Piętnaście, jeden, sześć...
Piętnaście, jeden, sześć...
Znowu je widzę. Te liczby. Nawiedzają niemal każdy mój sen. Nie mogę od nich uciec, nie mogę o nich zapomnieć. Powoli stają się moim pragnieniem. Moją udręką. Za każdym razem promieniują czerwonym blaskiem, coraz to mocniejszym. Przychodzą do mnie z mroku, lecz nie na moje żądanie. Nie chcę ich widzieć.
Piętnaście, jeden, sześć...
Odpycham je i na powrót przyciągam, ale niezależnie od tego, co zrobię i tak się zbliżają. Za każdym razem, gdy kładę się spać, zastanawiam się, czy je znowu zobaczę. Nie chcę tego... a może chcę?
Piętnaście, jeden, sześć
Co? Nie! Nie odchodźcie! Wracajcie! Potrzebuję was!
Cyfry oddalają się. Kurczą i wydłużają. Zmieniają swój kształt. Zdaje się, że formują w litery. Powoli zaczynają się przybliżać, rozświetlając krwawym światłem mrok. Widzę coś! Jakieś wnętrze, lecz mrok nie pozwala mi go rozpoznać.
Drżę. Tak mi zimno. Czy to śmierć stoi nade mną i dyszy chłodem w kark?
Litery... Tak to litery! W jakie zdanie się ułożą? Co mi powiedzą? Nie widzę, są za daleko. Dostrzec mogę jedynie, że czymś ociekają. Krwią. Tak czerwoną... tak gęstą. Ciecz powoli spływa po wybrzuszeniach i zawijasach, zostawia strużki na ścianie i spada na... podłogę?
Nie chcę tego widzieć. Boję się. Odwracam wzrok, lecz gdziekolwiek nie spojrzę, napis pojawia się, przyprawiając mnie o dreszcze i mdłości. Co oznacza?
Śmierć.
Czyją?
Śmierć!
Kiedy?
Piętnaście! Jeden! Sześć!
Gdzie?
Śmierćśmierćśmierć!
— Śmierć — padł cichy szept z ust śniącego, gdy w końcu się przebudził.
***
Draco przeciągnął się i z szerokim ziewnięciem odwrócił na drugi bok. Nie otwierając oczu, odgarnął z twarzy kłęby loków, wyciągając z ust jeden z kosmyków. Było mu ciepło i wygodnie i najchętniej zostałby w łóżku, jednak pęcherz dawał wyraźne sygnały o swoim wypełnieniu. Mruknął niezadowolony, odkrywając się z kołdry, tym samym wystawiając swoje ciało na chłód. Niemal nic nie widząc przez zaspane oczy, wstał i powolnym krokiem ruszył do łazienki, zastanawiając się, dlaczego jego organizm zmusił go do wstania o tak barbarzyńsko wczesnej porze.
Leniwym ruchem zamknął drzwi i podszedł do sedesu, niemal na powrót zasypiając. Znieruchomiał i zmarszczył brwi. Coś mu się nie zgadzało, czegoś mu brakowało, a konkretniej pewnego bardzo ważnego narządu. Przetarł oczy wolną dłonią, myśląc, że jest to skutek niewyspania i zerknął w dół. Wytrzeszczył oczy, a z jego ust wydobył się spanikowany pisk, gdy zobaczył bawełniane białe majtki w... różowe biedronki?! Przerażony, zaczął szukać swojej zguby.
— Gdzie on jest?! Gdzie on, do cholery, jest?! — wrzeszczał, przeżywając najgorszy koszmar każdego mężczyzny. — Nie mógł tak po prostu zniknąć!
Zszokowany zaczął cofać się i runął na ziemię z powodu osuniętych na wysokość kolan czerwonych spodni. Wpatrywał się z niedowierzaniem w ewidentnie damską część bielizny, dysząc ze strachu.
— Gdzie jest mój penis?! — zawył płaczliwie, uderzając pięściami w podłogę. Zamknął oczy i wziął parę głębszych wdechów — Uspokój się, Draco, to nic takiego. To tylko zły sen. Tak naprawdę dalej leżysz w łóżku i wszystko jest z tobą w porządku...

CZYTASZ
Naucz mnie latać
FanfictionTytuł: Naucz mnie latać Autor: Cookie Monster & Sappy Beta: Same się betujemy :D Fandom: Harry Potter Para: Dramione (Draco Malfoy x Hermiona Granger) Rozdziały: 32/32 (+ prolog, epilog) + 2 miniaturki Gatunek: fanfiction, romans, przygoda Ostrzeżen...