Rozdział 6 Wybór sędziego

1.9K 84 60
                                    

Obudziła się o świcie i niemal natychmiast tego pożałowała. Krew w jej skroniach pulsowała nadzwyczaj szybko, na dodatek miała wrażenie, jakby nałykała się piasku. Wstała z łóżka, chcąc ugasić pragnienie. Błąd. Cholerny błąd. Na skutek zmiany położenia coś gwałtownie wywróciło się jej w żołądku. Wybiegła do łazienki, nie mogąc już dłużej walczyć z mdłościami.

Poranna toaleta zajęła jej więcej czasu niż kiedykolwiek. Miała więc dostatecznie dużo czasu na rozpamiętywanie wczorajszych wydarzeń i towarzyszące temu wyrzuty sumienia. Jedno wiedziała na pewno... wróciła z Hogsmeade i spróbowała raz jeszcze uporać się z czkawką. Pamiętała, że jako antidotum tym razem wybrała Ognistą. Późniejsze wydarzenia zlewały się ze sobą, tworząc niezbyt precyzyjny obraz.

Tańczyła na stoliku, śpiewając jedną z zasłyszanych na ostatnich wakacjach piosenek. Jednak to następny obraz był tym, który niepokoił ją najbardziej... przedstawiał ją tulącą się do Malfoya.

Wciąż w głowie odtwarzała sobie jego słowa... „zdejmuj koszulę". W następnym ujęciu widziała siebie, rozpinającą koszulę Malfoya... Czekaj... koszulę Malfoya?! Dlaczego miała ją na sobie? I dlaczego, na Wielkiego Merlina, obudziła się bez niej?! Nie pamiętała.

Och, Godryku, nie, tylko nie to" — pomyślała. „Ale, że z Malfoyem? Z NIM? Tyle lat czekania na tego właściwego i zrobiłam to z Malfoyem?" Skrzywiła się, oskarżycielsko patrząc na swoje lustrzane odbicie. „I na dodatek wcale tego nie pamiętam... Pięknie, panno Granger. Możesz być z siebie dumna" — zadręczała się w duchu, wciąż mając przed oczami urywany film z nią i arystokratą w roli głównej.

Nie dajmy się zwariować. Może i byłam lekko wstawiona, ale to nie oznacza, że od razu wgramoliłam mu się do łóżka. Mam swój honor... Ta... i ten honor zmusił cię do paradowania przez nim w samej koszuli?" — dręczył ją cichy głosik z tyłu głowy. „Do niczego między nami nie doszło. Poza tym musi być jakieś logiczne wyjaśnienie na to, że obudziłam się ubrana w samą bieliznę i jego krawat. Prawda?"

Trzymając się rozsądnej myśli, iż Draco Malfoy z pewnością sam z siebie nie dotknąłby jej, postanowiła zwrócić się do pani Pomfrey po jakiś eliksir, który doprowadziłby ją do porządku. Wciąż niezbyt przytomna, wyszła z łazienki, kierując się ku drzwiom wyjściowym.

W następnej chwili wylądowała na podłodze, na skutek potknięcia się o coś twardego, co z całą pewnością nie powinno znajdować się w tym miejscu. Obejrzała się za siebie, by zobaczyć przyczynę jej upadku.

— Malfoy? — zapytała zdezorientowana dziewczyna. — Malfoy... — powtórzyła z nutą rozdrażnienia w głosie, obwiniając chłopaka o wszystkie swoje dzisiejsze niepowodzenia. I te wczorajsze też. Bo jeśli rzeczywiście wczoraj do czegoś między nimi doszło, to z całą pewnością nie można tego nazwać inaczej. Jeśli.

Dowlokła się do niego, chcąc go dobudzić.

— Malfoy, wstawaj — szturchnęła go delikatnie w żebra.

Zero reakcji.

— Malfoy! — zaczęła energicznie potrząsać jego ramieniem.

Znów nic.

Tego było już za wiele. Nie dość, że potwornie bolała ją głowa, to jeszcze musi niańczyć tego tutaj. Usiadła okrakiem na jego kolanach, pochyliła się i zaczęła nim gwałtownie trząść.

— Malfoy, dobrze wiem, że nie śpisz. Nie ignoruj mnie, ty nędzna imitacjo mężczyzny! Najpierw wykorzystujesz to, że być może trochę przesadziłam z alkoholem, a teraz... No nareszcie! — zawołała, widząc, że chłopak odzyskuje przytomność.

Naucz mnie lataćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz