w stronę kuchni.
-Herbata wystarczy, w końcu muszę uważać na tą małą kruszynę!?- odpowiedziała szatynka z uśmiechem, idąc do łazienki, aby umyć ręce.
-Racja, racja!- przytaknęłam i zrobiłam nam po kubku herbatki z owocami leśnymi.
Wkrótce potem, siedziałyśmy razem z Pawełkiem w salonie, z kubkami w rękach, zajęte luźną rozmową.
-A jak ta sprawa?- spytałam, wskazując na brzuch przyjaciółki.
-Jest dobrze... Dzidzia zdrowo się rozwija, Miłosz już za nią szaleje...- odpowiedziała z uśmiechem, wolną rękę kładąc na brzuchu. Był dość mocno zarysowany, gdyż Talia jest już na początku 26 tygodnia ciąży! Jak to szybko zleciało!? Przecież była w 7 tygodniu, kiedy ja w połowie 5 miesiąca z bliźniaczkami!
-A znasz już płeć?!- spytałam ją, bardzo ciekawa.
-Jeszcze nie... Za 2 tygodnie mam wizytę...- odpowiedziała mi, z lekkim uśmiechem. Wtedy też mi się przypomniało, jak zareagowała gdy się dowiedziała...
-Pamiętasz swoją reakcję, gdy wpadłaś do mnie po wizycie!?- przypomniałam jej, ledwo hamując śmiech.
-Tak!- odpowiedziała mi, śmiejąc się -Płakałam jak bóbr!
-No, płakałaś!- przytaknęłam, śmiejąc się razem z nią.
Głupawka ta, która nas dopadła, trzymała nas dość dłuższą chwilę, gdyż Pawcio zaczął śmiać się razem z nami! W końcu jednak się wszyscy uspokoiliśmy i mały wrócił do oglądania bajki, a my do rozmowy. Uroczy to był obrazek, widzieć Roscoe leżącego obok Pandy na ziemi i dającego się głaskać.
-Całe szczęście cię posłuchałam i powiedziałam o wszystkim Góralowi... Gdyby nie jego pomoc, to sama nie wiem...?!- uśmiechnęła się do mnie szatynka z błyskiem w oku -Naprawdę dzięki Asia...
-Nie masz za co! Naprawdę!- odpowiedziałam i przytuliłam ją na moment -Wiedziałam że będzie lepiej jak mu powiesz i ci to doradziłam. Zrobiłaś co uważałaś za słuszne, czyli sięgnęłaś po pomoc, którą pewnie i bez tego byś dostała...- dodałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Masz rację- przytaknęła mi i dodała -A skoro już o pomocy mowa.. To gdzie masz męża?!- spytała, jakby dopiero teraz zauważywszy że nie ma z nami Szymona.
-Pojechał do taty, do prokuratury... Mówił że potrzebuje pomocy w czymś, a że mamy wolne, to Szymek się zgodził- odpowiedziałam jej, zgodnie z prawdą.
-I nie martwi cię że zostałaś z całą trójką sama?!- dopytała Mróz, niedowierzająco.
-Jak wiesz, Szymon powoli wraca już do pracy, więc nie jest to takie odosobnione że jestem z nimi sama..- wyjaśniłam, a moje słowa przerwał gwałtowny i głośny płacz. Bez zastanowienia wiedziałam już że Madzia się obudziła.
-Przepraszam cię na moment..!- powiedziałam przyjaciółce, po czym wstałam i poszłam na górę, do sypialni. Musiałam jak najszybciej uspokoić Madzię, bo inaczej mogłaby płaczem obudzić również Amelkę...
-Mną się nie martw!- krzyknęła za mną, podczas gdy ja wspinałam się już na schody. Poszłam do naszej sypialni i weszłam tam szybkim krokiem.
-A kto to płacze?! Moja księżniczka się obudziła?! Co się stało?!- powiedziałam słodkim głosem pochylając się nad łóżeczkiem i biorąc tą moją małą płaczącą kruszynkę na ręce i przytulając do siebie -Ćśśś! Nie płakul!! Nie płacz kochanie!- szepnęłam, całując ją w główkę i lekko kołysząc. Wyszłam z nią z sypialni i wróciłam na dół, do synka i Natalii.
-Ojoj! A kto to płacze?!- zagadnęła Natalia, wstając i patrząc na mnie z smutną miną.
-Madzia się obudziła...- westchnęłam i kolejny raz pocałowałam płaczącą córkę w główkę -Normalnie prawie wgl nie płaczą, ale dzisiaj przechodzą same siebie..! Bardzo niewiele spaliśmy dzisiaj z Szymkiem...- powiedziałam poważnie, patrząc na nią smutno i ziuziając córkę w ramionach, aby się uspokoiła.
-Niechcąc być niemiła... Widać.. - powiedziała z lekkim wahaniem.
-Podejrzewam- prychnęłam bez emocji. Dobrze wiedziałam że ta drzemka niewiele pomogła i mam nadzieję że małe się uspokoją w ciągu dnia, więc w nocy będą spać...?!
-Długo to trwa?
-Nie. Od dzisiaj w nocy... Non stop jedna albo druga płacze i prawie nie wiemy dlaczego...?!- odpowiedziałam jej poważnie, po czym zaczęłam się przechadzać po salonie. Na to spojrzał na mnie Pawcio, odrywając się od bajki.
-Mama? Cemu Madzia płacze?- spojrzał na mnie oczami Szymona ze zmartwioną miną.
