Rozdział 14 Noc duchów

1.9K 86 50
                                    

— Plan ambitny i godny podziwu, ale prawie niewykonalny.

— Prawie robi wielką różnicę, Granger — odpowiedział Malfoy, zakładając białą sukienkę na ramiączkach.

— Wiesz, ile rzeczy może się nie udać? — spytała zaniepokojona, jednak musiała przyznać, że zaintrygował ją pomysł współlokatora.

— Nie ryzykując, niczego w życiu nie osiągniesz. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zapewnimy reszcie niezapomniane widowisko i zostaniemy trwale zapisani w historii Hogwartu jako wizjonerzy... a przynajmniej ja zostanę.

Gryfonka przewróciła oczami, słysząc dobrze znaną jej wyższość i pewność siebie w głosie Ślizgona.

— No chyba sobie ze mnie żartujesz. Jeśli myślisz, że włożę te buty...

Zakładając, że Draco już się ubrał, dziewczyna weszła do swojej sypialni i zobaczyła go wpatrującego się w parę czarnych czółenek leżących na łóżku.

— O co chodzi?

— Nie założę ich. Mowy nie ma, żebym paradował w szpilkach.

— Przesadzasz, mają tylko kilka centymetrów.

Ślizgon podniósł jeden but i przyjrzał mu się nieufnie. Stuknął palcem parę razy w obcas i stwierdził:

— Nie są zbyt stabilne... ale w sumie to ty zrobisz z siebie pokrakę, łamiąc sobie w nich nogi przy wszystkich Weasleyach i innych...

— Nie kończ — powiedziała Hermiona, ostrzegawczo unosząc palec i wyjęła z szuflady cienką opaskę z małymi diamencikami. Podeszła do Malfoya i podała mu ją.

Chłopak spojrzał z politowaniem najpierw na przedmiot, później na współlokatorkę.

— Opaska? Serio? Ile ty masz lat? — spytał z kpiną.

— Inaczej tych włosów nie ułożysz.

— A właśnie, że ułożę, jeśli je wyprostuję — upierał się znawca mody.

— Nie zrobisz tego, masz się zachowywać tak jak ja, pamiętasz?

Draco przeklął pod nosem, piorunując wzrokiem współlokatorkę, gdy ta nakładała mu opaskę. Cofnęła się i po chwili wyjęła spod ozdoby kilka pukli.

— Skończyłaś?

— Owszem. Wkładaj te buty, lepiej, jeśli się z nimi oswoisz — poradziła dziewczyna.

Ślizgon zgromił ją spojrzeniem, jednak zrobił to, co powiedziała. Nałożył czółenka i wyprostował się, odgarniając loki z twarzy.

— I jak? — spytała Gryfonka, gdy zrobił parę kroków.

— Są ciasne, niewygodnie i najlepiej byłoby je spalić i pochować na niepoświęconej ziemi.

— Nie o to pytałam, ale nieważne. Całkiem dobrze sobie radzisz, zupełnie jakbyś kiedyś już to robił — zażartowała Hermiona, jednak wytrzeszczyła oczy, gdy zobaczyła minę Ślizgona, nim ten nad sobą zapanował.

— Nie... nie mów mi... — wybuchła śmiechem — Draco Malfoy przebierający się w damskie łaszki.

— Przestań tak rechotać, Granger! To był zakład, ok?!

Wyjaśnienia Dracona jeszcze bardziej ją rozbawiły.

— Wiesz, Granger, że istnieją przypadki śmierci ze śmiechu? — spytał, groźnie mrużąc oczy.

— Żałuję, że tego nie widziałam... chociaż nie, ten obraz trwale uszkodziłby mój mózg.

— Po mojemu to on jest uszkodzony od momentu twoich narodzin, Granger. I przestań wreszcie się śmiać, wystarczy mi to, że muszę tkwić w tym odrażającym ciele — warknął, odwracając się, by sięgnąć po czarny sweterek.

Naucz mnie lataćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz