46. Pomoc II

284 16 1
                                    

W TYM SAMYM CZASIE 
ASIA POW. Akurat wyszłam z całą czwórką na spacer. Panda towarzyszy mi na rowerku biegaczu, Roscoe idzie przodem, a ja powolnym krokiem pcham przed sobą wózek z śpiącymi bliźniaczkami. Jest bardzo ciepły i słoneczny dzień. Może nie jest tak gorąco aby latać w krótkich rękawkach i równie krótkich spodenkach, ale myślę że na dobre już można zapomnieć o zimowych kurtkach i przerzucić się bardziej na te "wiosenno-jesienne". Dzieciakom ubrałam puchówki, kolejno w kolorach niebieskim, szarym i fioletowym, a sama wybrałam skórzaną ramoneskę z podszyciem i do tego dość gruby szalik. Fryzura jak fryzura, koczek z części włosów upięty dość wysoko, a reszta luźno lata mi wokół szyi i opada na ramiona. Dzieciakom oczywiście założyłam czapeczki, bo nie chcę aby się rozchorowały...
Tak sobie spacerowałam spokojnie po parku, gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon. Na początku tego nie zauważyłam, pogrążona w myślach, a do rzeczywistości przywrócił mnie mój kochany synek.
-Mama! Teleton!- odpowiedział, ciągnąc mnie za kurtkę. Spojrzałam na niego.
-Tak kochanie?!
-Teleton!- powtórzył i wskazał na moją torebkę. Miał rację!
-Widzisz! Znów mi pomogłeś!- zaśmiałam się, zatrzymałam aby dać mu buziaka, po czym wyjęłam telefon z torebki. Jak się okazało miałam 2 nieodebrane od Mamy i właśnie dzwoniła do mnie po raz trzeci. Skoro tyle telefonów w ciągu 5 minut to musiało być coś ważnego..! Modliłam się tylko aby nie dotyczyło chłopaków, a w szczególności Szymona...
-Widzisz Pando, babcia Renia dzwoni!- wyjaśniłam synkowi.
-Babi!- zadowolony klasnął w rączki.
-Tak, zobaczymy czego dokładnie babi chce!- zaśmiałam się i przyłożyłam telefon do ucha, odbierając połączenie:
(A- Asia, R- Renata)
R: Asia, dzięki bogu!
A: Cześć mamo...?! Czy coś się stało że dzwonisz?!- spytałam, wznawiając spacer.
R: Jeśli pytasz o chłopaków, nie, to nie w tej sprawie do ciebie dzwonię- odpowiedziała, a mi ulżyło.
A: To z czym w takim razie?!- spytałam zdziwiona.
R: Potrzebujemy cię...- powiedziała bez ogródek.
A: Ale mamo, ja jestem na macierzyńskim, nie mogę zostawić...
R: Asia wiem, i z góry cię za to przepraszam, ale to jest podbramkowa sytuacja! Nie mogę tam wysłać nikogo innego... Od razu mówię, to nie chodzi o patrol!
A: Nadal nic nie rozumiem...?!- totalnie nie czaiłam o co chodzi mojej teściowej. Zrozumiałam ledwie tyle że to miało jakiś związek z pracą...
R: Po prostu przyjedź na komendę, tu ci wszystko wyjaśnię... Proszę cię Asiu...
A: Dobrze mamo, ale co ja mam z dziećmi zrobić?!- nadal pozostawał ten problem. Jak ja mam do cholery jechać na komendę im pomóc, kiedy nie mam z kim dzieciaków zostawić?!
R: Weź je ze sobą- odpowiedziała, a ja myślałam że się przesłyszałam.
A: Mamo, jak ty to sobie...?!
R: Mówię serio Asia, weź Pawcia i bliźniaczki ze sobą. Tu coś wykombinujemy...- przerwała mi wpół zdania.
A: W takim razie to musi być serio gruba sprawa...- powiedziałam kąśliwie i podjęłam decyzję -Daj mi max godzinę i u was jestem. Muszę jeszcze skoczyć do domu...
R: Dobrze. Czekamy...
A: Na razie!- pożegnałam się z nią i odszukałam wzrokiem synka -Pawcio?! Chodź tu na chwilkę!?- zawołałam go, gdyż troszku daleko odjechał do przodu. Od razu posłuchał, wracając do mnie w trymiga. Zatrzymał się obok i podniósł na mnie swe błyszczące oczka.
-Tak mama?!- spytał z tym swoim czarującym uśmiechem.
-Chodź, musimy wracać do domku...- powiedziałam, kucając przed nim, jednocześnie nie puszczając wózka.
-Już?!- spytał, robiąc niezadowoloną minkę.
-Już, już, ale za to... Jedziemy do taty, na komendę, co ty na to?!- ledwo te słowa opuściły moje usta, od razu zauważyłam jak jego mimika twarzy zmienia się z zasmuconej w wręcz zachwyconą. Naprawdę nie wiem po kim on ma tą diametralną zmienność nastrojów...?!
-Tak!- wykrzyknął uradowany, a ja się szczerze zaśmiałam. Tak jak powiedziałam, wróciliśmy do domu, przebrałam dziewczyny i przepakowałam im torbę, zostawiliśmy Ross na ogrodzie i, tym razem już samochodem, pojechaliśmy na komendę. Naprawdę mnie ciekawiło, w czym Renia potrzebuje mojej pomocy...?!

Joanna & Szymon ZielińscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz