Rozdział 8 Dzień pełen wrażeń

2.5K 88 103
                                    


Już dawno w pokoju wspólnym Gryfonów nie było tak ponurej atmosfery. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Ich zwycięstwo było tak pewne, jak to, że sklątki tylnowybuchowe znów podpalą chatkę Hagrida.

— Jakim cudem oni wygrali? Prowadziliśmy sto siedemdziesiąt do trzydziestu. Trzydziestu! — gorączkował się Ron, który zdawał się najgorzej znosić przegraną.

Hermiona starała się pocieszyć przyjaciela.

— Przecież to nie koniec świata. To tylko gra.

Cała drużyna i paru zagorzałych kibiców spojrzało na nią z dezaprobatą.

— Tylko gra? Tylko gra?! — zawołał oburzony rudowłosy. — To Quidditch! A my mieliśmy ogromną przewagę, a i tak przegraliśmy! I to ze Slytherinem!

Hermionie cisnęła się na usta uwaga, że to jest właśnie piękno sportu, ale zachowała ją dla siebie.

— Ale przecież nie wszystko stracone. To pierwszy mecz w sezonie, a Ślizgoni wygrali tylko dwudziestoma punktami.

— Hermiona ma rację — powiedział Harry, siedzący po drugiej stronie dziewczyny. — Nie ma co się załamywać. Trzeba brać się do pracy i wygrać z Krukonami.

Ginny skinęła głową.

— To będzie ciężki mecz. Krukoni mają nowego kapitana. Luna mówiła, że jest bardzo dobry, a cała drużyna jest pewna swojej wygranej.

— Pięknie... Po prostu cudownie — mruknął obrońca Gryfonów, dolewając sobie Ognistej.

— Ej, Ron! Jakaś wiadomość dla ciebie! — zawołał z drugiego końca pokoju Neville.

— Już idę!

Wśród uczniów siedzących przy kominku zapanowała cisza. Hermiona wpatrywała się w ogień, rozmyślając nad jutrzejszym dniem. Razem z Malfoyem miała oprowadzić trzecioklasistów po Hogsmeade. To było pierwsze wyjście młodszego rocznika do wioski, więc przez godzinę lub dwie, wraz ze swoim współlokatorem, ma obowiązek opiekować się uczniami i pokazać im największe atrakcje. „Malfoy i opieka nad dziećmi? Już to widzę..." — pomyślała Gryfonka, przeczuwając, że koniec końców zostanie z tym zadaniem sama.

Nagle wpadła jej do głowy wizja młodego arystokraty, ubranego w różową, hawajską koszulę i jasne spodnie, wesoło podskakującego na głównej ulicy Hogsmeade, a za nim grupę blondwłosych sześciolatków, idących w parach i śpiewających piosenkę.

Hermiona zakrztusiła się piwem kremowym. Wyczarowała chusteczkę i zaczęła się wycierać, z trudem hamując głośny śmiech.

— Wszystko w porządku? — spytał Harry, widząc w oczach dziewczyny łzy, które mylnie wziął za oznakę smutku.

Kasztanowłosa tylko pokiwała głową, nadal walcząc z rozbawieniem.

Tymczasem zadowolony Ron wrócił na swoje miejsce obok Hermiony.

— A ty coś taki wesoły? — spytała Ginny, widząc uśmiech na twarzy brata.

— Donovan odwołała dzisiejsze korki z eliksirów. No i dobrze, nie miałem ochoty spędzać wolnego wieczoru, mordując się z nią.

Harry postanowił stanąć w obronie nauczycielki.

Naucz mnie lataćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz