Rozdział 9 Pamiątka z imprezy

2K 82 62
                                    

Piętnaście, jeden, sześć.

Piętnaście, jeden, sześć.

Widzę te liczby. Wyłaniają się z mroku. Promieniują czerwonym blaskiem. Czerwonym jak róże. Czerwonym jak maki. Czerwonym jak krew. Ale co oznaczają? „Nie wiem, nie wiem".

Piętnaście, jeden, sześć.

Czuję je. Niemal mogę ich dotknąć. Są tak blisko, a jednak tak daleko. Czuję strach. Paniczny. Ale wiem, że to nie ja się boję. To ktoś inny. Ale kto? „Nie wiem, nie wiem".

Piętnaście, jeden, sześć.

Zbliżają się do mnie coraz bardziej. Świecą już tak mocno, że muszę mrużyć oczy. To się stanie niedługo, choć nie tak szybko. Ale co? Kiedy?

Nie wiem".

Kiedy?

Nie wiem".

Kiedy?

— NIE WIEM!!!

***

Hermiona otworzyła oczy, słysząc cichą melodyjkę budzika i uśmiechnęła się podstępnie. Wstała o dwie godziny wcześniej niż zazwyczaj, by jako pierwsza zająć łazienkę. Zazwyczaj to jej współlokator barykadował się w niej, a ona każdego ranka musiała biec do łazienki prefektów i z powrotem do dormitorium.

Wyskoczyła z łóżka, porwała przygotowane rzeczy i usunęła magiczną blokadę z drzwi. Po wydarzeniach wczorajszego poranka postanowiła je zabezpieczać, by nie dostarczać Malfoyowi kolejnych okazji do dręczenia jej. Położyła różdżkę na stosiku niesionych przez nią rzeczy i wyjrzała na korytarz.

Czysto, ani śladu Ślizgona.

Hermiona z jeszcze większym uśmiechem na twarzy ponownie wzmocniła drzwi, po czym ruszyła w stronę łazienki, starając się zachowywać jak najciszej.

Była już w połowie drogi, gdy potknęła się i z hukiem wylądowała na podłodze, rozrzucając dookoła swoje rzeczy. Wsparta na dłoniach i kolanach przymknęła oczy, karcąc się w duchu za swoją niezdarność. Zamarła w bezruchu, nasłuchując. Westchnęła z ulgą, nie słysząc nic, co by świadczyło o tym, że jej współlokator się obudził. Najwyraźniej Malfoy miał mocny sen.

Zaczęła zbierać rzeczy.

Ubrania, ręcznik... gdzie ta różdżka?".

Kasztanowłosa obejrzała się i sięgnęła po nią. Już miała podnieść swoją zgubę, gdy stanęła na niej umięśniona, czarna łapa. Hermiona ponownie znieruchomiała, słysząc głośne warczenie. Przełknęła ślinę i uniosła wzrok. Jej twarz dzieliło tylko kilka centymetrów od wielkich, ostrych kłów, a czarne, przerażające ślepia wpatrywały się w nią, zapewne szukając najlepszego miejsca, by się w nią wgryźć.

Dziewczyna starała się sobie przypomnieć, jak powinna się zachować w takiej sytuacji, jednak w jej głowie ziała pustka. Wciąż na czworakach, zaczęła się cofać w stronę łazienki, nie spuszczając wzroku z oczu bestii. Zwierzę zaczęło podążać za nią, nieustannie ją obserwując, jeszcze bardziej się jeżąc i przygotowując do ataku.

Pomocy. Ktokolwiek".

Jej prośba została wysłuchana.

— Salazar, choć tutaj. Nie wiadomo, gdzie się szlajała, jeszcze byś się struł — Malfoy przywołał do siebie psa, wyraźnie zadowolony z przerażenia dziewczyny.

Nowy pupil Dracona podszedł do niego, nie spuszczając wzroku z Gryfonki, po czym usiadł przy swoim właścicielu. Hermiona wstała niezgrabnie z podłogi, próbując złapać uspokajający oddech. Gdy minął pierwszy szok, zgromiła wzrokiem opierającego się o futrynę blondyna, który stał spokojnie z założonymi rękami, przyglądając się całej scenie ze znudzeniem.

Naucz mnie lataćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz