31. Lekarz

381 16 1
                                    

PARĘ TYGODNI PÓŹNIEJ
SZYMON POW. Minęło już trochę czasu od naszej pierwszej rocznicy ślubu. Wspaniałe to uczucie móc mieć tak cudną kobietę jak Asia obok siebie i z dumą powiedzieć że od ponad roku jesteśmy małżeństwem...
Od może 3 lat, wszystko układa nam się wręcz idealnie... Mamy Pawcia, którego kochamy nad życie, siebie... A do tego, spodziewamy się jeszcze 2 takich uroczych brzdąców!
Dzisiaj jest ten dzień... Dzień w którym się dowiemy płci naszych bliźniaków... Czy to będą 2 dziewczynki, czy 2 chłopców, a może parka?! Sami nie wiemy, ale cieszymy się bardzo...
Od rocznicy, Asia pracuje za biurkiem. Natomiast ja patroluje ulice z Wojtkiem, gdyż Zuzka też jest na zwolnieniu.. Oni już wiedzą, że za 3 miesiące przywitają na świecie dziewczynkę i w każdej wolnej chwili (jeśli nie pracują, albo zajmują się przygotowaniami do wesela) próbują wymyślić jakieś idealne imię. Na ten moment jeszcze nie mają wybranego... A my z Asią, przymierzany się do rozpoczęcia remontu domu... Chcemy zrobić piękny pokój dla bliźniaków, a w dodatku Pawciowi też by się przydało parę rzeczy pozmieniać...

