DWA DNI PÓŹNIEJ
ASIA POW. Już minęły 2 dni od akcji ratunkowej dla wnuczki sędziego. Renata była z nas naprawdę dumna... Całe szczęście udało nam się zakończyć tak, że nikomu nic wielkiego nie było...Dzisiaj mamy na 2 zmianę, więc małego większość dnia będzie pilnować dzisiaj Kinga, jako że mamy na 12..
Akurat szliśmy do pokoju, gdy na korytarzu usłyszeliśmy krzyki Jacka dochodzące z PDOZ. Zaintrygowani posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i praktyczne bezszelestnie podeszliśmy do uchylonych drzwi. Nowak akurat nadzierał się na Juliusza, który znów coś odwalił. Tym razem, stwierdził że zostanie... MASAŻYSTĄ!! Myśleliśmy że żeśmy się przesłyszeli!! Najpierw "handel" kanapkami, teraz masaże?! Co ten Julek jeszcze wymyśli?! A raczej czego NIE WYMYŚLI?!
Patrzyliśmy na siebie z Szymkiem i bardzo ciężko nam było zachować powagę. To było wręcz komiczne!! Jeszcze te krzyki Jacka...!
W końcu dyżurny wypadł z PDOZ, wpadając prosto na nas i zostawiając otwarte drzwi.
-Zróbcie coś z nim, bo nie wyrobie!- krzyknął na nas, machnął rękoma, po czym wręcz pobiegł do siebie, do dyżurki. Odprowadziliśmy go rozbawionymi spojrzeniami, a potem spojrzeliśmy na wnętrze PDOZ. Wtedy już nie mogliśmy się opanować! Złapała nas taka głupawka, że aż nie mogłam stać prosto w miejscu!! TEGO zdecydowanie jeszcze NIE BYŁO!!
-Julek...- jęknęłam przez śmiech, całą sobą opierając się na równie rozbawionym Szymonie.
-Wy też macie coś do dodania?!- fochnął się Poniatowski z naburmuszoną miną, patrząc na nas spod byka.
-Po prostu to posprzątaj...- parsknął Szymek, obejmując mnie ramieniem. Nie potrafiliśmy stać prosto, a po dosłownie paru sekundach zaczęły nas boleć brzuchy...
-I lepiej już nie praktykuj więcej swoich pomysłów w pracy...- poradziłam mu, po czym odeszliśmy do naszego pokoju, zataczając się ze śmiechu. Zwyczajnie nie potrafiliśmy się opanować.... Gdy tylko tam weszliśmy i Szymek zamknął drzwi, już nie staraliśmy się uspokoić. Głupawka wzięła nad nami górę... Śmialiśmy się AŻ TAK, że żeśmy na ziemi usiedli, nie mając władzy nad własnymi nogami. A w dodatku ból brzucha nie malał... Śmialiśmy się tak BARDZO, że aż nie mieliśmy sił wstać! Wręcz się popłakaliśmy z tego śmiechu! Powiem więcej, mało brakowało, a byśmy zaczęli się turlać po podłodze!!
-O rety!- jęknęłam, gdy jako tako udało nam się "zejść z obrotów" po chyba 10 minutach śmiania. Brzuchy nas tak bardzo bolały, że nie mogłam się podnieść, a z Szymkiem było podobnie... Nieźle nas ten Julek urządził...
A takich roześmianych zastała nas Zuza, gdy weszła do naszego pokoju.
-Dobrze że was...- urwała w połowie zdania -Co wam się stało??- spytała z uśmiechem na ustach.
-Julek...- dałam radę tylko tyle wykrztusić.
-Co znowu zrobił?!- chciała wiedzieć.
-Stwierdził... Stwierdził że będzie... MASAŻYSTĄ!!- odpowiedział jej Szymek, między nowymi napadami śmiechu. Zuza też dołączyła do nas i krótko później płakaliśmy całą trójką.
-Dobra! Dość tego!- uspokoiła się i spróbowała doprowadzić do porządku również nas -Jacek kazał mi przekazać że macie wezwanie na Koralową 14/5... Ponoć kradzież...- gdy te słowa padły z jej ust, śmiech zamarł nam na ustach automatycznie. Teraz już nie można było mówić o zabawie, trza się było brać do roboty... Szymkowi udało się wstać szybciej, więc stanął nade mną z uśmiechem i wyciągnął w moją stronę obie ręce, pochylając się lekko. Ujęłam je bez wahania i pozwoliłam mężowi podnieść się na nogi.
-Gdzie dokładnie?- spytałam ją, zbierając radia, podczas gdy Szymek szykował nam polary i kamizelki.
