Eleonora Zabini weszła do kuchni, gdzie, pomimo wczesnej pory, znajdowała się Andromeda, usiłując nakarmić humorzastego berbecia. Mały Teddy wrzeszczał niemiłosiernie głośno, próbując wydostać się z fotelika. Uśmiechnęła się, przypominając sobie wczesne dzieciństwo Blaise'a i podeszła do kobiety.
— Znowu ząbkuje?
— Niestety — westchnęła pani Tonks, rezygnując z bezowocnej próby nakarmienia wnuka. — Nie wiem już, co mam robić. Żaden sposób na niego nie działa.
— A próbowałaś mu dać czekoladkę z alkoholem?
Andromeda spojrzała na arystokratkę i otworzyła usta, jednak nie mogła znaleźć odpowiednich słów. Zamrugała i po chwili w końcu wydusiła z siebie:
— Chcesz podać alkohol mojemu wnukowi?
Eleonora wzruszyła ramionami.
— Co w tym dziwnego? Jak Blaise ząbkował, to sama dawałam mu takie czekoladki.
— I są tego skutki — wtrąciła z przekąsem wchodząca do kuchni Narcyza.
Blondynka podeszła do nich i wlepiła badawczy wzrok w Teddy'ego.
— Moim zdaniem trzeba to przeczekać. Nie możesz przybiegać na każde jego zawołanie, Dromedo. Niech się wykrzyczy, wypłacze i nauczy samodzielności.
— No co ty wygadujesz, Cyziu! Samodzielność u jednorocznego dziecka? Mówię wam, kropelka czegoś z procentami i zaśnie jak aniołeczek.
Andromeda pokręciła głową, słuchając rozmowy arystokratek. Pomimo tego, iż nosiły zwyczajne, proste ubrania, nadal można było w ich zachowaniu dostrzec drobiazgi, świadczące o ich pochodzeniu. Poruszały się płynnie i z gracją, a przygotowując nakrycie stołu zawsze dbały o takie szczegóły jak odpowiednie ułożenie sztućców i opornie szło przekonywanie ich do wspólnego dbania o czystość w ich kryjówce. Większe trudności miała Narcyza, gdyż nie potrafiła upiec zwykłego ciasta drożdżowego.
Bawiło ją to, iż, oswobodzone spod wpływów dawnego środowiska kobiety, powoli pokazywały swoje prawdziwe charaktery, tym samym ujawniając wspólne cechy z ich potomkami. Narcyza, stanowcza i spokojna, potrafiła rządzić się jak mało kto i spędzała dużo czasu przed lustrem, choć zdarzało się, iż zrzucała maskę wyniosłości na rzecz humoru. Z kolei Eleonora tryskała energią i co chwila wybuchała perlistym śmiechem. Głównie zajmowała się wystrojem kwatery i w wolnych chwilach poświęcała się pasji, jaką było malowanie. Obie powoli odnajdowały się w obecnej sytuacji, choć trudno im było przyzwyczaić się do noszenia mniej strojnych szat i braku skrzatów domowych.
Podczas gdy trzy kobiety stały nad chłopcem, dyskutując nad rozwiązaniem problemu, Teddy przypatrywał im się z rozbawieniem. Nie miał lekkiego życia ze swoimi opiekunkami. Każda miała odmienne zdanie na temat tego, jak wychowywać dzieci i choć ustaliły, iż to Andromeda ma ostateczne zdanie w tym temacie, każda wtrącała swoje trzy knuty, gdy pozostałe były zajęte czymś innym.
— El, nie można podawać alkoholu dzieciom. To mu zaszkodzi — powtórzyła po raz dziesiąty Andromeda, ponownie próbując nakarmić malca.
— E tam, zaszkodzi. Mówię o kropelce... ewentualnie naparstku, a nie o całej butelce.
Narcyza już miała się odezwać, gdy usłyszała ciche stukanie. Odwróciła się i na widok sowy swojego syna, podbiegła do okna, by odebrać list.
Najdroższa matko,
Jako, iż treść tego listu zapewne Cię zszokuje, sugerowałbym znaleźć fotel lub bardziej miękki kawałek podłogi. Pragnąc wyprzedzić wszelkie kolorowe pisemka, jakie wy, kobiety, bezsensownie przeglądacie, uprzejmie informuję, iż jestem w związku z Gran Hermioną, bynajmniej nie w celu mającym przynieść mi korzyści w sferze społecznej. Nie przejmuj się prasówkami i nie próbuj podejmować jakichkolwiek działań, które mogłyby negatywnie wpłynąć na nasz związek. Jestem pewny swojej decyzji jak tego, że zemdlejesz w ciągu dziesięciu sekund po przeczytaniu tego listu.
CZYTASZ
Naucz mnie latać
FanfictionTytuł: Naucz mnie latać Autor: Cookie Monster & Sappy Beta: Same się betujemy :D Fandom: Harry Potter Para: Dramione (Draco Malfoy x Hermiona Granger) Rozdziały: 32/32 (+ prolog, epilog) + 2 miniaturki Gatunek: fanfiction, romans, przygoda Ostrzeżen...