Rozdział 13 Poznaj lepiej swojego wroga

2.3K 81 203
                                    

Piętnaście, jeden, sześć...

Piętnaście, jeden, sześć...

Znowu je widzę. Te liczby. Nawiedzają niemal każdy mój sen. Nie mogę od nich uciec, nie mogę o nich zapomnieć. Powoli stają się moim pragnieniem. Moją udręką. Za każdym razem promieniują czerwonym blaskiem, coraz to mocniejszym. Przychodzą do mnie z mroku, lecz nie na moje żądanie. Nie chcę ich widzieć.

Piętnaście, jeden, sześć...

Odpycham je i na powrót przyciągam, ale niezależnie od tego, co zrobię i tak się zbliżają. Za każdym razem, gdy kładę się spać, zastanawiam się, czy je znowu zobaczę. Nie chcę tego... a może chcę?

Piętnaście, jeden, sześć

Co? Nie! Nie odchodźcie! Wracajcie! Potrzebuję was!

Cyfry oddalają się. Kurczą i wydłużają. Zmieniają swój kształt. Zdaje się, że formują w litery. Powoli zaczynają się przybliżać, rozświetlając krwawym światłem mrok. Widzę coś! Jakieś wnętrze, lecz mrok nie pozwala mi go rozpoznać.

Drżę. Tak mi zimno. Czy to śmierć stoi nade mną i dyszy chłodem w kark?

Litery... Tak to litery! W jakie zdanie się ułożą? Co mi powiedzą? Nie widzę, są za daleko. Dostrzec mogę jedynie, że czymś ociekają. Krwią. Tak czerwoną... tak gęstą. Ciecz powoli spływa po wybrzuszeniach i zawijasach, zostawia strużki na ścianie i spada na... podłogę?

Nie chcę tego widzieć. Boję się. Odwracam wzrok, lecz gdziekolwiek nie spojrzę, napis pojawia się, przyprawiając mnie o dreszcze i mdłości. Co oznacza?

Śmierć.

Czyją?

Śmierć!

Kiedy?

Piętnaście! Jeden! Sześć!

Gdzie?

Śmierćśmierćśmierć!

— Śmierć — padł cichy szept z ust śniącego, gdy w końcu się przebudził.

***

Draco przeciągnął się i z szerokim ziewnięciem odwrócił na drugi bok. Nie otwierając oczu, odgarnął z twarzy kłęby loków, wyciągając z ust jeden z kosmyków. Było mu ciepło i wygodnie i najchętniej zostałby w łóżku, jednak pęcherz dawał wyraźne sygnały o swoim wypełnieniu. Mruknął niezadowolony, odkrywając się z kołdry, tym samym wystawiając swoje ciało na chłód. Niemal nic nie widząc przez zaspane oczy, wstał i powolnym krokiem ruszył do łazienki, zastanawiając się, dlaczego jego organizm zmusił go do wstania o tak barbarzyńsko wczesnej porze.

Leniwym ruchem zamknął drzwi i podszedł do sedesu, niemal na powrót zasypiając. Znieruchomiał i zmarszczył brwi. Coś mu się nie zgadzało, czegoś mu brakowało, a konkretniej pewnego bardzo ważnego narządu. Przetarł oczy wolną dłonią, myśląc, że jest to skutek niewyspania i zerknął w dół. Wytrzeszczył oczy, a z jego ust wydobył się spanikowany pisk, gdy zobaczył bawełniane białe majtki w... różowe biedronki?! Przerażony, zaczął szukać swojej zguby.

— Gdzie on jest?! Gdzie on, do cholery, jest?! — wrzeszczał, przeżywając najgorszy koszmar każdego mężczyzny. — Nie mógł tak po prostu zniknąć!

Zszokowany zaczął cofać się i runął na ziemię z powodu osuniętych na wysokość kolan czerwonych spodni. Wpatrywał się z niedowierzaniem w ewidentnie damską część bielizny, dysząc ze strachu.

— Gdzie jest mój penis?! — zawył płaczliwie, uderzając pięściami w podłogę. Zamknął oczy i wziął parę głębszych wdechów — Uspokój się, Draco, to nic takiego. To tylko zły sen. Tak naprawdę dalej leżysz w łóżku i wszystko jest z tobą w porządku...

Naucz mnie lataćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz