PARĘ TYGODNI PÓŹNIEJ
SZYMON POW. Dzisiaj wstałem zgodnie z budzikiem. Jest trochę po 7, gdyż na 9 mam służbę. Niechcący przebudziłem też Asię, więc pochyliłem się nad nią i całując ją w czoło powiedziałem:
-Śpij... Jeszcze jest wcześnie...- spróbowałem ją namówić, po czym wstałem z łóżka, wziąłem sobie byle jakie ciuchy i z nimi w ręce udałem się do łazienki, aby wziąć prysznic i przygotować się do przeżycia dzisiejszego dnia. W pomieszczeniu pozbyłem się piżamy i na kolejny może kwadrans zamknąłem się pod prysznicem. Później wytarłem się dokładnie ręcznikiem i ubrałem ciuchy na dzisiaj. Kolejnym zdaniem było umycie zębów, a potem ogarnięcie fryzury. Czynność ta nie zajęła mi długo, po czym mogłem wyjść z łazienki i w kuchni zrobić sobie śniadanie, aby mieć chociaż coś w żołądku od rana...
W kuchni jednak zastałem Asię, krzątającą się po pomieszczeniu i szykującą mi, a przy okazji i sobie śniadanie. Wręcz automatycznie podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu ramionami, splatając dłonie na jej brzuchu.
-Dzień dobry...- powiedziałem i pocałowałem ją w szyję, przez co się uśmiechnęła.
-Dzień dobry- odpowiedziała i dodała -Śniadanie zaraz będzie gotowe, a na razie masz tu kawę...- wyjaśniła, wskazując na parujący kubek.
-Dziękuję, nie musiałaś...
-Powtarzasz to za każdym razem!- zaśmiała się i dodała -Ale ja i tak z radością ci je robię każdego dnia!- wtedy już śmialiśmy się oboje. Krótko później usiedliśmy wspólnie do stołu i zjedliśmy pierwszy posiłek tego dnia. Nie zajęło nam to długo i już po paru minutach sprzątaliśmy kuchnię po "gotowaniu". Wtedy zrobiłem "spacer" po całym mieszkaniu w poszukiwaniu potrzebnych mi rzeczy, a jak już się wyszykowałem, poszedłem do sypialni, aby ucałować na do widzenia mojego synka. Spał sobie spokojnie ze smoczkiem, wtulony w słonika i nie ruszył się nawet o milimetr, gdy delikatnie cmoknąłem go w czółko. Na całe szczęście już cały ten ból związany z ząbkowaniem ma za sobą i teraz jest wszystko dobrze...
-Chodź już Szymek, bo się spóźnisz...- na ziemię przywróciła mnie stojąca w wejściu, oparta o framugę uśmiechnięta Asia.
-Tak, już idę- odparłem, pogłaskałem go jeszcze po główce, po czym oboje wyszliśmy z sypialni. Zatrzymaliśmy się dopiero przy drzwiach. Otworzyłem je, ale zatrzymałem się z dłonią zaciśniętą na klamce.
-Trzymajcie się. W razie czego dzwoń!- powiedziałem, patrząc żonie w oczy.
-Spokojnie. Mówisz mi to codziennie!- odpowiedziała ze szczerym uśmiechem. 'Jak ja kocham jej uśmiech!'- pomyślałem, sam się uśmiechając.
-Jesteśmy w kontakcie i widzimy się po twojej pracy...- pocałowaliśmy się po raz ostatni i wtedy opuściłem mieszkanie, w celu pojechania na służbę, zostawiając w domu moje dwa skarby, do których wrócę za 10, max 12 godzin, a Asia zamknęła za mną drzwi.W TYM SAMYM CZASIE
ASIA POW. Gdy Szymek wyszedł zamknęłam drzwi, sprawdziłam co u Pawełka, po czym zabrałam się za codzienne sprawy, takie jak załadowanie zmywarki, powieszenie, wstawienie i złożenie prania... Trochę mi to zajęło, ale nie mam co narzekać! I tak trzeba to zrobić, więc lepiej wziąć się za to szybciej, niż później i potem mieć od tego wolną głowę... Uwinęłam się z tym w jakieś pół godzinki, może trochę więcej, po czym złapałam jeszcze kwadrans dla siebie na ubranie się i jako takie ogarnięcie, a potem już byłam cała do dyspozycji mojego synka, który zdecydował się akurat teraz wstać.
-A kto to wstał!? No chodź do mamy!- wzięłam jeszcze trochę "marudzącego" i trącego oko Pawcia ze sobą do kuchni i zrobiłam mu śniadanie. Przez cały ten czas mały wtulał się we mnie, otaczając moją szyję swoją małą rączką. A po śniadaniu po raz kolejny wylądowaliśmy na dywanie, bawiąc się przeróżnymi zabawkami. Pawcio ma ich dosłownie MNÓSTWO, także było w czym wybierać...
Bawiliśmy się jakiś czas, po czym, niespodziewanie, Pawełek przyszedł do mnie z książeczką i wręczył mi ją mówiąc:
-Cytać!- powiedział, patrząc na mnie z nadzieją.
-Chcesz poczytać?!- upewniłam się. Nie było to do niego podobne, ze względu na to że od kiedy nauczył się chodzić to woli latać po całym domu i kombinować, a nie leżeć w jednym miejscu i słuchać bajki...
-Tak!- aż klasnął w rączki z uciechy!
-W takim razie, zapraszam księcia ze mną!- zaśmiałam się i ułożyłam nas wygodnie na kanapie. Chwilę później już leżeliśmy i "czytaliśmy", czyli ja mu czytałam, a on patrzył na strony zafascynowany, przytulając się do mnie w tym samym czasie. Ten moment, szczerze mówiąc, był jednym z moich ulubionych, zaraz po chwilach, kiedy kładę go spać. No cóż, mały ma to po mnie, że jest taki przytulas...
Czytaliśmy bajki dość długo, gdyż ani się obejrzałam i wybiła 11, a zasygnalizował mi to sam Pawcio, który najspokojniej w świecie sobie zasnął!
-Dobranoc mój królewiczu!- szepnęłam, ucałowałam go w czółko, po czym powoli i bardzo delikatnie go przeniosłam do łóżeczka. Tam ułożyłam wygodnie i przykryłam kocykiem. Na całe szczęście się nie obudził, tylko przytulił do słonika i spał dalej..
Przez moment stałam nad łóżeczkiem urzeczona, obserwując go, po czym włączyłam nianię i zabierając ją ze sobą wyszłam z sypialni. Zadowolona wyłożyłam się na kanapie i wróciłam do lektury, jednakże nie bajki, a książki którą czytam od kilku dni. Zadowolona zagłębiłam się w książce z zarówno nianią, jak i telefonem na wyciągnięcie ręki. To była chwila tylko dla mnie...

CZYTASZ
Joanna & Szymon Zielińscy
Romance"Dotąd dwoje, choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno, choć nadal dwoje" ❤️ Sequel do "Asia i Szymon // patrol 007". W tej historii ujrzymy nasz ulubiony patrol siódmy w zupełnie nowej... MAŁŻEŃSKIEJ odsłonie... Jesteście ciekawi co tym razem im się prz...