-Koralowa 14/5- odpowiedziała spokojnie, ale jeszcze z uśmiechem na ustach Kowal.
-Skarbie/Kochanie- zwróciliśmy się do siebie jednocześnie i z uśmiechami wymieniliśmy przedmiotami. Ja dałam Szymkowi krótkofalówkę, a on mi resztę mojego munduru. Szybko doprowadziliśmy się do służbowego stanu.
-Co mamy?- spytał wtedy Zuzkę mój mąż.
-Najprawdopodobniej kradzież, ale więcej dowiecie się na miejscu...- odpowiedziała, otwierając nam drzwi.
-Dzięki Zuzia, na razie!- pożegnaliśmy się z nią i już 10 minut później mknęliśmy radiowozem ulicami Wrocławia. Zapowiadał się pracowity dzień...
Pod adresem byliśmy w 40 minut i od razu zajęliśmy się sprawą. Jednak jak się okazało jakąś godzinkę później, do kradzieży w ogóle nie doszło! Kobieta po prostu pożyczyła "skradzione" przedmioty sąsiadce jakiś czas temu i zwyczajnie o tym zapomniała! Po "wyczynie" Julka na komendzie jednakże nic mnie już w tej robocie nie zdziwi... Wydaje mi się że widziałam już wszystko, a za każdym razem ludzie potrafią mnie jeszcze zaskoczyć...
Wobec takiego obrotu spraw spisaliśmy dane obu kobiet, zgłaszającej daliśmy pouczenie, dogadaliśmy się z Jackiem, co i jak i opuściliśmy blok. Zaraz potem jak wsiedliśmy do radiowozu, krótkofalówka odezwała się ponownie... Spadł na nas OGROMNY wysyp coraz to nowych wezwań... Praktycznie jedno po drugim, czasem blisko, a czasem po drugiej stronie naszego rewiru. Normalnie nie mogliśmy odpocząć ani chwili!! Tak jak myślałam, że zapowiadał się pracowity dzień, nie myliłam się ani o jotę! Taka była dzisiaj "nagonka"! Jacek komentował że jest tyle wezwań że prawie nie ma kogo słać!PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
PRZERWA
KOMENDA
Gdy wreszcie udało nam się złapać przerwę, zjechaliśmy na komendę aby coś zjeść. Porzuciliśmy polary i kamizelki w pokoju i poszliśmy do stołówki. Wzięliśmy sobie coś wegańskiego i usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Mimo śladowego zmęczenia, biorąc pod uwagę że jest już po 17, mieliśmy nawet dobre humory i zabijaliśmy sobie czas rozmową. Gdy zjedliśmy, oddaliśmy w okienku puste talerze i trzymając się za ręce wróciliśmy wtedy do pokoju, aby ogarnąć chociaż część papierologii przez resztę przerwy. Tradycyjnie, Szymek wziął większość moich papierów na swoje i pociągnął mnie na swoje kolana. Z uśmiechem nie oponowałam, tylko pozwoliłam mu, aby objął mnie w pasie wolną ręką.
Jednakże zamiast pisać, większość przerwy minęła nam na wspominaniu i szczerej rozmowie. Nie żałuję, gdyż było naprawdę miło...
Akurat mieliśmy wracać do radiowozu, gdy na korytarzu wpadliśmy na wkurzoną Natalię. Wiem że cała komenda dzisiaj dziwnie huczy na temat czyjejś ciąży, ale nie sądziłam że to tak bardzo rozwścieczy naszą przyjaciółkę...?!
-Ejejej! Natalia!?- zatrzymałam ją, gdy chciała nas minąć -Wszystko ok??- spytałam z troską, patrząc jej w oczy. Chwile temu minęliśmy Miłosza, ale nie był tak wkurzony, więc to nie mogło być przez pracę...
-A czy twoim zdaniem wyglądam jakby było ok?!- prychnęła, a zaraz potem się zreflektowała -Przepraszam cię... To Julek...- zaczęła, a ja już wiedziałam że to nie może się skończyć dobrze...
-Co znowu odwalił?!- spytał Mróz Szymek, jednocześnie walcząc z uśmiechem, który cisnął mu się na usta. Z resztą ja miałam podobnie... W końcu to chodzi o Julka! To nie ma ŻADNYCH szans, aby być poważne...
-Podsłuchał rozmowę Górala i Zuzki o ciąży dziewczyny Staszka i ubzdurał sobie w tym swoim zakutym łbie że to JA jestem w ciąży z Góralem!!- warknęła wkurzona, tłumacząc nam całe zajście w skrócie.