Dzisiaj z Wojtkiem mamy na popołudnie, abym mógł pójść z Asią na wizytę, którą ma o 11. Jestem nią trochę podekscytowany, ale który przyszły ojciec by nie był? Jako że tygodnie mijają, a małe rosną, brzuch Asi się znacznie powiększył i teraz bez wątpienia widać już że moja żona jest w drugiej ciąży...
-Nad czym tak kminisz?- spytała mnie cicho Asia, obejmując mnie od tyłu i przytulając się do moich pleców, kładąc brodę mi na ramieniu.
-Nad wszystkim...- odpowiedziałem szczerze -Ale chyba najbardziej nad tym, czym ja sobie na waszą czwórkę zasłużyłem?! Na ciebie i maluchy...- powiedziałem, odwracając się do brunetki przodem i obejmując ją w pasie, patrząc głęboko w jej roześmiane, ale jeszcze lekko zaspane oczy. Nie dziwne, w końcu jest dopiero po ósmej...
-Czyli czyste szczęście, trochę filozofowanie i plan tego na górze!- zaśmiała się, po czym mnie pocałowała -Kochamy cię... Wiem że to wiesz, ale...
-Wiem- przerwałem jej w pół zdania i ponownie ją pocałowałem, po czym klęknąłem i odkryłem odrobinę jej brzuch -Jak tam maluchy? Wszystko dobrze?- zacząłem gadać do bliźniąt, czując jak Asia miesza dłonią w moich włosach. Przyjemne to było, nie powiem -To dobrze, bo u nas też... Dzisiaj się z mamą dowiemy jak wam pomalować pokój, na niebiesko, czy różowo!- zaśmiałem się -Rośnijcie nam tam zdrowo, dobrze?- po tych słowach przystawiłem ucho do jej brzucha, aby "usłyszeć" odpowiedź. Zamiast niej jednak, usłyszałem rozbawione parsknięcie, które wydobyło się z ust mojej przepięknej i cudownej żony -Kochamy was z mamą- zakończyłem i pocałowałem ją w brzuch, po czym przykryłem go delikatnie koszulką i wstałem, aby pocałować żonę.
-Jesteś wariat wiesz?- zaśmiała się, obejmując mnie za szyję i patrząc głęboko w moje tęczówki.
-Wiem- przyznałem, czym wywołałem u niej prychnięcie śmiechem -Ale twój- dodałem, wyszczerzony jak "wariat".
-Mój i tylko mój- przyznała, pocałowaliśmy się czule, po czym dodała -No może jeszcze Pawcia i tych tam...- stwierdziła, wskazując ręką na swój brzuch. W tym samym momencie, nim powiedziałem cokolwiek, nam obojgu zaburczało bardzo głośno w brzuchach, sygnalizując że skoro już wstaliśmy to powinniśmy zjeść śniadanie.
-Co sobie moje księżniczki życzą na śniadanie?- spytałem ją z uśmiechem, puszczając żonę i podchodząc do blatu.
-A ty nadal pewny że to bliźniaczki będą...- prychnęła i dodała -Naleśniki i... kakao!- wymyśliła, po chwilce namysłu.
-W takim razie będą naleśniki- podjąłem pomysł i zacząłem wszystko przygotowywać pod tym kątem, a Asia oparta o blat obserwowała moje poczynania uważnie, z lekkim uśmiechem malującym się na jej ustach. W tej samej chwili z niani wydobył się znajomy dźwięk, mówiący nam że nasz królewicz wstał.
-Pójdę po niego...- powiedziała Asia i nim zrobiłem cokolwiek, już wyszła z kuchni, kierując się na schody na piętro. Pokręciłem tylko głową z rozbawieniem i kontynuowałem smażenie naleśników na śniadanie. Było wiadomo że Pawcio zje max 2, z dżemem truskawkowym, albo brzoskwiniowym, ja z 4-5 z sercem żółtym, szynką oraz majonezem i ketchupem, a Asia nie mam bladego pojęcia... Sądzę że sporo, biorąc pod uwagę że teraz je za 3, ale z czym to już nie wiem... Pewnie znów wykmini jakieś kombinacje alpejskie jak tuńczyk i masło orzechowe, czy dżem truskawkowy i ogórki kiszone, ale co tam! Jak jej smakuje, to niech zajada! Potem będę miał się z czego śmiać, gdy te "zachcianki" już jej przejdą...!
Nim się obejrzałem, już była z powrotem z Pawciem na biodrze, wtulonym w nią jak rzep w psi ogon i trącym piąstką oko.
-Dzień dobry dla Pandy!- zaśmiałem się, zostawiając na moment patelnię samą sobie i podchodząc do nich, aby ucałować małego w czoło. Nie obchodzi mnie co mówią inni, że jak małe / mali się urodzą, to Panda "pójdzie w odstawkę". Dobrze wiem że z Asią zrobimy WSZYSTKO co możliwe aby tak nie było! Oczywiście, będą potrzebować więcej naszej uwagi, ale to nie zmienia faktu że jest naszą uroczą i kochaną Pandą!
-Dobly- odpowiedział uśmiechnięty, ściskając słonika w dłoni.
-Pan Słoniu też przyszedł na śniadanie? Z czym zje naleśniki?- spytałem go.
-Dzemem- odpowiedział pewny siebie.
-Już się robi!- zasalutowałem, przez co mały zaczął się śmiać, po czym moi najbliżsi usiedli do stołu (Pawełek w wysokim krzesełku), a ja podałem do stołu śniadanie. W trakcie jeszcze zrobiłem dla całej naszej trójki kakao, gdyż stwierdziłem że wszyscy będziemy mieć na nie ochotę. Tak jak mówiłem, Pawcio zjadł 2 z dżemem brzoskwiniowym, ja 4, a Asia 6. 3 z dżemem wiśniowym i masłem orzechowym, a 3 z tuńczykiem i ketchupem. Dobrze że mieliśmy to wszystko w domu...
A po śniadaniu posprzątaliśmy i na pół godzinki przenieśliśmy się do salonu, aby pobawić się z małym. Wtedy, gdy wybiła 9:30 zabraliśmy się za szykowanie do wyjścia. Jest dzisiaj tak średnio, ani ciepło, ani zimno. Ja ubrałem się tak jak zwykle, jeansy i bluza, za to Asia ubrała kwiatową, lnianą spódnicę, a do tego niezbyt gruby sweterek. Nie stroiliśmy się jakoś specjalnie, ale też nie zamierzaliśmy iść do lekarza ubrani jak jacyś bezdomni...
Około 10 przyszła do nas Kinga, która będzie pilnować małego w czasie gdy my pojedziemy do szpitala. My lataliśmy po domu, a Kinia siedziała z małym na dywanie w salonie i bawiła się z nim kolejką i lego.
-Czyli co? Wizyta kontrolna?- spytała, gdy na moment usiedliśmy na kanapie.
-Tak. Sprawdzimy czy z maluchami wszystko ok...- uśmiechnęła się do niej Asia, mimowolnie głaszcząc się po brzuchu. Zauważyłem że wrócił jej ten odruch z ciąży z Pawciem i stwierdzam że to urocze...
-Na pewno wszystko będzie w jak najlepszym porządku!- zapewniła nas, po czym pogadaliśmy z nią jeszcze jakiś czas na inne tematy, aż nadszedł czas abyśmy wyszli. Wtedy ubraliśmy się do końca (buty i etc.), po czym wróciliśmy do salonu.
-Pa pa Pando! Wracam za 3 godzinki!- powiedziała Asia, tuląc naszego synka.
-Pa pa!- odpowiedział, ucałowaliśmy go w czółko, po czym zostawiliśmy z Kingą i pojechaliśmy do lekarza...