-Nie wiem kochanie...- odpowiedziałam synkowi z westchnieniem. Plus był taki że mała powoli przechodziła z płaczu w kwilenie.
Kolejny moment zajął mi na rozmowie z Natalią na luźne tematy i chodzeniu w kółko po salonie, aby uspokoić małą. Na całe szczęście się to w końcu udało.
-Apropo...- zamyśliła się na moment Talia.
-No?
-Skąd pomysł na imiona dla małych?- spytała mnie poważnie, z nutką ciekawości.
-Szczerze mówiąc to nie wiem?! Tak nam się spodobały...?!- odpowiedziałam po chwili wahania -A pytasz, bo...?!- pociągnęłam ją za język, bardzo ciekawa.
-Niedługo będziemy z Miłoszem wiedzieć płeć i.... Powoli się zastanawiamy nad możliwymi imionami, zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki...- odpowiedziała z uśmiechem, składając dłonie na brzuchu.
-To wszystko jasne...!- uśmiechnęłam się rozumiejąco - Macie już jakieś typy?!
-Myśleliśmy nad Kamilą, albo Laurą, ale nie jestem pewna...
-Laurka, ładne...- zgodziłam się - A może Łucja?? Łucyjka?- zaproponowałam, wpadając na pomysł.
-Lucy?! Też ładne...- zgodziła się, po czym sama wpadła na pomysł - A co myślisz o Klarze?
-Klarcia?!- przetestowałam pierwsze zdrobnienie jakie przyszło mi na myśl -Ładne i raczej nie często spotykane- skomentowałam i dodałam - Albo Lilianna! Co powiesz na Lilkę?!
-Lila?- zastanowiła się -Ładne i do tego niezbyt spotykane- zaaprobowała i dodała -Ale cały czas kminimy nad dziewczynką, a co będzie jak urodzi się chłopak?!
-Chłopak... Poczekaj, gdzieś miałam kartkę z imionami które podobały się mnie i Szymonowi, kiedy byłam w ciąży z Pandą- przypomniało mi się i od razu poszłam do gabinetu na piętrze, z Magdą na ręku. Mała na całe szczęście już zupełnie przestała płakać i teraz się tylko do mnie tuliła. Znalazłam ten notes dość szybko w szufladzie biurka, po czym wróciłam na dół, z nim w ręku -Masz...
-Dzięki- uśmiechnęła się i otworzyła na pierwszej lepszej stronie, praktycznie od razu znajdując notatki -Piotr, Michał, Mateusz...- przeczytała na głos, a ja usiadłam obok niej, z małą na kolanach.
-Nikodem, Nikoś... Albo Maksymilian. Wiem że długie, ale jak skrócicie do Max...?- zaproponowałam z uśmiechem.
-No może...?! Jakoś nie jestem przekonana...- odpowiedziała i tak właśnie rozwinęła się między nami rozmowa, podczas której jeszcze bawiłyśmy się z Pawciem zabawkami i ogarniałyśmy bliźniaczki. Na całe szczęście płakały już mniej, bo bym chyba sfiksowała!?

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Natalia wróciła do siebie około 17 i praktycznie rozminęli się z wracającym od taty Szymkiem. Mój kochany mąż zanim wrócił do domu na dobre, wziął Roscoe na smycz i poszedł z nim na spacer, zostawiając mnie samą z dziećmi. Nie licząc Ozyrysa, ale z niego żadna pomoc, jeśli maluchy nie śpią... Jeśli chodzi o obiad, to zjedliśmy go około 15, wspólnie z Natalią. Padło na zupę krem z zielonych warzyw.
Gdy Szymek wrócił, rozgościł się, umył ręce i do nas przyszedł, do salonu. Pierwszy przy nim był Pawcio, tuląc się do swojego taty mocno. Dałam im chwilę na przywitanie się, po czym zabrałam małego z jego rąk i zostałam czule pocałowana w usta.
-Co robiliście jak mnie nie było?
-Nic konkretnego... Trochę się bawiliśmy, byliśmy na godzinkę na spacerze, Natalia wpadła około 13...- opisałam mu w skrócie, po czym jak usiedliśmy całą trójką na kanapie, podczas gdy bliźniaczki bujały się w kołyskach niedaleko.
-Brzmi fajnie. A co tam u niej?
-Ciekawie... Kminią już z Góralem nad możliwymi imionami dla tego brzdąca...- uśmiechnęłam się na samą myśl -Wydaje mi się że są naprawdę szczęśliwi...
-To dobrze- skomentował i pocałował mnie w skroń, obejmując ramieniem.
-A co tam u taty? Z czym miał problem?- przypomniał mi się powód, dlaczego mój kochany mąż nawet w dzień wolny przez pół dnia był nieobecny w domu.
-Ach tam! Szkoda gadać!- machnął ręką, po czym zaczął mi opowiadać, do czego konkretnie potrzebował go mój teściu, wyraźnie zirytowany. Mimo to jednak, reszta dnia minęła nam w pozytywnej atmosferze, w rodzinnym gronie. Mam nadzieję że takich dni będzie zdecydowanie więcej w przyszłości...
CDN.

Czyli kolejny "zwykły" dzień za nami...!
Czy Zielińscy już zawsze będą mieli taką rutynę?
Jak Natalia i Góral poradzą sobie z rodzicielstwem?
Co szykuje dla nich wszystkich los?
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Joanna & Szymon ZielińscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz