Draco Malfoy obudził się wraz z ostatnim uderzeniem hogwarckiego zegara. Stwierdzenie, iż był nieco sfatygowany, było sporym niedopowiedzeniem. Chłopak powoli usiadł i zaspanymi oczami rozejrzał się po pokoju. Był sam.
Skrzywił się, gdy przed oczami pojawiły mu się obrazy z poprzedniego wieczoru, a do głowy wpadła mu myśl, iż Hermiona specjalnie wyszła wcześniej, nie chcąc przebywać w jego towarzystwie. W jej mniemaniu mógł zachowywać się nieco zbyt śmiało... nie, żeby żałował. Po chwili odrzucił tę teorię. W końcu obudził się o dwunastej, a na szafce stała mała fiolka z eliksirem na ból głowy i szklanka wody do popicia gorzkiego wywaru.
Arystokrata wzdrygnął się, gdy opróżnił fiolkę i natychmiast sięgnął po wodę. Odczekał, aż skronie przestały pulsować tępym bólem i, poprawiając spodnie, wyszedł z sypialni Gryfonki. Rozejrzał się po dormitorium, a kiedy zrozumiał, że jest w nim sam, opadł na kanapę, powtarzając w myślach, iż dziewczyna prawdopodobnie siedzi w bibliotece.
Nie mylił się. Kilka minut później do salonu weszła Hermiona obładowana grubymi woluminami. Gryfonka, nie zwracając na niego uwagi, odłożyła księgi na stolik i usiadła na fotelu.
— Em... Hermiona? — spytał, sprawiając, iż dziewczyna w końcu spojrzała na niego znad czytanego tekstu.
— Tak?
— Wszystko w porządku?
Kasztanowłosa zamrugała i przymknęła książkę. Zmrużyła oczy, badawczym wzrokiem wpatrując się w chłopaka.
— Dlaczego miałoby nie być?
— Och, no wiesz... — zaczął Ślizgon, próbując zdobyć się na zdawkowy ton. — To wczoraj...
— Ach, to — mruknęła Hermiona, delikatnie się rumieniąc.
Odłożyła lekturę i podeszła do barku.
Arystokrata wstał i stanął za nią, obserwując, jak nalewa do szklanki soku. Przeczesał włosy, dochodząc do wniosku, iż Gryfonka specjalnie trzyma go w niepewności.
— Przepraszam, jeśli wczoraj ośmieliłem się na zbyt wiele i czułaś się zmuszona do pewnych zachowań — wyrzucił z siebie.
Dziewczyna odstawiła butelkę i odwróciła się do niego, zaskoczona jego słowami. Ostatnie czego się spodziewała, to usłyszeć od niego przeprosiny za kilka minut całowania się... i rozbierania... i robienia innych rzeczy, których nie powinni robić przykładni prefekci naczelni.
— Słucham?
— Nie każ mi tego jeszcze raz powtarzać — jęknął Draco, krzywiąc się na samą myśl.
— Jestem po prostu zaskoczona.
Blondyn zamrugał, całkowicie gubiąc się w sytuacji.
— No to ja już nic nie rozumiem. Wchodzisz tu, słowem się nie odezwiesz, ignorujesz mnie, chowając się w tych durnych książkach, a teraz, jak próbuję cię przeprosić, to mówisz, że jesteś zaskoczona — warknął poirytowany.
— Ale ja cię wcale nie ignoruję. Zobacz — powiedziała, podnosząc ze stolika wolumin i otwierając go na właściwej stronie. — Szukałam kilka lektur uzupełniających i przy okazji znalazłam coś dla ciebie. O alchemii — dodała, widząc jego pytające spojrzenie. — Wpadło mi w oko jedno nazwisko, które powtarzało się w twoich zwojach.
Ślizgon przyjął od niej książkę, zerkając to na nią, to na Gryfonkę.
— Czyli nie jesteś...?
— Nie — odpowiedziała Hermiona, delikatnie uśmiechając się do niego. — Nie jestem.
— No dobrze. Skoro tak... — zaczął, odrzucając podręcznik i patrząc na nią stanowczo — ... to odwołuję swoje przeprosiny.
CZYTASZ
Naucz mnie latać
FanfictionTytuł: Naucz mnie latać Autor: Cookie Monster & Sappy Beta: Same się betujemy :D Fandom: Harry Potter Para: Dramione (Draco Malfoy x Hermiona Granger) Rozdziały: 32/32 (+ prolog, epilog) + 2 miniaturki Gatunek: fanfiction, romans, przygoda Ostrzeżen...