40 MINUT PÓŹNIEJ

U LEKARZA
Siedzimy już na krzesełkach przed gabinetem i czekamy na naszą kolej. Trochę się ekscytujemy, bo są szanse na to, abyśmy poznali dzisiaj płeć, ale też nie nastawiamy się na to za bardzo... W końcu Zuza z Wojtkiem poznali płeć dopiero jak Zuzka była w 23 tygodniu, czy jakoś tak...
-Mam nadzieję że będzie wszystko ok z nimi...- westchnęła Asia, głaszcząc brzuch dłonią.
-Na pewno będzie ok kochanie! Jestem pewien że maluchy rozwijają się prawidłowo!- zapewniłem ją i ucałowałem w skroń.
-Cieszę się że ze mną tu jesteś...- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
-Zawsze będę- zapewniłem ją, po czym pocałowaliśmy się czule, a następnie wróciliśmy do luźnej rozmowy na wszystkie tematy, czyli między innymi o małych, czy pracy...

....
-Pani Joanna Zielińska!?- wywołała nas pielęgniarka, przerywając nam rozmowę o pracy.
-Chodź...- powiedziałem do żony i trzymając się za ręce wstaliśmy, po czym weszliśmy do gabinetu, gdzie czekała już na nas uśmiechnięta Hana.
-Hej kochana!- przywitała się Asia, gdy ja zamykałem za nami drzwi.
-Cześć Hana!- dodałem od siebie.
-Cześć kochani, siadajcie!- wskazała na krzesła przed swoim biurkiem. Z uśmiechami usiedliśmy i pogrążyliśmy się w rozmowie z nią. Pytała o dużo różnych rzeczy, ale staraliśmy się odpowiedzieć jak najprecyzyjniej.
-No cóż. Z wywiadu mogę powiedzieć że jest idealnie Asia! Nie ma ŻADNYCH sygnałów, aby coś złego miało się dziać, ale jeszcze zapraszam na fotel, to to sprawdzimy...
-Dobrze- zgodziliśmy się, odetchnąwszy z ulgą. Bardzo cieszył nas fakt że z małymi wszystko jest dobrze. Nie powiem, ale martwiliśmy się o to trochę...
Asia położyła się na fotelu i odkryła brzuch, a ja usiadłem zaraz obok niej i złapałem ją za rękę. Cieszyliśmy się bardzo, że możemy "zobaczyć" ponownie nasze kruszynki...
Początek badania był jak poprzednio, Gawryło sprawdzała parę różnych tam rzeczy i puściła nam dźwięk szybkiego bicia tych maleńkich serduszek. Mimo że słyszeliśmy to już nie raz, wzruszyło nas to trochę...
-Wszystko jest w jaki najlepszym porządku...- uspokoiła nas Hana -Brzdące rozwijają się bardzo dobrze, wręcz podręcznikowo jeśli chodzi o moją opinię...- uśmiechnęła się i zaraz dodała -A co ja widzę!- zaśmiała się -Wychodzi na to że możemy poznać płeć tych maluchów!- oznajmiła nam zadowolona -Chcecie?!- odwróciła wzrok od monitora i spojrzała na nas, a my z Asią na siebie.
-Oczywiście że tak!- zgodziliśmy się od razu, bardzo podekscytowani.
-No to pokaż no się, kruszynko nr. 1...- powiedziała i "pobawiła" się trochę ekranem, aby znaleźć odpowiedni kąt -Patrzcie tutaj...- wskazała nam odpowiednie miejsce na ekranie monitora -Macie....
CDN.

Ciekawe kto dołączy do rodziny Zielińskich za około 4 miesiące...?
Czy to będą 2 dziewczynki?!
A może 2 chłopców?!
Albo jednak parka?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Joanna & Szymon ZielińscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz