— Draco, jesteś kompletnym idiotą, wiesz? Czy ty chociaż pomyślałeś o konsekwencjach swojego postępowania? Nie, bo po co! Czy pomyślałeś o tym, że kiedy ty będziesz skakał po różowych chmurkach, ja będę musiał sam użerać się z tym tutaj? — spytał rozdrażniony Nott, skinięciem głowy wskazując Blaise'a.
Czarnoskóry przewrócił oczami i rozwalił się na kanapie, zabierając ze stolika garść czekoladowych żab. Teodor zaczął chodzić po salonie, nadal pouczając blondyna i żywo przy tym gestykulując. Draco i Blaise wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Po chwili były ścigający drużyny Ślizgonów rzucił Malfoyowi kilka żab i obaj zajadali się nimi, słuchając z rozbawieniem kazania Notta.
Minuty wlokły się niemiłosiernie, a Draco odpłynął myślami ku swojemu wygodnemu łóżku. Jego nieobecny wzrok zmusił Teodora do przerwania tyrady upomnień i narzekań.
— Czy do ciebie w ogóle coś dociera?
Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony blondyna zaniepokoił Blaise'a. Wstał z fotela i podszedł do Notta, nie spuszczając Malfoya z oczu.
— Myślisz, że ta cała heca z zatrzymaniem akcji serca trwale uszkodziła mu mózg?
Dla zyskania pewności rzucił w przyjaciela pomarańczą. Ten otrząsnął się i oznajmił:
— Tak, tak... całkowicie się z wami zgadzam. Nie to, że was wyganiam, ale chętnie bym się już położył, więc może... — powiedział, wskazując im drzwi.
Jednak dwójka Ślizgonów nawet nie ruszyła się z miejsca. Wymienili zaniepokojone spojrzenia i wdali się w dyskusję na temat stanu zdrowia Dracona, zupełnie ignorując chłopaka, tak jakby i tak nie był w stanie za nimi nadążyć.
— Nie powinniśmy go zostawiać samego.
— Mógłby jeszcze sobie coś zrobić...
— Myślisz, że to mu przejdzie? — zapytał Blaise.
Draco postanowił zignorować dziwne zachowanie przyjaciół. Wstał z fotela i bez pożegnania skierował się do swojej sypialni, podrzucając niedbale pomarańczą. Zabini i Nott rozmawiali ściszonymi głosami, jednak sens ich słów dotarł do prefekta naczelnego.
— A jeżeli zacznie się cofać w rozwoju?
— Ja na pewno go przewijać nie będę. Nie mam zamiaru paprać się w gównie — oznajmił Nott z udawanym obrzydzeniem, po czym zrobił szybki unik przed lecącym w jego stronę owocem.
— Hej! — zawołał oburzony Zabini, rozcierając czoło po uderzeniu pomarańczą. — Za co?
— Za brak mózgu — odparł sennym głosem Draco, zamykając drzwi do swojego pokoju.
Teodor roześmiał się, za co zarobił od Blaise'a kuksańca w bok. W drodze do lochów, jak to przyjaciele, nie szczędzili sobie ciętych komentarzy. Weszli do swojego dormitorium, z rozbawieniem wspominając niefortunną wizytę Astorii Greengrass w skrzydle szpitalnym.
Zabini przebrał się w jedwabne spodnie od pidżamy i rozwalił na łóżku. Uśmiechnął się na myśl, że wygrał Turniej Trójmagiczny. Co prawda nielegalny, ale jednak. Szkoda tylko, że nikt spoza trójki uczniów się o tym nie dowie.
Przewrócił oczami, słysząc głośne chrapanie Notta. Mieszkanie z nim miało jedną, olbrzymią wadę: jeśli nie było się odpowiednio przygotowanym, przez całą noc słyszało się pochrumkiwania i jęki Teodora. Czarnowłosy otworzył szufladę nocnej szafki i wyjął z niej zatyczki do uszu.
„O wiele lepiej" — pomyślał, zagrzebując się głębiej w pościel. Zamknął oczy, w nadziei na to, że sen przyjdzie szybko. Jednak coś nie dawało mu spokoju. Przekręcał się z boku na bok, wciąż słysząc ciche, niepewne pytanie kasztanowłosej Gryfonki.
CZYTASZ
Naucz mnie latać
FanfictionTytuł: Naucz mnie latać Autor: Cookie Monster & Sappy Beta: Same się betujemy :D Fandom: Harry Potter Para: Dramione (Draco Malfoy x Hermiona Granger) Rozdziały: 32/32 (+ prolog, epilog) + 2 miniaturki Gatunek: fanfiction, romans, przygoda Ostrzeżen...