-Że co?!- prychnęliśmy jednocześnie, niedowierzając, oraz walcząc z cisnącym się na usta śmiechem. 'To w 100% w stylu Julka...!'- pomyślałam na wpół rozbawiona, na wpół zażenowana.
-No mówię! Ubzdurał sobie że jestem w ciąży z moim partnerem z patrolu i najlepszym przyjacielem!- powtórzyła, bardzo wkurzona.
-Tylko Juliusz mógł odwalić coś takiego...!- prychnął Szymek.
-Nie mam dzisiaj na niego siły! Spadam do domu! Na razie!- westchnęła ciężko, pożegnała się z nami i znikła z korytarza, wychodząc z komendy. Od razu spojrzeliśmy na siebie z Szymkiem i przydusiliśmy w sobie śmiech.
-Chodź Skarbie. Patrol sam się nie odrobi!- powiedział Szymek, obejmując mnie ramieniem.
-Niestety...- przytaknęłam i w dobrych humorach udaliśmy się w ślad Natalii, do wyjścia. Gdy opuściliśmy komendę, wsiedliśmy w radiowóz, a jakiś czas później już jeździliśmy ulicami Wro...PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
PO SŁUŻBIE
Właśnie skończyliśmy patrol. Jest 22 i oficjalnie mogę powiedzieć że padam na twarz! Przez cały ten dzień było 5 bójek, 20 awantur, 10 kradzieży i 2 zaginięcia... Roboty od cholery!! A do tego wszystkiego jeszcze Julek i jego "genialne" pomysły....!?
-Na dzisiaj mam dość!- jęknęłam, gdy wdrapaliśmy się na nasze piętro, po tym jak zjechaliśmy na komendę. Musimy teraz ogarnąć papiery, a potem się przebrać, zdać broń i do domu... NARESZCIE...
-Teraz tylko się ogarnąć i do domku...- odpowiedział na to Szymek i przelotnie pocałował mnie w głowę.
-Oj tak!- przytaknęłam i bez dłuższego zwlekania udaliśmy się do naszego pokoju. Szymek jak zawsze przepuścił mnie przodem w drzwiach i je za nami zamknął. Od razu usiedliśmy do biurek i zajęliśmy się papierami, aby mieć je jak najszybciej z głowy. O dziwo nasz brak energii nam tego nie utrudniał i dość szybko napisaliśmy wszystkie raporty, notatki, czy inne papiery... Wtedy zgarnęliśmy co nasze, oddaliśmy Tomkowi broń w magazynie i przebraliśmy się w cywilne ciuchy w szatni. Gdy sprawdziłam godzinę, było 20 po jedenastej...
-Chodź, zbieramy się...- powiedział Szymek, chwyciliśmy się za ręce i powolnym krokiem opuściliśmy gmach naszego miejsca pracy, a potem, już samochodem, wróciliśmy do mieszkania.....
W domku porzuciliśmy wszystko co niepotrzebne gdzie popadnie i z przepraszającymi uśmiechami "zwolniliśmy" Kingę z "dyżuru" przy małym, po czym zrobiliśmy sobie szybką kolację, nakarmiliśmy Ozziego i zajęliśmy się wieczorną rutyną, marząc teraz tylko o ciepłym łóżku. Na całe szczęście Jarosz doskonale zrozumiała nasze zmęczenie i nie komentowała... Nawet kuchni nie mieliśmy siły ogarniać, tylko wszystko wrzuciliśmy do zmywarki, bądź zlewu i tak pozostawiliśmy. Gotowi do spania zamknęliśmy drzwi na wszystkie spusty, wzięliśmy ze sobą telefony do sypialni. Przed snem jeszcze poprawiliśmy kołderkę małemu, ucałowaliśmy go w czółko i sami położyliśmy się do łóżka. Było wtedy 20 po 24 i naprawdę, padliśmy jak tylko nasze głowy dotknęły poduszek. To był naprawdę męczący dzień...
CDN.Czego ten Julek jeszcze nie wymyśli, co?!
W co jeszcze waszym zdaniem może się wpakować Poniatowski?!
I czy będzie to miało jakiś związek z Zielińskimi?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

CZYTASZ
Joanna & Szymon Zielińscy
Romance"Dotąd dwoje, choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno, choć nadal dwoje" ❤️ Sequel do "Asia i Szymon // patrol 007". W tej historii ujrzymy nasz ulubiony patrol siódmy w zupełnie nowej... MAŁŻEŃSKIEJ odsłonie... Jesteście ciekawi co tym razem im się prz...